​To tylko kolizja, nie mogliśmy zrobić nic więcej - tłumaczą policjanci. Gdyby był wypadek, to co innego... Nie można było zatrzymać kompletnie pijanego kierowcy, który mimo sądowego zakazu prowadzenia... prowadził, wymusił pierwszeństwo i rozbił dwa samochody.

REKLAMA

Ponad 3 promile alkoholu wydmuchał wczoraj kierowca, który skręcając w lewo z krajowej "22", nie ustąpił pierwszeństwa jadącemu z naprzeciwka. Pasażer auta, w które uderzył, trafił do szpitala. Podobnie jak dwoje dzieci z samochodu, który jechał za pijanym kierowcą. Szczęście, że ich obrażenia nie były poważne.

Z punktu widzenia prawa to tylko kolizja i wykroczenie, więc dla policji nie było podstaw do zatrzymywania kompletnie pijanego kierowcy. Nawet do momentu, kiedy by wytrzeźwiał i można by było go formalnie przesłuchać. Rozumiem, że policja musi działać zgodnie z obowiązującymi przepisami. Z drugiej strony jednak... już samo prowadzenie po pijanemu jest przestępstwem. Podobnie jak łamanie sądowego zakazu. A taki ciążyć będzie jeszcze co najmniej do 2017 roku na 42-latku z powiatu chojnickiego na Pomorzu. Dlaczego? Bo nie był to pierwszy raz, gdy wsiadł za kółko pod wpływem. To zresztą mało powiedziane, bo by wydmuchać 3 promile, trzeba się wcześniej "postarać." Nie był to nawet drugi raz. Sąd już 5 razy (!) przez ostatnie 6 lat zdążył orzec zakaz prowadzenia pojazdów. Tylko co z tego? Nic - jak pokazała wczorajsza "kolizja".

Dla mnie skojarzenie z historią pijanego kierowcy, który spowodował tragedię pod Wejherowem jest bezdyskusyjne. Leszek F. też łamał sądowy zakaz prowadzenia wielokrotnie. Tak długo, aż zabił kobietę w ciąży i jej męża. Lekarze przegrali wczoraj walkę o jego życie. Mężczyzna z ciężkimi obrażeniami wewnętrznymi leżał w szpitalu przez prawie dwa tygodnie.

Być może tylko przypadkiem jest fakt, że wczoraj w Krojantach nikt nie zginął ani nie został kaleką. Oczywiście sprawca "kolizji" zostanie prędzej czy później wezwany na przesłuchanie. Prędzej czy później usłyszy zarzut. Kiedy? Tego oczywiście nie wiadomo. Pośpiechu, więc najwyraźniej w tej sprawie nie ma. Nie ma też jednak żadnej gwarancji, że 42-latek z okolic Chojnic nie jedzie gdzieś właśnie samochodem. Do ilu razy sztuka?

W nieoficjalnych rozmowach policjanci przyznają, że w przypadkach recydywistów więcej zależy od prokuratora. Prokuratorzy z kolei, że od sędziów, którzy orzekają kary w zawieszeniu lub wydłużają kolejne zakazy prowadzenia pojazdów. Eksperci od prawa karnego często twierdzą natomiast, że przepisy dotyczące pijanych kierowców są dobre, tylko źle stosowane. Kto znajdzie wyjście z tego błędnego koła?