70 lat temu rozpoczęła się słynna konferencja międzynarodowa w Jałcie na Krymie. Udział w niej w dniach od 4 do 11 lutego 1945 r. wzięli członkowie "Wielkiej Trójki", czyli premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, prezydent USA Franklin Delano Roosevelt oraz przywódca Związku Radzieckiego, generalissimus Józef Stalin, noszący nie bez powodu przydomek "Krwawy". Konferencja ta miała ogromne znaczenie. Podzieliła bowiem Europę, a także inne rejony świata, na wiele dziesiątków lat. A skutki tych podziałów trwają do dziś.
Dla naszego kraju spotkanie w krymskim kurorcie jest symbolem zdrady i zaprzaństwa. Polscy żołnierze, którzy walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej, zostali bowiem sprzedani przez swych sojuszników za przysłowiową "czapkę gruszek". Polska nie tylko utraciła Kresy Wschodnie na rzecz ZSRR i została przesunięta w swych granicach, ale i została też skurczona pod względem terytorialnym z 388 tys. do 312 tys. kilometrów kwadratowych, czyli prawie o jedną piątą. Najgorsze jednak było to, że trafiła pod but Sowietów, którzy we współpracy z polskimi komunistami wprowadzili w sposób bezwzględny swoje rządy, zamykając w więzieniach, a często mordując, opornych. Ta rzeka krwi i cierpienia płynęła, choć z różnym natężeniem, aż do 1989 r. Większość oprawców do dziś nie poniosła za to żadnej odpowiedzialności, a ciał wielu pomordowanych do tej pory nie odnaleziono.
Dziś część polskiego społeczeństwa, w tym większość polskiego establishmentu politycznego, ufa bezgranicznie USA. Wierzy bowiem, że w chwili zagrożenia do Polski zostaną wysłane amerykańskie bombowce i czołgi, a na Bałtyk wpłynął lotniskowce i desantowce ze słynną piechotą morską. Oczywiście Polska jest dziś w NATO i Unii Europejskiej, z czego należy się cieszyć, ale doświadczenie historyczne powinno nas uczyć, że już dwukrotnie, w 1939 i 1945 r., sojusznicy nas zdradzili. I to pomimo wcześniejszych deklaracji i zapewnień oraz umów zawartych na piśmie. Niestety mogą też uczynić to po raz trzeci. Prezydentowi Rosji nie należy wierzyć za grosz, ale prezydentowi USA i premierowi Wielkiej Brytanii także. Pamiętając o zdradzie w Jałcie, a także o zdradach w Teheranie i Poczdamie, trzeba więc być realistą, a nie kosmopolitycznym marzycielem. Dlatego też sojusze - tak, współpraca z innymi wolnymi krajami - tak, ale przede wszystkich własna silna gospodarka, również wojsko. A także mocny patriotyzm w społeczeństwie. Stare powiedzenie mówi: "Umiesz liczyć? licz na siebie"