Wczoraj dokładnie oglądnąłem z bliska gotowy już pomnik generała Ryszarda Kuklińskiego na krakowskim placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego (dawniej Dworcowym) po usunięciu osłaniającego teren budowy płotu.
Monument robi spore wrażenie, chociaż osobiście wolałbym, żeby był on figuralny, a nie symboliczny, czyli wymagający szczegółowych objaśnień, bo nie każdy skojarzy przecież, że pochylone płyty kamienne z napisami w językach polskich i angielskim (znakomity pomysł, bo przez ten plac przechodzą codziennie dziesiątki tysięcy obcokrajowców) to walący się mur berliński, a łuk symbolizuje zarazem szablę oficerską, jak połączenie Wschodu z Zachodem.
Najważniejsze jednak, że imponujący kształtem i rozmiarem pomnik autorstwa profesora Czesława Dźwigaja i Krzysztofa Lenartowicza stanął w centrum miasta, którego "pierwszy polski oficer w NATO" (te słowa profesora Zbigniewa Brzezińskiego umieszczono na nim) jest od 1997 roku honorowym obywatelem. Znalazło się też u podstawy monumentu sformułowanie o "heroicznej misji obezwładnienia imperium zła rozumem i wolą samotnego żołnierza", a także cytat z księdza profesora Józefa Tischnera: "Żadne stanowione prawo, żadne przysięgi, żadne pogróżki nie powstrzymają ludzkiego sumienia".
Ponieważ nie brak jeszcze w Polsce sierot po PRL, pomnik będzie - przed i po odsłonięciu - pilnowany non stop przez 24 godziny na dobę przez patrol Straży Miejskiej oraz kilka kamer.
A mnie bardzo cieszy, że chociaż monument nie jest jeszcze oficjalnie odsłonięty, już leżą pod nim kwiaty, najczęściej w biało-czerwonych barwach, a mnóstwo ludzi ogląda go i z uwagą czyta napisy.