Sondaże na temat czytania książek przez Polaków już od dawna przynoszą zatrważające rezultaty. Zdecydowana większość rodaków w ogóle nie sięga w ciągu roku po książkę, a przyznający się do lektury czytają najwyżej jedną lub dwie pozycje rocznie.

REKLAMA

Każda inicjatywa mająca zmienić ten katastrofalny dla naszej kultury stan rzecz godna jest nagłośnienia i poparcia. Dlatego też bardzo ucieszyła mnie podana przez Polską Agencję Prasową informacja, że już ponad 100 tysięcy internautów zadeklarowało udział w zainaugurowanej pod koniec grudnia ubiegłego roku przez krakowskiego dziennikarza i blogera Marcina Gnata akcji pod hasłem "Przeczytam 52 książki w 2015 roku".

"Od tego czasu przybywa osób, które na internetowym fanpage’u akcji deklarują, że przeczytają 52 (tyle, ile jest tygodni w roku kalendarzowym) książki w roku - bez znaczenia na objętość, format i gatunek; liczą się zarówno tytuły beletrystyczne, fantasy, historyczne, jak i typowo naukowe" - czytamy w depeszy PAP.

Krakowianin zorganizował tę akcję, aby wypowiedzieć wojnę "słupkom, które pokazują, że w Polsce się nie czyta".

Przyznał również, że nie będzie w żaden sposób sprawdzał czy deklarujący udział w akcji internauta rzeczywiście przeczytał aż tyle książek.

- Tę weryfikację pozostawiamy sumieniom czytelników. W tej akcji każdy sam podejmuje wyzwanie i jest sędzią samemu sobie. Kłamanie nie ma sensu, chodzi przecież o samorealizację. Internetowa grupa ma służyć motywacji. W grupie jesteśmy silniejsi - powiedział w rozmowie z PAP.

Warto przypomnieć, że twórca Facebooka Mark Zuckerberg ogłosił bieżący rok Rokiem Książek na Facebooku (Year of Books) i obiecał, że będzie czytał co najmniej jedną książkę na dwa tygodnie.

Bardzo dobrze, że zachęta do czytelnictwa wychodzi właśnie z sieci internetowej, ponieważ to ją najczęściej oskarża się o odciąganie ludzi (zwłaszcza młodych) od książek. Gdyby deklarujący udział w akcji Marcina Gnata internauci zrealizowali choćby niewielką część ambitnego planu, można byłoby mówić o ogromnym sukcesie.