Kraków wspierany przez Zakopane i słowackie Tatry oficjalnie rozpocznie dziś wyścig do organizacji zimowych igrzysk w 2022 roku. Na konto MKOL-u wpłacimy 150 tysięcy euro. Później będzie jeszcze gorzej.

REKLAMA

Już teraz koszty operacyjne (zabezpieczenie, zawody testowe, organizacja ceremonii otwarcia i zamknięcia, zakwaterowanie) szacowane są na 5 miliardów złotych. W sumie rachunek całej imprezy znacznie przekroczy 15, a może nawet 20 miliardów, bo sportowcy muszą mieć gdzie wylądować, podróżować i rywalizować. Modernizacja lotniska, budowa dróg i obiektów sportowych to coś, o czymś wiemy już teraz, a po drodze na pewno znajdzie się jeszcze kilka spraw które będą wymagały dorzucenia tego miliarda czy dwóch.

Na szczęście stanie się to tylko wtedy, jeżeli MKOL wybierze nas w 2015 roku na organizatora i na szczęście szanse na to mamy niewielkie. Może kiedyś przekonam się do tego pomysłu, ale jak na razie nie jestem entuzjastą rozgrywania zimowego święta w naszym kraju. Biorąc pod uwagę fakt, że w naszym kraju na co dzień wytykamy władzy szastanie pieniędzmi, wydanie 20 miliardów na igrzyska jest wydatkiem delikatnie mówiąc zbędnym. Podobnie uważali na przykład w Brazylii gdzie przy okazji piłkarskiego Pucharu Konfederacji tysiące ludzi wyszły na ulice żądając chleba, nie igrzysk. W dużo mniejszej skali oglądaliśmy to w trakcie Euro 2012 i może tym razem warto zapytać swoich obywateli, czy chcą gościć zimowych herosów. Referenda w sprawie organizacji igrzysk odbyły się już w Oslo, a w niedzielę będą głosować mieszkańcy Monachium.

Pomysł jest bardzo odważny, olimpijska idea to coś wspaniałego, ale chyba jeszcze trochę na to za wcześnie. Szkoda więc trochę nawet tych 150 tys. euro tym bardziej, że szanse z potencjalnymi rywalami mamy raczej niezbyt duże.