Wśród znajdujących się obecnie w trakcie sejmowych prac projektów ustaw, jednym z najbardziej kontrowersyjnych jest pomysł ujednolicenia ceny nowych książek. Pojawił się on z inicjatywy posłów PSL i jest mocno popierany przez znaczną część wydawców oraz Instytut Książki i Polską Izbę Książki. Wg jego autorów i zwolenników ma stać się kołem ratunkowym szczególnie dla małych księgarni. Obecnie znajduje się on w Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Jego zwolennicy uważają, że jego wprowadzenie może przyczynić się do wzrostu czytelnictwa w Polsce. Jednak już teraz można przyjmować zakłady, że będzie dokładnie odwrotnie.

REKLAMA

Lektura projektu ustawy o książce ukazuje mocne zakorzenienie jego autorów w centralistycznym, biurokratycznym i potężnie regulowanym modelu państwa, czytając go miałem wrażenie powrotu do klimatu peerelowskich aktów prawnych. Poza wszystkim muszę stwierdzić, iż pomysłodawcy likwidacji rynku książki w Polsce, gdyż w istocie do tego doprowadzi przyjęcie tej ustawy, zupełnie nie rozumieją jego specyfiki i kompletnie pomijają rzeczywisty interes autentycznych miłośników książek. Tak się bowiem składa, że na tym właśnie rynku mają miejsce interesujące i korzystne dla klientów zjawiska. Dzięki konkurencji pomiędzy różnymi podmiotami mamy do czynienia z różnorodnymi formami sprzedaży, co sprawia, że naprawdę zainteresowany nową książką czytelnik może nabyć ją za niewygórowaną kwotę. Warto zauważyć, że dzięki internetowej sprzedaży rośnie również dostępność książek, także dla mieszkańców wsi i miasteczek. Skądinąd autorzy projektu ustawy o książce zdają się nie zauważać rozwoju i specyfiki nowych form handlu książką.

Obecnie rynek książki pokazuje, jak korzystna dla klienta /czytelnika/ jest konkurencja, stymuluje ona rozwój firm księgarskich tzw. taniej książki, w których można kupić nową książkę ze znacznym upustem cenowym. Mamy na rynku firmy sprzedające książki poprzez internetowe zamówienia z możliwością odbioru w prowadzonych przez nie punktach, jak również z dostawą do klienta. Oferują one nowości z upustami najczęściej sięgającymi 25%, ale również przekraczającymi 30% ceny pierwotnej. Trzeba dodać, że są to polskie prężnie rozwijające się firmy, oferujące nowe miejsca pracy. Równocześnie ich obecność na rynku skłania duże sieci do stosowania rozmaitych rabatów i promocji, a nade wszystko chroni czytelnika przed nadmiernym wzrostem cen. Innymi słowy na trudnym rynku książki sukces odnosi ten przedsiębiorca, który zwraca uwagę na swojego potencjalnego klienta oraz potrafi efektywnie prowadzić swoją firmę, ci którzy tego nie potrafią liczą na likwidację konkurencji cenowej i możliwość monopolistycznego dyktowania ceny klientowi, gdyż dokładnie taki będzie skutek wprowadzenia ustawy o jednolitej cenie książki. Już teraz jestem gotów założyć się, że utrudni ona dostęp do książki jej prawdziwym miłośnikom. Poza tym jej wprowadzenie może doprowadzić do upadku księgarni internetowych oraz zagrozić istnieniu sieci taniej sprzedaży książek. W ten sposób jej autorzy działając jakoby w interesie małych księgarni doprowadzą do upadku inne firmy z tej branży. Zresztą owe małe księgarnie padają głównie z powodu wprowadzenia przez rząd programu "bezpłatnego" podręcznika szkolnego, gdyż sprzedaż podręczników była podstawą ich działania. Trzeba poza tym zauważyć, że w swej ofercie miały one znikomą liczbę pozycji interesujących miłośników poważnej książki. Można w związku z tym stwierdzić, że centralistyczne, regulacyjne pomysły rządu na rynku podręczników zabijają małe księgarnie, a pomysł na jednolitą cenę książki uczyni to w stosunku do najbardziej przyjaznych dla czytelnika sieci sprzedaży. Trudno w tej sytuacji nie zadać prostego pytania: "komu ma służyć ta ustawa?", bo z całą pewnością nie czytelnikom.

Jej zwolennicy roztaczają wizję obniżonych generalnie cen książek po jej wprowadzeniu. Otóż nigdy monopol cenowy nie prowadzi do tego. Może to być efektem jedynie konkurencji sprzedawców o klienta. Niestety, dla jej autorów potrzeby obywatela - klienta zdają się nie mieć żadnego znaczenia. Skądinąd nie może nie zadziwiać, z jaka łatwością wprowadzane są ostatnio do naszego życia rozwiązania znane z peerelu, charakteryzujące wcale nie subsydiarne państwo /a takim powinna być Rzeczpospolita/. Obecnie na rynku książki prawdziwie zainteresowany daną pozycją i nielubiący przepłacać czytelnik może znaleźć ją w korzystnej dla siebie cenie. To jego wolność wyboru kształtuje ten rynek. Ustawa o jednolitej cenie książki ową wolność zlikwiduje.

Autorzy tego aktu prawnego odwołują się najczęściej do przykładu Francji, w której obowiązuje taka ustawa, nie dodając jednak, że wcale nie przyczyniła się ona do obniżki cen książek, a poza tym na francuskim rynku księgarskim akurat dominują duże sieci, których przewagę miała ona ograniczyć. Trzeba także zauważyć, że była ona wprowadzana w życie ponad trzydzieści lat temu, gdy mieliśmy do czynienia jedynie z klasycznymi, nieinternetowymi formami sprzedaży. Bardzo pouczający jest za to przykład Izraela, kraju o wysokim wskaźniku czytelnictwa, gdzie taką ustawę wprowadzono, by błyskawicznie się z niej wycofać. Poza tym trzeba pamiętać, że wśród miłośników książek w Polsce dominują osoby o co najwyżej przeciętnych dochodach, dla których istotne znaczenie ma przyzwoita cena książki. Tymczasem posłowie PSL-u zdają się o nich zupełnie nie pamiętać. W istocie beneficjentami tej ustawy będą ci wydawcy i sprzedawcy, którzy nie radzą sobie obecnie na rynku. W sytuacji ustalania ceny poza regulacjami rynkowymi będziemy również mieć do czynienia z zabiegami wydawców o objęcie niektórych tytułów rządowymi dotacjami. W ten oto sposób polski rząd zamiast zajmować się kwestiami, do których jest przez obywateli powołany, będzie zajmował się pisaniem i wydawaniem podręczników szkolnych, jak już widać o bardzo niskiej jakości oraz ustalaniem cen na książki, a w przyszłości, jeżeli ktoś nie zatrzyma procesu rozszerzania państwowego monopolu, pewnie również na inne towary. Mam nadzieję, że jednak w trakcie sejmowych prac nad ustawą o książce większość posłów zachowa zdrowy rozsądek oraz samodzielność myślenia i nie dopuści do jej uchwalenia. Jeżeli tak się nie stanie to książka w Polsce stanie się towarem luksusowym dla indywidualnego odbiorcy. Czyżby posłowie PSL-u dążyli do likwidacji domowych bibliotek...