Nie miejmy złudzeń: przez najbliższe trzy miesiące nie powinniśmy się spodziewać żadnych poważnych reform. W wywiadzie dla "Polityki" premier mówi: "Nie jest prawdą, że w kryzysie, którego skali i skutków nikt nie zna, możemy sobie pozwolić na zbyt kosztowne reformy, które przyniosą oszczędności w odległej przyszłości. Kiedy nadciąga kolejny sztorm, musimy szukać takich rozwiązań, które zabezpieczą naszą łódź przed groźnymi wstrząsami. To jest najważniejszy cel".
Wyzwania są ogromne. Ekonomiści zwracają uwagę na potężny problem bezrobocia. Już teraz jest bardzo wysokie - jak wynika z prognoz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej we wrześniu wyniosło 11,7 proc., a zimą wzrośnie jeszcze bardziej. Brakuje choćby propozycji dla młodych ludzi.
Wg Głównego Urzędu Statystycznego, mamy teraz 470 tys. bezrobotnych poniżej 24 roku życia. Przez cztery lata ta liczba wzrosła o 40 proc. Brakuje propozycji dla młodych ludzi. Trzeba także szybko reformować sektor energetyczny.
Wg zachodnich ekspertów, prądu może nam zabraknąć już w 2015 roku. Niestety i to musi poczekać do końca prezydencji, a może do końca Euro 2012, albo i nawet do końca kryzysu. Jak twierdzą eksperci European Network of Transmission System Operators for Electricity jesteśmy jedynym europejskim krajem, którego bilans energetyczny może być zagrożony już za 4 lata. Martwi także, że premier praktycznie wyrzucił do kosza reformę KRUS-u i emerytur mundurowych. Żołnierze i policjanci będą mogli przejść na emeryturę już po 15 latach pracy, a budżet dalej będzie przeznaczał na ich świadczenie 6 mld zł rocznie.