Wracam do sprawy postulatu Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zdegradowania do stopnia szeregowego generała Wojciecha Jaruzelskiego, pragnąc uwypuklić nieporuszony do tej pory jej ważny aspekt.
Prawnicy zwracają uwagę, że aby dokonać takiego aktu sprawiedliwości dziejowej potrzebny jest prawomocny wyrok sądu. Zgodnie z brzmieniem paragrafu 2. artykułu 327. kodeksu karnego, sąd może bowiem orzec degradację osoby, która w chwili popełnienia czynu zabronionego była żołnierzem (chociażby przestałaby nim być w chwili orzekania) w razie skazania za przestępstwo umyślne, jeżeli rodzaj czynu, sposób i okoliczności jego popełnienia pozwalają przyjąć, że sprawca utracił właściwości wymagane do posiadania stopnia wojskowego, a zwłaszcza w wypadku działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Warto więc przypomnieć, że Sąd Okręgowy w Warszawie uznał w styczniu 2012 roku, iż stan wojenny w Polsce nielegalnie wprowadził 13 grudnia 1981 roku związek przestępczy o charakterze zbrojnym pod kierunkiem Wojciecha Jaruzelskiego. Wprawdzie on sam został wyłączony z tego procesu z uwagi na zły stan zdrowia, ale nigdy nie wypierał się swojej roli i wielokrotnie twierdził, że jest gotów wziąć odpowiedzialność na siebie.
W ocenie SO były solidne podstawy, aby przyjąć, że generałowie Jaruzelski (wtedy premier, minister obrony narodowej i I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotnicze), Czesław Kiszczak (minister spraw wewnętrznych), Florian Siwicki (wiceszef MON i szef Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego) oraz Tadeusz Tuczapski (wiceszef MON i sekretarz Komitetu Obrony Kraju) tworzyli taki właśnie zbrojny związek przestępczy, który doprowadził do uchwalenia przez Radę Państwa PRL przygotowanych wcześniej dekretów o stanie wojennym; było to nielegalne wedle obowiązującego wówczas prawa, o czym wymienieni wiedzieli.
Gen. Siwicki został wyłączony z tego procesu na tej samej podstawie, na której wyroku uniknął gen. Jaruzelski, a gen. Tuczapski zmarł w 2009 roku.
Sąd podkreślił, że ten związek miał swoją strukturę, przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwały od marca 1981 roku, a na jego czele niewątpliwie stał gen. Jaruzelski. Potwierdził również, że - co wynika z wyroku Trybunału Konstytucyjnego - dekrety i uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego podjęta przez Radę Państwa 12 grudnia 1981 roku były nielegalne.
Jedynym skazanym został w tym procesie sprzed niemal pięciu lat gen. Kiszczak. Usłyszał wyrok 4 lat pozbawienia wolności. Na mocy przysługującego mu prawa do amnestii wyrok zmniejszono o połowę, a kara 2 lat więzienia została zawieszona na okres próby 5 lat.
Uniewinniono wówczas poprzednika gen. Jaruzelskiego na funkcji I Sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię, ponieważ - zdaniem sądu - "nie działał on z zamiarem nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego, opowiadał się za politycznym rozwiązaniem sytuacji w kraju, nie akceptował rozwiązań siłowych". Z powodu przedawnienia karalności umorzono sprawę członkini Rady Państwa PRL Eugenii Kempary oskarżonej o przekroczenie uprawnień przez przyjęcie dekretów, podobnie potraktowano wcześniej wyłączonego z tego procesu innego członka Rady - Emila Kołodzieja.
Czy dla ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza fakt, że Wojciech Jaruzelski stał na czele zbrojnej organizacji uznanej przez sąd niepodległej Rzeczypospolitej za przestępczą nie powinien być wystarczający dla wszczęcia procedury degradacyjnej wobec niego, nawet jeżeli nie poniósł za to indywidualnej odpowiedzialności? Człowiek przez całe życie świadomie i dobrowolnie działający przeciw polskiej racji stanu, nie wahający się wypowiedzieć wojny własnemu narodowi w imieniu imperialnych interesów Związku Sowieckiego, któremu wiernie służył, nie zasługuje na to, aby przed jego nazwiskiem widniało słowo "generał".
Gdyby zaś pominąć kwestie prawne, to mamy już jeden precedens: prezydent Lech Wałęsa zdegradował w 1991 roku nigdy nie osądzonego za swoje zbrodnie Naczelnego Prokuratora Wojskowego w latach 1950-56 generała brygady Stanisława Zarako-Zarakowskiego.