Gdy słyszę o „ociepleniu relacji polsko-rosyjskich” po katastrofie 10 kwietnia, to zimne ciarki mi po plechach przechodzą. Bynajmniej nie dlatego, że uważam ocieplenie relacji pomiędzy Warszawą i Moskwą za niepożądane. Niepokoi mnie raczej to, co tym „ociepleniem” jest nazywane.

REKLAMA

Mimo obłoków wulkanicznego pyłu Miedwiediew przyleciał - jako jeden z niewielu światowych przywódców - na uroczysty pogrzeb Lecha Kaczyńskiego. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie? Ktoś powiedział, że jak się ma takich przyjaciół, to nie potrzeba wrogów - wie cos o tym Saakaszwili. Bądźmy konsekwentni. Wycofajmy polskich żołnierzy z Afganistanu, bo Obama grał w golfa. Po co mamy walczyć z jakimiś Talibami. Ostatecznie próbowali ostatnio wysadzić samochód nie u nas, tylko na Times Square - a to tak daleko od nas, że wręcz potrzebujemy ciągle wiz, żeby tam pojechać. Przerzućmy raczej nasze jednostki w rejon Gruzji - będzie tylko problem, po której stronie mają w razie potrzeby walczyć. Przepraszam za tanią prowokację, ale tak to już jest: Obama tropi islamskich terrorystów w Afganistanie, a Putin chciał „powiesić za jaja” Saakaszwili’ego. Każdy ma swoje wojny. Powstaje tylko pytanie: czy wojna wojnie równa.

Coraz częściej słychać głosy moskiewskich dygnitarzy, że powinniśmy się odwdzięczyć Rosji za przyjazne, pojednawcze gesty - np. rezygnując z rozmieszczenia na terenie naszego kraju rakiet typu Patriot. W zamian za jakie gesty? Po katastrofie 10 kwietnia - a nawet jeszcze przed nią - rosyjscy przywódcy zaczęli zachowywać się mniej lub bardziej poprawnie. Przyznali oficjalnie, że katyńskiego mordu nie dokonali Niemcy, tylko Stalin. Nie można chyba wymagać, by przeprosili w imieniu Związku Sowieckiego, nie mówiąc już o nazwaniu tego mordu ludobójstwem - nie należy przyjaciół denerwować! A jak będziemy grzeczni, to może nawet dostaniemy w końcu do rąk wszystkie dokumenty o Katyniu, których jeszcze nam nie przekazano. Nadano nawet „Katyń” Wajdy w rosyjskiej telewizji - jak podkreślają zachwyceni obserwatorzy - „w porze dużej oglądalności”. Rozpływam się z zachwytu - nawet nie ocenzurowano tego filmu…

Po tragedii pod Smoleńskiem rosyjscy przywódcy podkreślali, że łącza się z nami w bólu i żałobie. Nasze władze natomiast podkreślają, że od początku Rosja poprawnie współpracuje z polskimi służbami w sprawie wyjaśnienia przyczyn tragedii 10 kwietnia. Putin czuwa, by wypełnione zostały wszystkie obowiązki spoczywające na rosyjskiej stronie według tzw. konwencji chicagowskiej. Powstaje tylko pytanie, czy ta rzekoma „poprawność” jest wystarczająca. Konwencja chicagowska dotyczy generalnie lotnictwa cywilnego. Pod Smoleńskiem doszło do katastrofy bez precedensu, którą trudno jest porównać np. do wypadku turystycznej awionetki. Znany francuski ekspert ds. katastrof lotniczych Gerard Feldzer powiedział mi, że na początku był przekonany, iż - biorąc pod uwagę śmierć prezydenta i dużej części polskiej elity politycznej - śledztwo będzie wyjątkowo wnikliwe i szczegółowe. Zamiast tego dowiedzieliśmy się, że teren katastrofy nie został właściwie zabezpieczony. Przypadkowi ludzie mogli tam wchodzić i zabierać stamtąd znalezione rzeczy. Według Feldzera, może to na zawsze przekreślić szanse odkrycia prawdy.

Znaleźliśmy się jednak w sytuacji swoistego szantażu moralnego. Zarzucanie błędów czy niedociągnięć w śledztwie mogłoby być podobno postrzegane jako niewdzięczność za rosyjskie „gesty solidarności i pojednania” - a nawet jako przejaw polskiej „rusofobii”, o której lubi pisać zachodnioeuropejska prasa. Jest oczywiste, że w każdym śledztwie po katastrofie lotniczej najważniejsze jest zabezpieczenie miejsca, w którym do niej doszło. Być może Rosjanie nie są do tego przyzwyczajeni. Jestem natomiast ciekaw, jak tłumaczą to polscy eksperci uczestniczący w śledztwie?- pyta Feldzer. Odpowiedź polskiego MSZ nie wydaje się wystarczająca.

Dlaczego Rosji zależy na przejaśnieniu w polsko-rosyjskich relacjach trafnie wyjaśnił w RMF FM prof. Wojciech Materski. Chęć pokazania przez Kreml „ludzkiej twarzy”, a także obawa przed odszkodowaniami za zbrodnię katyńską. Myślę, że ta poprawa stosunków z Polską na bazie odmiennych interpretacji historii, które dotąd bardzo ostro różniły, a które mają teraz mniej różnić, może mieć też styczność ze Strasburgiem - z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Jak wiadomo, do tego trybunału wpłynęła skarga przeciwko sposobie traktowania rodzin katyńskich i reprezentującego je Memoriału przed sądami rosyjskimi. Strona rosyjska zapewne wie, że będzie musiała tutaj dokonać jakieś zmiany - że jest to albo wojna ze Strasburgiem, albo po prostu uchylenie dotychczasowych postępowań sądów rosyjskich. Być może poprawa stosunków z Polską wpisuje się w przyszły kontekst prawny tych spraw, do których rosyjskie sądy będą musiały wrócić. (…) Myślę, że jest to w ogóle najważniejsza sprawa, która generalnie kształtuje stosunek państwa rosyjskiego do zbrodni katyńskiej. Tu nie chodzi tylko o te 22 tysiące ewentualnych pozwów polskich. Z tego samego paragrafu politycznego w samym Związku Sowieckim skazanych zostało ponad 700 tys. osób. Otworzyłoby to ewentualną falę pozwów, które - w moim przekonaniu - byłyby nie do udźwignięcia nie tylko dla budżetu Federacji Rosyjskiej, ale i dla budżetu żadnego innego państwa- powiedział prof. Materski w rozmowie z Krzysztofem Zasadą.

Do tego dochodzi przyszłoroczne przewodnictwo Polski w Unii Europejskiej. UE i Rosja chcą m.in. podpisać nową umowę o partnerstwie, robić więcej interesów, a Moskwa obawia się, że nasz kraj mógłby to blokować. Nie mówiąc już o tym, że Francja usilnie dąży o zacieśnienie współpracy NATO z Rosja, nie wykluczając ewentualności przyjęcia w przyszłości tej ostatniej do Sojuszu Północnoatlantyckiego, który pewnie zmieniłby przy okazji nazwę. Mówił mi o tym już rok temu ówczesny doradca Sarkozy’ego Pierre Lellouche, który jest dzisiaj sekretarzem stanu ds. europejskich. Władze w Paryżu nie kryją, że nie chce poprzestać na sprzedaży Rosji wojennych okrętów desantowych - ma cały wachlarz uzbrojenia, który mógłby zainteresować Kreml. Im bliżej Moskwie do NATO, tym łatwiej robić interesy. Europa i Rosja z udziałem Ameryki Północnej powinny stworzyć wspólną strefę bezpieczeństwa i współpracy - powiedział trzy tygodnie temu w Strasburgu szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Zaproponował też stworzenie przez Unię Europejską i Rosję "Partnerstwa dla Modernizacji". Cała reszta tylko przeszkadza: poważne wątpliwości dotyczące przebiegu śledztwa po katastrofie 10 kwietnia; dziwienie się, że moskiewscy dygnitarze żądają od Polski, by sprzeciwiła się rozmieszczeniu na swoim terytorium rakiet typu Patriot (co jeszcze wymyślą w przyszłości?); przypominanie o Gruzji; dążenie do uznania katyńskiego mordu za ludobójstwo; mówienie o łamaniu praw człowieka w samej Rosji i tak dalej.