Z dużym niesmakiem obserwuję to, co dzieje się od pewnego czasu w Stowarzyszeniu Wiosna.
Jest to organizacja pożytku publicznego, czyli taka, której Polacy powinni w pełni ufać, zwłaszcza że jej charytatywny, wieloletni dorobek imponuje. Niestety, ostatnio jest o niej głośno wyłącznie z powodu zmian personalnych, które zawsze podważają zaufanie i mogą skłonić potencjalnych darczyńców do zastanowienia się, czy warto nadal wspomagać Wiosnę.
Nie zamierzam wchodzić w dyskusję, kto ma rację w tym sporze, ale kolejna jego odsłona może okazać się zabójcza dla idei, która stała u podstaw powołania Stowarzyszenia. A o tym, że jest ona szlachetna i piękna nikogo nie trzeba przekonywać.
Organizowana przez Wiosnę "Szlachetna Paczka" to jedna z najwspanialszych akcji filantropijnych, jakie porwały rodaków do działania na rzecz ludzi potrzebujących materialnego wsparcia. Jeżeli chodzi o wymierne rezultaty, to można ją porównać tylko z finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Mam nadzieję, że Stowarzyszenie zdoła przezwyciężyć największy kryzys, z jakim przyszło mu się zmierzyć od momentu powstania, ale pewności już nie. Obserwując to, co dzieje się w nim obecnie obawiam się, że osobiste ambicje mogą zniszczyć to, co ma znacznie ważniejsze znaczenie.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sytuacja w Wiośnie jest odwzorowaniem w miniskali tego, z czym mamy do czynienia w polskiej polityce, w której nikt nie ma do nikogo zaufania, a każdy podejrzewa innych o niecne zamiary uważając tylko swoje racje za słuszne.
To, co jest jednak dopuszczalne i naturalne w politycznych awanturach nijak nie pasuje do działalności charytatywnej, w której obowiązuje zupełnie inne reguły oparte na wierze w dobrą wolę, a nie na podejrzliwości. Jeżeli są one łamane, katastrofa majaczy na horyzoncie.
Będę z uwagą przyglądał się dalszemu rozwojowi wypadków w Stowarzyszeniu Wiosna nie porzucając nadziei, że wyjdzie ono zwycięsko z obecnego kryzysu i odzyska mocno nadwyrężone zaufanie milionów aktywnie angażujących się w jej działalność Polaków.