Jedyna taka polska ambasada na świecie. Można tu przyjść z czworonogiem

Niedziela, 21 maja 2023 (11:26)
Aktualizacja: Niedziela, 21 maja 2023 (13:29)

Jedyna taka polska ambasada na świecie. Do przedstawicielstwa RP przy UE w Brukseli można przyjść z czworonogiem. Takiej otwartości polskiej ambasadzie zazdroszczą inne brukselskie instytucje.

Psy nie maja prawa wstępu ani do Komisji Europejskiej ani do Rady UE mimo, że w tych instytucjach jest wielu miłośników zwierząt, i to tutaj powstają unijne przepisy o dobrostanie zwierząt. Zupełnie inaczej jest w polskim przedstawicielstwie przy UE. Ambasador Andrzej Sadoś - wielbiciel czworonogów, sam właściciel Mini, pięknego angielskiego cockera - wręcz zachęca pracowników, by przychodzili do pracy ze swoimi ulubieńcami, zwłaszcza jeżeli nie mają ich z kim zostawić. Na reportaż zaproszona zostałam z moją Yuki  - labradoodlem czarnej maści.

Gdy rozmawiamy, Yuki siada po mojej prawej stronie, a Mimi po lewej i oba mogę jednocześnie głaskać po głowie. Mimi jest fachowo ostrzyżony przez swojego pana, który nie oddaje go w niezbyt delikatne ręce belgijskich psich fryzjerów. Pomysł na wpuszczanie czworonogów do Przedstawicielstwa RP przy Unii Europejskiej w Brukseli ambasador przywiózł z międzynarodowych instytucji w Szwajcarii, gdzie pracował przed objęciem placówki w Brukseli. Zdaniem Sadosia obecność czworonogów zmniejsza stres i bardzo korzystnie wpływa na pracę.

Tutaj pracuje się nieraz kilkanaście godzin na dobę i przez siedem dni w tygodni - mówi. To bardzo dobrze wpływa na morale, jeżeli pracownik nie ma z kim zostawić psiaka, a tutaj może z nim przyjść, i piesek może sobie spokojnie spać i od czasu do czasu wyjść do Parku 50-lecia, który jest po drugiej stronie ulicy. Ambasador dogląda nie tylko pracy swoich podwładnych, ale żywo interesuje się ich pupilami. Gdy pytam czy potrafi wymienić ich imiona bez zająknięcia recytuje: Wilczka, Angy, Poli, Skipper...

Maskotką przedstawicielstwa jest Wilczka. Ma 11 lat, wzięto ją z schroniska. Lubi grać pierwsze skrzypce. Ambasador USA przy UE nazywa Wilczkę "pracownikiem protokołu", bo to ona razem ze swoją panią wita przychodzących gości - zachwala zalety swojego nietypowego pracownika ambasador Sadoś. Biuro, w którym swoje legowisko ma Wilczka, sąsiaduje z biurem polskiego ambasadora przy UE. Wilczka jest trochę głośna. Po prostu pilnuje biura. Odgania Yuki, która próbuje ją zachęcić do zabawy. 

Yuki zachęca Wilczkę do zabawy /RMF FM

Wilczka przychodzi do przedstawicielstwa praktycznie codziennie. Ma stałe legowisko pod biurkiem swojej pani Bogny. Gdy od czasu do czasu zostaje w domu, to jej pani żartuje, że Wilczka jest "na telepracy". Możliwość przychodzenia z pieskiem, to świetna sprawa - mówi właścicielka Wilczki - Widzę same plusy.

Angy z kolei najbardziej spodobał się mojej Yuki, bo to bratnia krew, także labradoodle, tylko, że z tych największych. Brązowy.

Z racji, że jest to duży pies i może sprawiać wrażenie groźnego no i ze względu na powagę instytucji nie przyprowadzam go codziennie  - mówi jego pani Ilona, która pracuje w sekretariacie zastępcy ambasadora. Angy jest młody i tutaj uczy się socjalizacji, tutaj wszyscy go głaszczą i przytulają

Pani Ilona przyznaje, że Angy trochę ją rozprasza, z drugiej jednak strony jego obecność działa uspokajająco, bo właścicielka nie musi się o niego martwić. Angy i Yuki urządzili sobie wyścigi po korytarzach przedstawicielstwa.

Angy i Yuki urządzili wyścigi po korytarzach przedstawicielstwa /RMF FM

Na parterze mieszka ze swoją panią słodka, trzymiesięczna Chihuahua, Poli. Ma mięciutki koszyczek, w którym przesypia większość dnia. To duży plus, że jest taka malutka, bo mogę ją ze sobą wszędzie zabierać - mówi pani Marta z księgowości. Rozwesela wszystkich, którzy wyszli "na papierosa". Trzeba uważać, żeby jej nie nadepnąć - mówi jeden z pracowników, a wtedy właścicielka szybko podnosi swoją Poli na ręce. Mijamy jeszcze leżącego na korytarzu emeryta, 13 letniego labradora, Nugata. Nieraz przychodzi w spokojniejsze dni - wyjaśnia pani Marta, rzeczniczka przedstawicielstwa. Widać, że ciężko mu już chodzić, więc woli polegiwać pod drzwiami biura swojego pana.

Jest jeszcze Skipper - przepiękny Coton de Tuléar. Żywe srebro i w dodatku prawdziwy model, który potrafi zapozować do zdjęcia. Przy biurku swojej właścicielki, pani Justyny prezentuje się świetnie. 

Wszystkie nasze czworonogi świetnie się prezentują - prostuje rzeczniczka i jako dowód pokazuje mi kalendarz na 2023 roku. Placówka wydaje co roku kalendarze, gdzie modelami są psy i koty pracowników. Ten na 2023 zdobią także obowiązkowo kolory żółte i błękitne. A wśród modeli jest nawet Ludwik, który już odszedł do psiego raju, a o którym wciąż pamięta pani Małgorzata.

Mój pies był stary i kulawy, wzięliśmy go z Palucha (przyp. Schronisko w Warszawie "Na Paluchu") - opowiada - do przedstawicielstwa to by już nawet nie doszedł - wyjaśnia. Ludwik dwa razy został jednak specjalnie dowieziony na sesję zdjęciową do kalendarza. Cieszę się, że na jesieni życia zrobił jeszcze karierę w dyplomacji - śmieje się pani Małgorzata.

Artykuł pochodzi z kategorii: Katarzyna Szymańska-Borginon - komentarze

Katarzyna Jasińska

Katarzyna Szymańska-Borginon