Nowy wariant koronawirusa powinien nazywać się Ny. To trzynasta litera greckiego alfabetu, używanego przez WHO do oznaczania najważniejszych odmian SARS-CoV-2. Dwanaście liter jest już zajętych, więc nowy szczep patogenu, odkryty pierwotnie na południu Afryki, powinien dostać trzynastą. Jednak WHO ominęło Ny i następną, czternastą literę, by nazwać nową odmianę od razu piętnastym znakiem alfabetu Greków: Omikron. Czego, a raczej kogo przestraszyła się Światowa Organizacja Zdrowia?

REKLAMA

Niedawno szef jednego z największych banków świata JPMorgan Chase chwalił się na spotkaniu w Stanach Zjednoczonych, że bank obchodzi stulecie, tak samo jak partia chińskich komunistów. Dodał, że JPMorgan "będzie działać dłużej". Pewnie nas słuchają - ciągnął Jamie Dimon, ale potem już nie było mu do śmiechu.

Kierowany przez niego bank buduje pozycję w Chinach i firma zdała sobie sprawę, że chińscy komuniści takich żartów nie lubią. Mimo że Pekin nie zareagował, to dyrektor wydał utrzymane w śmiertelnie poważnym tonie oświadczenie, w którym w porę wycofał się z niestosownych żartów.

Pekin znany jest ostatnio z ostrych reakcji wobec władz i osób publicznych, które przekraczają granice wyznaczone przez chińskie władze. Problemy mają ostatnio rządy Australii czy Litwy, które w ocenie Pekinu przekroczyły czerwoną linię dotyczącą Tajwanu.

Chińscy obserwatorzy pilnie śledzą co się dzieje na świecie i strzegą dobrego imienia kraju i władz. Szczególną uwagę zwracają teraz na kwestie Tajwanu albo krytykę obozów w Sinciangu. Nikt, kto kształtuje opinie, nie może liczyć na ulgowe traktowanie. Kiedy menedżer koszykarskiego teamu Houston Rockets wsparł na Twitterze protesty w Hong Kongu, władze w Pekinie po prostu skasowały popularne i dochodowe transmisje ligi NBA w chińskiej telewizji.

Pomni tych przykładów biznesmeni, politycy, urzędnicy, sportowcy, czy gwiazdy filmowe starają się pilnować: siebie i swoich podwładnych, by uniknąć urazy ze strony chińskich władz. Między innymi stąd na przykład wzięło się wyrugowanie z publicznego obiegu nazwy "chiński wirus", której powszechnie używano na początku pandemii.

Teraz Światowa Organizacja Zdrowia zaskoczyła decyzją o ominięciu wspomnianych dwóch liter. Pierwsza to Ny, ale nietrudno zauważyć, że druga to litera Xi, a tak przecież brzmi nazwisko chińskiego prezydenta.

Przypuszczenie, że to majestat chińskiego przywódcy jest powodem przeskoku w alfabecie może się wydawać "teorią spiskową" i to niezbyt mądrą. Jednak sama WHO przyznaje, że ominęła literę Xi, by uniknąć "stygmatyzowania". Według cytowanych przez amerykańskich dziennikarzy służb prasowych WHO, w tym wypadku nie chodzi jednak o potężnego prezydenta Chin. Wedle tych wyjaśnień, Xi to bowiem... "powszechne nazwisko", przez co może być stygmatyzowany jeden z regionów świata.

22 litera greckiego alfabetu to Chi, zobaczymy czy WHO również ją ominie. Chociaż.. miejmy nadzieję, że nie zobaczymy, bo kolejnych wersji koronawirusa już nie będzie.