Zaledwie dwa ugrane gemy w niedzielnym meczu Pucharu Federacji z Timeą Bacsinszky utwierdzają w przekonaniu, że Agnieszka Radwańska przeżywa najpoważniejszy kryzys w swojej karierze. Jeśli cudownie się nie odrodzi, jeszcze w tym tygodniu może wypaść z pierwszej dziesiątki rankingu WTA.
Co prawda, było to "tylko" spotkanie Pucharu Federacji, ale notowana dwanaście pozycji niżej w światowym rankingu Szwajcarka zmiażdżyła Radwańską, tracąc zaledwie po gemie w obu setach. Dla Polki była to już 10. porażka w tym roku, ale z przeciwniczką będącą od niej wyżej na listach przegrała tylko raz - w lutowym meczu Pucharu Federacji z Marią Szarapową. Poza tym zaliczała wpadki z Włoszką Giorgi, Hiszpanką Suarez Navarro, Brytyjką Watson, Rosjanką Kuzniecową oraz po dwie ze zbliżającą się powoli do końca kariery Amerykanką Venus Williams i Hiszpanką Muguruzą.
I choć Agnieszka Radwańska cały czas powtarza, że to cena za próbę zmiany stylu gry, narzuconą przez Martinę Navratilovą, to czas postawić pytanie, czy nie jest to aby cena zbyt wysoka. W 2015 roku najlepsza polska tenisistka wygrała tylko 13 spotkań, przy wspomnianych 10 porażkach. A gdyby z tej wyliczanki wykluczyć słabiej obsadzony turniej w Katowicach, ten bilans byłby niemal remisowy.
W efekcie krakowianka jeszcze w tym tygodniu może stracić miejsce w czołowej dziesiątce zestawienia WTA. Wszystko zależy od tego, jak poradzi sobie w pierwszym w sezonie turnieju na kortach ziemnych w Stuttgarcie. A już w pierwszym spotkaniu czeka ją starcie ze specjalistką od tego typu nawierzchni, Włoszką Sarą Errani.
Tuż za plecami Radwańskiej w rankingu czają się Carla Suarez Navarro i Andrea Petković. Hiszpanka wyprzedzi Polkę, jeśli tylko zajdzie w turnieju wyżej od niej, Niemce do szczęścia potrzebnych jest więcej punktów. Teoretycznie pozycji Polki może też zagrozić Lucie Safarova, ale Czeszka musiałaby wygrać cały turniej w Stuttgarcie.