Terroryści z organizacji Państwo Islamskie w swojej kampanii "oczyszczania" ziem Iraku i Syrii z elementów niemuzułmańskich prześladują mniejszości religijne od tysiącleci zamieszkałe na tych terenach: chrześcijan i jezydów. Organizacja ogłosiła, że dla innowierców "nie ma nic prócz miecza".
Po wkroczeniu do Sindżaru, leżącego na górzystych terenach północnego Iraku, bojownicy Państwa Islamskiego rozpoczęli systematyczną kampanię terroru wobec zamieszkałych tu jezydów.
W pierwszych tygodniach sierpnia ściętych bądź rozstrzelanych zostało prawdopodobnie pięciuset mężczyzn, kobiet i dzieci. Pozostali uciekli szukając schronienia w górach - w okolicy, w której wedle jednej z legend osiąść miała po potopie Arka Noego. Przez około dwa tygodnie ważyły się losy około czterdziestu tysięcy uchodźców przebywających w górskim terenie i otoczonych przez fanatyków z Państwa Islamskiego.
Z pomocą im przyszli kurdyjscy peszmergowie, którzy - wspierani przez lotnictwo USA i siły irackie - przeprowadzili szeroko zakrojoną operację wojskową. Dzięki skoordynowanym wysiłkom większość jezydów mogła przejść na tereny autonomicznego Kurdystanu Irackiego. Prawdopodobnie dzięki temu udało się uniknąć ludobójstwa.
Kim jest społeczność, która wzbudza tyle nienawiści wśród muzułmańskich fundamentalistów? Będący etnicznymi Kurdami, jezydzi są zamieszkałą w Iraku kilkusettysięczną zamkniętą społecznością, wyznającą synkretyczną religię. Przez wieki uznawani byli przez muzułmanów za "czcicieli diabła" i z tej przyczyny spotykali się z licznymi prześladowaniami.
Wynikało to w głównej mierze z niezrozumienia ich doktryny religijnej, w której centralne miejsce zajmuje anioł-paw: Melek Taus. Podobnie jak szatan jest on upadłym aniołem, jednak w odróżnieniu od tamtego zdołał on powrócić do bożych łask. To sprawia, że Melek Taus łączy pierwiastki dobra i zła, będąc jednocześnie bożym namiestnikiem na ziemi.
Prócz anioła-pawia jezydzi wierzą także w istnienie sześciu innych niebiańskich istot, określanych mianem aniołów lub tajemnic. Ta inspirowana wątkami judeo-chrześcijańskimi oraz islamskimi doktryna religijna zawiera w sobie także elementy pierwotnych religii irańskich: m.in. wiarę w reinkarnację czy kult słońca i ognia.
Najważniejszym sanktuarium jezydów jest Lalish, świątynia leżąca w kotlinie górskiej w północnym Iraku, około 50 kilometrów na północ od Mosulu. Znajduje się w niej grób założyciela religii - szejha Adiego ibn Musafira. Raz w roku, na początku jesieni, jezydzi pielgrzymują do grobu szejha w trakcie święta zwanego Zgromadzeniem. Pusta zazwyczaj dolina rozbrzmiewa wówczas gwarem, a setki jezydzkich rodzin biwakują wokół piramidalnych budowli symbolizujących słońce. Podobnie jak setki lat temu, w 365 paleniskach wokół sanktuarium rozpalany jest święty ogień, a mężczyźni gromadzą się wokół sędziwego przywódcy duchowego.
W październiku 2010 roku wraz ze studentami z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ byliśmy goszczeni przez jezydów w trakcie ich święta. Wtedy też powstały prezentowane tutaj zdjęcia.
Dzisiaj niewiele pozostało z atmosfera spokoju Lalish. Dolina ponownie zaludniła się tysiącami rodzin, choć czas święta Zgromadzenia jeszcze nie nadszedł. Okolice sanktuarium, pozostające pod kontrolą władz kurdyjskich, stały się schronieniem dla rzesz uchodźców, uciekających przed prześladowaniami ze strony Państwa Islamskiego. Zamiast atmosfery radosnego świętowania dominuje strach i przygnębienie.
Jezydzi w Lalish dołączyli do niemal dwustu tysięcy uchodźców: chrześcijan i muzułmanów, którzy znaleźli schronienie na terenie autonomicznego Kurdystanu Irackiego. Wszyscy oni liczą, że siły kurdyjskie okażą się wystarczająco silne, by powstrzymać ofensywę fanatyków dżihadu.