Krakowska prokuratura sprawdzi, czy policjanci prawidłowo użyli broni przy próbie zatrzymania mężczyzny, podejrzewanego o napad na bank w Sosnowcu. W nocy, po pościgu, doszło do strzelaniny na alei Słowackiego w centrum miasta. W czasie tej akcji przypadkowy przechodzień został ranny w nogę, ucierpiało też 3 funkcjonariuszy.
Jak usłyszał w krakowskiej prokuraturze reporter RMF FM Maciej Grzyb, nie ma dowodów na to, że funkcjonariusze użyli broni nieprawidłowo. Jednak śledczy muszą z urzędu rozpocząć dochodzenie.
Są już przesłuchani funkcjonariusze policji, były przeprowadzone oględziny na miejscu zdarzenia. Ustalany był także świadek zdarzenia i te czynności po prostu trwają - wyjaśnia prokurator Bogusława Marcinkowska.
Zdaniem policji ranny mężczyzna stał ponad 200 metrów od miejsca, z którego padły strzały. Było ciemno, nikt go nie zauważył, a funkcjonariusze starali się trafić w opony uciekającego samochodu.
Jest też drugie śledztwo dotyczące zmuszania policjantów przez zatrzymywanego do zaniechania czynności służbowych.
Do zatrzymywania doszło tuż po północy. Po otrzymaniu informacji, że sprawca napadu na bank w Sosnowcu może przebywać w Krakowie, policjanci zlokalizowali jego samochód stojący przy al. J. Słowackiego. Zablokowali go dwoma samochodami, ale kiedy wysiadali, by zatrzymać mężczyznę, ten nieoczekiwanie ruszył autem do tyłu, staranował radiowóz, zawrócił i uciekał pod prąd. Uderzył w kolejny nieoznakowany radiowóz i zaczął uciekać pieszo. Wtedy został zatrzymany.
W bagażniku samochodu, którym jechał bandyta znaleziono broń, która będzie badana przez biegłego, oraz neseser z pieniędzmi, które mogą pochodzić z napadu na bank.