Coby się działo, gdyby w ten sposób Stanisław Żerko obraził np. piłkarzy i mieszkańców Izraela czy USA? Aż strach pomyśleć.

REKLAMA

Piłka nożna od zawsze wywoływała emocje. Jednak są pewne granice, których przekraczać nie wolno nikomu, zwłaszcza tym, którzy uważają się za elitę społeczną. Przykładem takiego przekroczenia jest wpis prof. Stanisława Żerki z Instytutu Zachodniego w Poznaniu i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Po wczorajszym przegranym meczu drużyny narodowej Niemiec z drużyną Meksyku napisał na jednym z portali społecznościowych:

"Co w tym takiego fajnego, że przegrali nasi sojusznicy i przyjaciele, a wygrali jacyś latynoscy producenci narkotyków z kraju, który trudno znaleźć na mapie?"

Co w tym takiego fajnego, e przegrali nasi sojusznicy i przyjaciele, a wygrali jacy latynoscy producenci narkotykw z kraju, ktry trudno znale na mapie?

StZerko17 czerwca 2018

Oczywiście profesor, który określany jest w Wikipedii jako niemcoznawca, ma prawo kibicować sąsiadom zza Odry i Nysy, choć nazywać ich sojusznikami i przyjaciółmi jest już dyskusyjne. Nie ma jednak żadnego prawa poniżać mieszkańców Meksyku, zwłaszcza że ten kraj z Ameryki Łacińskiej, w przeciwieństwie do Niemiec, nigdy Polsce nic złego nie uczynił. Co więcej, w czasie II wojny światowej mogło tutaj znaleźć schronienie półtora tysięcy polskich dzieci, które wraz z armią Andersa opuściło zesłania na Syberii. Oczywiście Meksyk boryka się z ogromnymi problemami wewnętrznymi, w tym z działalnością karteli narkotykowych. Jednak dzielni piłkarze meksykańscy, którzy okazali się po prostu lepsi i waleczniejsi od faworyzowanych piłkarzy niemieckich, nie ponoszą za to żadnej odpowiedzialności. Taka jak i sportowcy z wielu innych państwa.

Profesor Żerko pisze na czołówce swego profilu: "Opinie prywatne, prawo do wypowiadania się tutaj gwarantuje mi konstytucja (art. 54 i in). Nie radzę próbować odbierać mi tego prawa, bo spotkamy się w sądzie".

Niezależnie jednak od tych gróźb należy uznać wpis o piłkarzach z Meksyku nie tylko za chamski, ale i rasistowski. Moich skromnym zdaniem sprawą tą powinny zająć się władze Instytutu i Akademii, bądź co bądź instytucji państwowych, których pracownicy naukowi winni wykazywać się, jak to ostatnio podkreślał wicepremier i minister Jarosław Gowin, nie tylko wiedza, ale i wysokimi walorami moralnymi. Inna sprawa, coby się działo, gdyby w ten sposób profesor Żerko obraził np. piłkarzy i mieszkańców Izraela czy USA? Aż strach pomyśleć.

A piłkarzom Meksyku dziękuję za dzielną grę, życząc im dalszych sukcesów.