Myślałem, że polscy kibice siatkówki nie są mnie już w stanie zaskoczyć. Po tym co widziałem w Spodku, Atlas Arenie czy Kraków Arenie naprawdę musieliby się postarać. I we wtorek w Berlinie to zrobili.

REKLAMA

Jeszcze przed rozpoczęciem naszego starcia z Serbami na trybunach Max Schmeling Halle było wielu biało-czerwonych fanów. Im bliżej jednak do meczu tym grupa naszych się zwiększała. Już na rozgrzewce w hali nasze barwy dominowały, ale prawdziwa "kibicowska petarda" dopiero miała nadejść. Berliński DJ obsługujący mecz musiał dużo słyszeć o polskich fanach, bo gdy tylko wybrzmiały pierwsze dźwięki Mazurka Dąbrowskiego...muzyka została wyłączona, a nasi kibice zaśpiewali hymn a capella.

Coś niesamowitego!

W polskich halach słyszałem to wiele razy, ale usłyszeć to na zagranicznym turnieju - to zupełnie nowe doświadczenie. W pozytywnym szoku byli lokalni kibice i przedstawiciele innych reprezentacji, którzy z niedowierzaniem kręcili głowami. Bo moc tego chóru naprawdę powalała na kolana...

Niesieni takim dopingiem kibiców siatkarze nie mieli wyboru - wygrali i są na autostradzie do półfinału turnieju. Nie wyobrażam sobie bowiem, że z Belgami mogliby stracić choćby punkt.