PO przed PiS. I to z 8-procentową przewagą. Takie według badań MillwardBrown SMG/KRC dla RMF FM byłyby wyniki wyborcze, gdy do głosowania doszło pod koniec sierpnia. Sondaż przynosi rządzącym wieści radosne, ale i poważne sygnały ostrzegawcze.

REKLAMA

Platforma Obywatelska mogłaby liczyć na 35-procentowe poparcie. Na drugim miejscu byłoby Prawo i Sprawiedliwość. Na partię Jarosława Kaczyńskiego swój głos oddałoby 27 procent Polaków. Sojusz Lewicy Demokratycznej uzyskałby 11 proc. głosów, Ruch Palikota - 7, Polskie Stronnictwo Ludowe - 6, Solidarna Polska - 3. a Polska Jest Najważniejsza - 2 procent.

Wyniki sondażu z pewnością cieszą polityków Platformy, zwłaszcza, że okazuje się, iż nawet tak burzliwe polityczne lato, obciążające rządzących taśmy, lawina oskarżeń o nepotyzm, afera Amber Gold i przypadki młodego Tuska - nie są w stanie zachwiać partyjnymi sondażami.

Poparcie dla Platformy jest stabilne niczym szwajcarski frank, a różnica między nią a PiS-em utrzymuje się na poziomie zbliżonym do tego z zeszłorocznych wyborów.

Te wyniki zdają się dowodzić tego, że Polacy nie są w stanie dostrzec w partiach opozycyjnych realnej alternatywy dla rządzących. Choć ci im się nie specjalnie podobają - czego dowodzą oceny gabinetu Tuska - to wciąż uznają Platformę za tę partię, która najlepiej dawać będzie sobie radę u steru władzy.

Nasz sondaż pokazuje też, że wyborcy tracą sentyment do Palikota i jego poczynań. Kolejny raz w potyczce z SLD Ruch przegrywa. Tym razem czterema punktami. Spokojnie spać może PSL, które mimo lipcowych zawirowań taśmowo-ministerialnych, wyskakuje nad pięcioprocentowy próg wyborczy.

Za niepokojące dla rządzących i symptomatyczne dla całej reszty, można uznać oceny prac gabinetu Donalda Tuska. Zaledwie 28 proc. Polaków jest z nich zadowolona, choćby umiarkowanie. Aż 69 proc. wystawia mu oceny złe i bardzo złe.

Co prawda, polską normą jest to, że narzekamy na rząd, że nie dajemy mu dobrych cenzurek, traktując to jako manifest niezadowolenia z władzy jako takiej. Ale bywa, że równocześnie deklarujemy, iż na partię, która tym rządem zawiaduje, jednak zagłosujemy.

W przeszłości zdarzało się, że złe oceny rządu były symptomem zwiastującym i wyprzedzającym kruszenie się poparcia dla rządzących ugrupowań. Ten syndrom dotknął niegdyś SLD. Niechętnych gabinetowi Millera było z miesiąca na miesiąc coraz więcej, a Sojusz twardo trzymał się na sondażowych jedynkach. Dopiero, gdy wyborcy dostrzegli - w opozycyjnych wówczas Platformie i PiS-ie - perspektywę lepszych rządów, notowania SLD zaczęły raptownie topnieć.

Dla Tuska fatalne oceny i niezadowolenie prawie 70 proc. Polaków z jego gabinetu to znak ostrzegawczy i sygnał, że jeśli nie znajdzie sposobu na ucieczkę do przodu to Platforma może szybko stracić sondażowy prymat.