W Narodowe Święto Niepodległości 11 listopada polityka powinna zejść w Polsce na drugi plan. Jest to oczywiście gra pozorów, ale warto ją podjąć w nadziei na to, że może da ona do myślenia wszystkim uczestnikom oraz obserwatorom życia publicznego.

REKLAMA

Obowiązkiem Prezydenta RP jest wzywanie w tym dniu do jedności. Wyrazisty gest w owej materii stanowi zaproszenie do udziału w świątecznych obchodach wszystkich jego żyjących poprzedników na najwyższym urzędzie Rzeczypospolitej, a także marszałków Sejmu i Senatu kolejnych kadencji oraz byłych premierów od 1989 roku, do których grona należy również Donald Tusk. To właśnie obecność aktualnego przewodniczącego Rady Europejskiej przy Grobie Nieznanego Żołnierza wzbudziła największe kontrowersje w obozie Zjednoczonej Prawicy.

Czynienie mu z tego powodu zarzutu uważam za małostkowe, chociaż zrozumiałe z czysto politycznego punktu widzenia. O wiele większe i w pełni uzasadnione pretensje mogą mieć jednak do Andrzeja Dudy ci jego wyborcy oraz kierownictwo partii, która wystawiła go w wyborach prezydenckich, za blokowanie reformy sądownictwa, ponieważ jest to jeden z filarów zaproponowanej przez Prawo i Sprawiedliwość dobrej zmiany.

Nie należy go natomiast krytykować za pojednawczy gest i tylko gest w stosunku do politycznych rywali, którzy stanowią przecież zdecydowaną większość w wymienionej wyżej grupie osób zaproszonych do współcelebrowania najważniejszego państwowego święta, podczas którego bez przerwy mówi się o potrzebie stawania ponad partyjnymi podziałami.