Chciałem się z Państwem podzielić moimi przemyśleniami na temat płacenia tzw. janosikowego przez najbogatsze samorządy. Nie mam wątpliwości, że bogaci mają obowiązek wspierać biednych. Jednocześnie jednak zwracam uwagę, że obowiązujące zasady tego wsparcia są dla najbogatszych krzywdzące i doprowadzają do powolnej katastrofy finansowej. W ostatni wtorek ogólnopolski dziennik na pierwszej stronie ogłosił "Mazowsze zarżnięte".

REKLAMA

Od razu posypały się pytania: czy Kraków też się zadłuża, żeby płacić janosikowe? Chcę Państwa uspokoić - żadna katastrofa finansowa nam nie grozi. Janosikowe, które w tym roku wyliczono nam na ponad 64 mln zł Kraków zapłaci, mając jednocześnie świadomość, że do całej Małopolski wróci z tych pieniędzy jedynie 7 mln zł.

Zdecydowałem o oddaniu sprawy do sądu cywilnego przeciwko Skarbowi Państwa. Pozew opiewa na 5 mln 400 tys. zł. Pierwsza rozprawa już za miesiąc.

Na wniosek Krakowa i Warszawy sprawą janosikowego zajmował się Trybunał Konstytucyjny. Mimo wielu argumentów przedstawianych przez oba miasta, iż Janosik "łupi" je ponad miarę, sędziowie nie stwierdzili niekonstytucyjności przepisów. Wydali jednak zalecenie, by sejm przyjrzał się zasadom i spróbował je uczynić bardziej sprawiedliwymi. Dramatyczna sytuacja województwa mazowieckiego, które przed zapłaceniem janosikowego jest najbogatsze w Polsce, a po zapłaceniu... najbiedniejsze, spowodowała, że - jak donoszą gazety - premier publicznie przyznał, iż minął czas wielkich różnic w zamożności regionów i najwyższa pora ponownie zastanowić się nad wprowadzeniem nowych zasad. Pozostaje mi mieć nadzieję, że z propozycjami rozwiązań szybko będziemy mogli się zapoznać. Tym bardziej, że do obowiązku wspierania biedniejszych, należy jeszcze dodać coraz mniejsze dochody samorządów i dokładanie pieniędzy do zadań, które powinny być w całości finansowane przez rząd.

Konkrety wyglądają tak: po nowelizacji budżetu państwa przygotowanej przez rząd, otrzymaliśmy wyliczenia, że do kasy Krakowa nie wpłynie ok. 60 mln zł. Z drugiej strony - szacujemy, że do zadań zleconych samorządom przez administrację centralną dopłacimy w tym roku 300 mln zł - 260 mln do edukacji, a 40 mln do zadań wykonywanych przez urząd miasta i jednostki miejskie.

Warto przy okazji wyjaśnić, bo i takie pytanie często pada, jakie to zadania wykonujemy w imieniu rządu: są to wszystkie zadania związane z ewidencją ludności, zameldowaniami, cała działalność Urzędu Stanu Cywilnego, ale też wypłata świadczeń rodzinnych, wypłacanie zasiłków, orzekanie o niepełnosprawności oraz wiele zadań dotyczących dbałości o interesy Skarbu Państwa.

Ponieważ wielokrotnie bez rezultatu interweniowałem w sprawie zbyt małych środków przekazywanych na realizację tych zadań, zdecydowałem o oddaniu sprawy do sądu cywilnego przeciwko Skarbowi Państwa. Oczywiście nie staramy się o wypłatę 300 mln zł. Na początek obliczyliśmy, ile w 2011 roku dołożyliśmy do funkcjonowania Urzędu Stanu Cywilnego oraz Wydziału Spraw Administracyjnych. Ich pracownicy w całości wykonują zadania rządowe, więc nasze roszczenie nie powinno budzić wątpliwości. Pozew opiewa na 5 mln 400 tys. zł. Pierwsza rozprawa już za miesiąc.

Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa