W pałacu Jedlinka w Jedlinie Zdroju można od niedawna oglądać dokładną replikę 23-metrowego wagonu z pociągu pancernego "Amerika", z którego kanclerz III Rzeszy Niemieckiej, Adolf Hitler, kierował działaniami Wehrmachtu na początku II wojny światowej.
Mobilny sztab dowodzenia odtworzono właśnie w tym miejscu, ponieważ pałacowe pomieszczenia stanowiły główną bazę organizacji Todt i sztabu budowy podziemnych tuneli (projekt "Riese"). Nie jest wykluczone, że pobliski tunel kolejowy w Górach Sowich o długości prawie 2 kilometrów był kryjówką dla pociągu w czasie nalotów.
Oprócz salonki Hitlera rekonstruktorzy odtworzyli też uzbrojony wagon osłony przeciwlotniczej z działami. Prace były konsultowane z wciąż działającym niemieckim zakładem produkcyjnym, w którym powstawały takie wagony w latach 30. XX wieku.
W wagonie dowodzenia zawisła oryginalna mapa sztabowa z 1941 roku, znalazły się w nim również ekspozycje pokazujące nie tylko niemieckie działania zbrojne, ale także miejsca, w których Wehrmacht dopuścił się zbrodni podczas kampanii wrześniowej. Powstał również fragment peronu i dworca, na który przyjeżdżał pociąg pancerny "Amerika".
Z jednej strony ten pomył budzi uznanie, ponieważ warto i trzeba w atrakcyjne - zwłaszcza dla młodzieży - sposoby przybliżać ważne wydarzenia historyczne, z drugiej napawa jednak niepokojem. Obym był złym prorokiem, ale obawiam się, że ten wagon może posłużyć jako miejsce kultu dla nie tylko niemieckich neonazistów.
Jeżeli jaki kontrowersyjny przedmiot umieszczany jest w placówce muzealnej lub w skansenie, ryzyko wykorzystania go do niewłaściwych celów zostaje sprowadzone do minimum. Co innego kiedy funkcjonuje on natomiast w oderwaniu od adekwatnego dlań kontekstu. Jego funkcja może wówczas ulec zasadniczej zmianie, przybierając znaczenia zupełnie odmienne od tych, które wyznaczyli mu pomysłodawcy danego przedsięwzięcia.
Właśnie taki los może spotkać salonkę Adolfa Hitlera wystawioną w pałacu Jedlina.