Czy ‚pandemia’ pochodzi od pandy? O dmuchaniu na zarazę, o dobrym samopoczuciu lepszym niż maseczka i o chorobie Dunninga-Krugera u naszych celebrytów. A raczej o tym co nam da 200 lat postępów pracy nad szczepionkami, jeśli się nimi będziemy brzydzić. Może spotkajmy się w połowie drogi i oglądajmy znów "Doktora House'a".
Dyrektor Wykonawczy Global Compact Network Poland. Dla ONZ pracujący od 2002r.-w ramach UNDP, także dla UNV, UNFPA. Od 2013 rozwija i kieruje biurem Global Compact w Polsce, od 2017 przedstawiciel Sieci UNGC na Europę Wschodnią. Ekspert w programach rozwojowych i partnerstwach publiczno-prywatnych.
"Nie rozumiem tego, naprawdę nie rozumiem. Tak samo ciebie mogą pytać. (...) to nieważne co znane osoby mówią. O ważnych rzeczach trzeba mówić w odpowiedni sposób, nie z ludźmi bez wiedzy, jak ja. (...) Ja tego nie rozumiem, polityki, koronawirusa - dlaczego mnie pytacie, ja noszę czapkę bejsbolową i jestem nieogolony. Niepokoję się tak samo, ale moja opinia nie jest istotna."Joergen Klopp (Liverpool FC)
Najlepsze podsumowanie o opiniach celebrytów w kwestii zdrowia, epidemii, potrzeby społecznego dystansowania, odmrażania gospodarki, sieci 5G, wojskowego wirusa z Wuhan i (o zgrozo) szczepionek i lekarstw na covid. Nie wiadomo dlaczego obecnie każdy czuje się zmuszony do posiadania opinii na każdy temat. A naprawdę nie musi, skoro zwykle jest dostępny specjalista, który poświęcał lata, by móc się kompetentnie wypowiedzieć.
Wolność prasy i dostęp do informacji ma niebywałe znaczenie w naszych czasach. Bez większego jednak echa 3 maja obchodziliśmy dzień wolności prasy. A w tym roku temat przewodni "Journalism without Fear or Favour" (#journalismUnfiltered). Informacja jest tak ważna. Nieograniczany dostęp do niej to często warunek przetrwania. Ale i jakość tej informacji też ważna. Dlatego teraz o celebrytach jako ich źródle.
A tak na marginesie: Grypa ‚hiszpanka’ nazywała się tak nie dlatego, że wymyślili ją, czy pierwsi chorowali Hiszpanie - tylko dlatego, że pojawienie się grypy H1N1 było cenzurowane przez rządy europejskie podczas I Wojny Światowej, a w Hiszpanii prasa mogła w ogóle pisać swobodniej o rozwijającej się epidemii.
Fanem tenisa nie jestem, ale Novaka Djokovica doceniałem. Do momentu, gdy ogłosił, że nie da się zaszczepić, ponieważ jest przeciwny szczepionkom. Serbski naczelny lekarz z żalem stwierdził, że chętnie wyedukuje tenisistę o znaczeniu szczepionek dla zdrowia narodów, ale teraz za późno, już wprowadził masę dezinformacji.
Do złudzenia przypomina to dialog ministra Szumowskiego w odpowiedzi na wynurzenia Edyty Górniak ("Przysięgam, jak tutaj stoję, że wolę odejść z tego świata niż dać komukolwiek wstrzyknąć w mój organizm cokolwiek, czego ja nie znam i nie posiadam wiedzy, żeby pójść do laboratorium i analitycznie sprawdzić, co zostaje wprowadzone do mojej krwi.").
Można byłoby podziwiać sceptycyzm i naukową dociekliwość, gdyby jednym tchem piosenkarka nie dodała "że przyjmuje jedynie witaminy oraz środki na ból głowy", a o zdrowie dba w sposób naturalny (na blogu widziałem imbir, wit. C, kwas OMEGA 3 i olejek eteryczny. Skądś to znamy...
Jak analitycznie sprawdziła skład i działanie kwasu askorbinowego i acetylosalicylowego? Chyba że bierze ibuprofen, ale czy wie, że lekarze sugerują szkodliwość przy SARS-CoV-2? Kto wierzy, że jeśli zachoruje (a dostępny będzie lek), to go nie przyjmie - tak jak się odgraża - i pozwoli umrzeć sobie i synowi?
Cytuje dalej, bo nie mogę się oderwać: "Jak wierzę w to, że jestem zdrowa - to jestem zdrowa, a jak wierzę, że za chwilę umrę na chorobę zakaźną - to wprowadzę taki program do mózgu, że rozprowadzi tę informację po całym organizmie i wywoła komórki rakowe". 10000 tysięcy ludzi polubiło i podziękowało za odwagę w głoszeniu prawdy (sic!).
Odwagi można rzeczywiście gratulować, ale raczej kontynuując myśl M. Switzera “Better to remain silent and be thought a fool than to speak out and remove all doubt" (Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.) Godzinny wywiad w telewizji internetowej to niewiarygodne doświadczenie prawd piosenkarki: "są pogłoski, że ma być druga fala zakażeń, na jesieni. Skąd można to wiedzieć? Chyba tyle, że jest już taki scenariusz przewidziany".
Jeśli zaczyna się wypowiedź od tego, że nie śledzi bieżących informacji, by nie popadać w depresję, to dziwi kończenie tak zdecydowanymi poglądami w trudnych tematach. Albo może i nie dziwi. Jeśli ktoś wierzy naukowcom, to skojarzyłby może "efekt Dunninga-Krugera" z psychologii. Mówi on tyle, że niewykwalifikowani w jakiejś dziedzinie zwykle przeceniają w niej swoje umiejętności, a wysoko wykwalifikowani - zaniżają. Parafrazując: im większy ignorant, tym z większym przekonaniem się wypowiada na tematy, których nie rozumie.
Byłoby to wszytko śmieszne, gdyby rzesza tzw. "followersów" u celebrytów nie była wykładniczo większa niż u lekarzy. I gdyby celebryci skupili się na edukowaniu w swoich specjalizacjach, zamiast poprawiać nasz dobrostan 'opiniami na tematy medyczne’ - takich jak relacje między przygnębieniem a systemem immunologicznym, pomieszane z omawianie zalet olejków eterycznych. Czy memami w stylu "Panda je średnio 12 godzin dziennie. Człowiek podczas izolacji jada jak panda. Stąd pochodzi słowo 'pandemia'". Znów, byłoby śmieszne, gdyby można być pewnym że to tylko żart, a nie opinia piosenkarki.
Najsmutniejsze, że pewnie byłoby jak z amerykańską influencerką Arielle Charnas, tej od 'Something Navy'. Ta najpierw lekceważyła ‚aferę’ z covidem, potem podejrzewając chorobę załatwiła sobie przez znajomego test. Kiedy wyszedł pozytywny zabrała się z rodziną do willi w Hamptons, olewając kwarantannę. Łzy pojawiły się później, ale po fali obraźliwych komentarzy i wycofaniu sponsorów - bo przecież nikogo nie skrzywdziła. Ale jak komuś, kto nie rozumie zasady rozprzestrzeniania i śmiertelności chorób wirusowych, wytłumaczyć, że mógł narazić życie jakiegoś towarzysza podróży? Statystycznie starszego pana ze słabym dostępem do respiratora i remsdevira?
Jest absolutnie niemożliwe, by taki celebryta odmawiający lekarzowi w nowoczesnym szpitalu dać się zaszczepić uwierzył, na co godzili się ludzie, by uniknąć tak straszliwych chorób jak ospa, odra, tyfus, polio...
200 lat temu 8-letniemu chłopcu E. Jenner podał ropę z wrzodu kobiety zarażonej ospą krowią, by wywołać odporność... Prof. Koprowski pobierał tkanki z mózgu szczurów z osłabionym wirusem polio i podawał go ludziom, bo od 1951 r. w Polsce trwała epidemia. W samym 1958 r. 6 tysięcy ludzi jeszcze chorowało, ale efekt szczepionki był natychmiastowy: w 1959 r. było 1000 zachorowań, w 1963 już tylko 30, a liczba zgonów od kilkuset do dwóch. Szczęśliwe czasy. Aż do momentu, kiedy znana piosenkarka, znana kucharka, czy znany sportowiec - nie uznali, że szczepienia są niezdrowe - mimo iż nie rozpoznano u nich autyzmu czy innych chorób rozwojowych.
Może wyprzeć wszelkie zabijające nas lęki i przegonić wirusa tak jak pastor Kenneth Copeland (z największego chyba megakościoła w USA, warty podobno pod 1 mld USD!). A ten wzywając Jezusa i dmuchając potężnie na kamerę miał wywołać fale gorąca, które wyplenią Covid-19 po wsze czasy. Polecam. To znaczy widowisko, nie gorąco - przy naszej już dotkliwej, suszy to wątpliwe błogosławieństwo.
Dzisiejszy czas to taka rzeź autorytetów. Głupoty, które pojawią się w sieci zostaną na jakiś czas w pamięci, warto skrzętnie notować. Swoje przemyślenia nt. szczepionek czy zdrowia publicznego ma wielu - wprost proporcjonalnie do liczby "followersów" i odwrotnie proporcjonalnie do zainteresowania biuletynami naukowców. Więc będzie większy lub mniejszy wstyd w byciu fanem, albo stacją TV promującą nieszczepione kucharki, piosenkarki, itd.
Elon Musk od Tesli też jest swego rodzaju celebrytą. Mniejszy problem, jeśli namawia na nowe technologie, naciągając wyniki sprzedaży. Ale da się aresztować, a i tak otworzy fabryki, niezależnie od skutków zdrowotnych dla pracowników. Warto mieć w pamięci. W biznesie przydałoby się chyba dodanie do rachunku zysków i strat takich ‚externalities’ jak koszty hospitalizacji i odszkodowań za zachorowanie na Covid z winy pracodawcy - plus koszty jego rodziny i najbliższych... bo inaczej jaki jest powód dla wstrzymywania jakiejkolwiek produkcji?
Jak mocno prezydent Trump (bardziej telewizyjny celebryta niż mąż stanu) walczy z #fakeNews - tak mocno wygłasza chaotyczne, sprzeczne i szkodliwe komentarze. Nie tylko obarczył winą WHO za rozwój Covid-19 w USA, wstrzymując jej finansowanie w kluczowym dla świata momencie, to równolegle milionom Amerykanów sugeruje wstrzykiwanie środka dezynfekującego (sic!) jako ciekawego pomysłu na terapię! Ale przynajmniej widzi związek wirusa i środków odkażających.
Nic złego w sceptycyzmie i powątpiewaniu. I naukowcy mają nierzadko sprzeczne zdania, a często i dane dobrane dla potwierdzenia tezy. Zdrowa nieufność dla polityków też na miejscu. Śledząc debaty nad rezolucją ONZ w sprawie Covid-19 można nabrać sporo cynizmu. Ale wyrzucanie przez okno 200 lat postępów w medycynie?! I zawierzenie celebrytom, szarlatanom, kaznodziejom - to chyba nie triumf wolnej woli i rozumu?
Ogromna większość z nas nie czyta medycznych biuletynów. Ale oglądaliśmy przynajmniej całe 8 sezonów "Doktora House", który w co drugim odcinku przeklinał głupotę przychodzących do przychodni pacjentów. Chorych najczęściej z własnej winy. Polecam sezon 1. odcinek 2.: reakcja na młoda mamę - nieszczepiącą noworodka, by firmy farmaceutyczne na niej nie zarobiły. Bezcenna.