Czterdzieści i pół metra - tyle wynosi oficjalny rekord skoczni narciarskiej na warszawskim Mokotowie. Tereny, na których działał ten sportowy obiekt, to dziś Twoje Niesamowite Miejsce w Faktach RMF FM. Pierwszy skok oddano tam 60 lat temu - w 1959 roku.
Dawna skocznia narciarska działała przy ulicy Czerniowieckiej w Warszawie, tuż obok ruchliwej ulicy Puławskiej, czyli wyjazdu ze stolicy w kierunku Piaseczna i Konstancina. Jej budowa rozpoczęła się w 1955 roku i trwała cztery lata. Punkt konstrukcyjny skoczni umieszczono na trzydziestym ósmym metrze. Obiekt ten - według relacji dawnych dziennikarzy sportowych - udowadniał, że nawet na nizinnym Mazowszu z powodzeniem można uprawiać sporty zimowe. Na miejscu trenowali między innymi zawodnicy Warszawskiego Klubu Narciarskiego. Nieoficjalny rekord mokotowskiej skoczni to 48 metrów.
Plan był taki, że skocznia będzie miejscem treningowym między innymi dla polskiej reprezentacji. Odbył się tu Turniej Trzech Skoczni: Warszawa, Praga, Budapeszt - opowiada Arkadiusz Żołnierczyk, przewodnik po stolicy. W latach 50. teren był stosunkowo mało zagospodarowany. Były tu pozostałości fortu, które zamierzano zagospodarować. Ta skocznia miała być punktem wyjścia do budowy wielkiego kompleksu sportowego - dodaje.
Na warszawskiej skoczni trenował między innymi złoty medalista olimpijski z Sapporo Wojciech Fortuna. Jednocześnie zawody mogło oglądać tu około 10 tysięcy osób. Ostatni skok został tu oddany w 1989 roku, potem zawody nie były tu już urządzane. Pomysły na jej wykorzystanie miał podobno Adam Małysz. Jednak jeszcze zanim jakiekolwiek plany zostały przedstawione, okazało się że skocznia nie spełnia wymogów dotyczących bezpieczeństwa i trzeba było szukać innych pomysłów związanych z tym terenem. Ostatecznie rozbiórka skoczni odbyła się w 2010 roku - podkreśla Arkadiusz Żołnierczyk.
Generał Wojciech Jaruzelski był jednym z sąsiadów dawnej skoczni narciarskiej na warszawskim Mokotowie. Mieszkanie, które zajmował generał, znajdowało się przy sąsiedniej ulicy Ikara. W związku z obecnością Wojciecha Jaruzelskiego, regularnie pojawiali się tam oficerowie Wojskowej Służby Wewnętrznej. Skocznia była obiektem, z którego można było zesłać generałowi na głowę potencjalne zagrożenie. Raz udało mi się tam wejść, ale zostałem wyprowadzony przez żandarmerię. Działo się to w połowie lat 80., nie wyglądałem na groźnego konspiratora, ale pouczono mnie, żebym więcej tak nie robił. To był czas, gdy zawody na skoczni odbywały się rzadko i szukano pomysłu, co wydarzy się dalej ze skocznią - dodaje przewodnik po Warszawie.
Skocznia narciarska przy ulicy Czerniowieckiej na stołecznym Mokotowie miała różne nazwy. Niektórzy mówili na nią "warszawska krokiew" albo po prostu "Skarpa". Dziś na terenie dawnych zawodów sportowych działają między innymi apteka i punkt pocztowy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wieża startowa skoczni umieszczona była na wysokości 35 metrów. Mokotowska skocznia była największym obiektem tego typu działającym kiedykolwiek w Warszawie. Skocznie na Agrykoli oraz w Lesie Bielańskim były zdecydowanie mniejsze, przez co cieszyły się mniejszym zainteresowaniem ze strony sportowców i kibiców.
Miejsce, w którym lądowali skoczkowie zostało zabudowane przez osiedle mieszkaniowe. To była jedna z przyczyn, dla których trzeba było zlikwidować skocznię. Nieładnie wyglądałoby, gdyby skoczkowie lądowali komuś na balkonie. W miejscu, gdzie znajdował się rozbieg, gdzie skoczkowie zjeżdżali przed skokiem, jest kilka budynków. Część z nich jest opuszczonych, w niektórych działają koła sportowe - opowiada Arkadiusz Żołnierczyk. Na drzwiach zobaczyć można tam dziś napis "Ośrodek "Skocznia narciarska".
Skocznia na stołecznym Mokotowie była pierwszym w Polsce obiektem tego typu pokrytym igelitem. Skocznia została pokryta igelitem w 1970 roku. To był specjalny igelit sprowadzony z bratniego wówczas NRD. Co ciekawe, po położeniu igelitu niemożliwe było zatrzymanie śniegu na rozbiegu. Nie przewidzieli tego konstruktorzy i skakanie zimą było niemożliwe. Śnieg zsuwał się, nie było progów, które mogłyby go zatrzymać. I od tamtej pory skocznia kojarząca się ze sportem zimowym, była wykorzystywana tylko w lecie - dodaje Arkadiusz Żołnierczyk.