W setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę warto pamiętać o rodakach, którzy musieli emigrować z przyczyn ekonomicznych lub politycznych, a którzy po wielu latach zdecydowali się na powrót. Zwłaszcza, że ich losy, często zawiłe, są nadzwyczaj ciekawe.

REKLAMA

Bośnia. Kraj wielonarodowościowy i wielokulturowy, położony w Górach Dynarskich. Zamieszkują go Słowianie, wywodzący się z tego samego pnia. Jednak ze względu na podziały historyczne dzielą się oni na trzy grupy, czyli na rzymskokatolickich Chorwatów (identyfikujących się z kulturą zachodnioeuropejską), prawosławnych Serbów oraz Bośniaków (Bosznaków), którzy po podbiciu tych terenów w XV wieku przez Turków przyjęli islam. W XIX wieku w kraju wybuchły powstania antytureckie. W 1878 roku, w wyniku Traktatu Berlińskiego, kończącego wojnę rosyjsko-turecką, kraj znalazł się pod administracją Austro-Węgier. Te z kolei zaanektowały go całkowicie w 1908 roku, co było powodem rozognienia konfliktu z Serbią, która miała aspiracje do zjednoczenia pod swoim przywództwem wszystkich ziem południowosłowiańskich.

Jeszcze pod koniec XIX wieku nowe władze rozpoczęły kolonizację tych terenów. Najpierw, aby przypodobać się słowiańskiej ludności, sprowadziły one urzędników tak z Czech i Chorwacji, jak i z ówczesnej Galicji. Później w celu zagospodarowania zalesionych i mało zaludnionych terenów zaczęły ściągać kolonistów. W ten sposób trafiło tutaj ponad tysiąc dwieście polskich rodzin, wywodzących się z biednych wiosek w zaborze austriackim i rosyjskim. Każda z tych rodzin otrzymywała akt nadania kilku lub kilkunastu hektarów ziemi, ale pod warunkiem, że w ciągu trzech lat wykarczuje teren i przygotuje go pod uprawę. Podobną zasadę stosowano już od wielu lat wobec osadników Kanadzie i Ameryce Południowej. Łącznie sprowadzono dwieście tysięcy osadników z różnych części monarchii habsburskiej i krajów ościennych.

Polacy osiedleni zostali w okolicach miast Sarajewo, Banja Luka, Travnik i Bosanska Gradiszka, a także w wielu innych miejscach w środkowej części kraju. Ich warunki życiowe, zwłaszcza przy karczowaniu lasów, były bardzo ciężkie. Dlatego też cześć z nich po pierwszej wojnie światowej, gdy Bośnia stała się częścią Jugosławii, wyemigrowała dalej, między innymi do Francji, Brazylii i Ameryki Północnej. Ci, co pozostali pozakładali własne stowarzyszenia, domy kultury i biblioteki, tworząc kilkunastotysięczną społeczność. Jeden z nich, Artur Burda, przedsiębiorca z Banja Luki, został nawet polskim konsulem honorowym. Z kolei Bernard Zauderer, lekarz wojskowy i badacz folkloru bałkańskiego, za swoje zasługi otrzymał tytuł honorowego obywatela miasta Travnik.

Jednak w czasie drugiej wojny światowej sytuacja bardzo pogorszyła się. Kraj bowiem został wcielony do marionetkowego Niezależnego Państwa Chorwackiego, poddanego całkowicie wpływom Niemców i Włochów. Na dodatek tak Chorwaci, jak i Serbowie, zaczęli tworzyć własne formacje zbrojne, wrogo nastawione do wszystkich innych narodowości. Z kolei wielu muzułmańskich Bośniaków zaciągnęło się do Waffen SS. Wzajemna wrogość różnych grup narodowościowych była przyczyną zażartych walk, które zaowocowały czystkami etnicznymi i zagładą wielu miejscowości. Był to jakby wstęp do straszliwych wydarzeń, które miały miejsce tutaj czterdzieści lat później.

Polscy osadnicy szukali więc pomocy w jugosłowiańskiej partyzantce, dowodzonej przez Josipa Broz Tito, który, choć był Chorwatem z pochodzenia, to jednak jako komunista nie odwoływał się do podziałów etnicznych. W 1944 roku został sformowany polski batalion, który wszedł w skład 14 Środkowobośniackiej Brygady NOVJ (Narodowej Armii Wyzwolenia Jugosławii). Walczył on bardzo dzielnie. Po zakończeniu wojny został jednak rozformowany. Wówczas przedstawiciele bośniackich Polaków podjęli na swoim zjeździe decyzję o przesiedleniu wszystkich osadników do Polski, ale pod warunkiem, że będzie to w jedno miejsce. Ówczesne władze wybrały ziemie zachodnie, bo tylko tam było to możliwe. Największe grupy z Bośni, łącznie piętnaście tysięcy osób (w tym też członkowie rodzin mieszanych), zostały przetransportowane w 1946 roku w okolice Bolesławca na Dolnym Śląsku, gdzie w tamtejszym powiecie do dziś tworzą zwartą społeczność, kultywującą wiele tradycji bałkańskich.

W 1992 roku Bośnia i Hercegowina bo taka jest obecnie jej oficjalna nazwa, stała się po rozpadzie Jugosławii państwem niepodległym. Po wieloletnich krwawych walkach wewnętrznych, w czasie których dochodziło do ludobójstw, przekształciła się ona w federację składającą się dwóch republik: chorwacko-muzułmańskiej i serbskiej. Ta druga ma swoją stolicę w Banja Luce. Nie ma już walk pomiędzy zwaśnionymi społecznościami, ale wzajemne stosunki są nieufne i chłodne. W kraju mieszka obecnie około pięciuset Polaków. W czasie wojny domowej wraz z innymi mieszkańcami cierpieli oni gehennę.

Ożywienie kontaktów Polską nastąpiło z chwilą przybywania licznych pielgrzymek do Medjugorie koło Mostaru. Trwające tam objawienia maryjne nie są uznane przez Watykan, ale pomimo tego wielu wiernych, w tym zwłaszcza z Polski, pielgrzymuje do tego miejsca. Ożywieniem były także pielgrzymki papieża Jana Pawła II, który w 1997 roku przybył do Sarajewa, a w 2003 roku na beatyfikację świeckiego Chorwata w Banja Luce. Z kolei w 2015 roku kraj odwiedził papież Franciszek.

W setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę warto pamiętać o rodakach, którzy musieli emigrować z przyczyn ekonomicznych lub politycznych, a którzy po wielu latach zdecydowali się na powrót. Zwłaszcza, że ich losy, często zawiłe, są nadzwyczaj ciekawe.