O tym, że Polacy nie mają zbyt dobrego rozeznania w sprawach wiary innej niż katolicka, ale zarazem wykazują czujność i nadmierną podejrzliwość w budzących ich niepokój sytuacjach przekonali się pod koniec ubiegłego tygodnia pasażerowie pociągu relacji Kraków-Warszawa. Skład został nagle zatrzymany w Idzikowicach.
Powodem był telefon do policji od męża podróżującej tym składem 59-letniej kobiety, której uwagę zwrócił podejrzany - jej zdaniem - mężczyzna. Co wzbudziło zaniepokojenie Polki katoliczki? Fakt, że wyciągnął on dziwny przedmiot i zaczął się nad nim modlić. Będąc pełna obaw, że za chwilę dojdzie do wybuchu bomby, wysiadła na najbliższej stacji, czyli we Włoszczowie i zadzwoniła do męża, a on powiadomił policję.
Kiedy do przedziału zatrzymanego pociągu weszli funkcjonariusze okazało się, że domniemanym terrorystą był student z Maroka, któremu akurat wypadła pora na modlitwę, więc wyjął z bagażu Koran.
Zdenerwowani pasażerowie nie czekali długo. Policjanci szybko wyjaśnili sprawę i pociąg ruszył z Idzikowic do Warszawy.