Spotkanie w Rzymie, zwołane przez papieża Franciszka, z pewnością zyskało poklask wśród środowisk lewicowych i związanych z innymi religiami, ale wśród wielu wiernych i duchownych katolickich wywołało wielkie zamieszanie. Widmo schizmy nie tylko nie oddaliło się, ale niestety jeszcze bardziej się przybliżyło.
W felietonie z 13 bm. poruszyłem szereg kwestii, które omawiane były na specjalnym spotkaniu w Rzymie, a które mogą stać się zagrożeniem dla jedności Kościoła katolickiego. Po zapoznaniu się z dokumentem końcowym owego synodu, opublikowanym dwa dni temu, odniosę się do czterech spraw.
Ojcowie synodalni w punkcie 111 owego dokumentu, głosami 128 do 41, opowiedzieli się za taką możliwością. Sprawa ta nie jest sprzeczna z nauczaniem katolickim, co dokładnie wyjaśniłem we wspomnianym felietonie. Jednak uważam, że to nie jest żadne panaceum na braki w szeregach kapłańskich w tym rozległym rejonie. Choćby z tego powodu, że znaczna część wyświęconych tutaj księży wyjeżdża do np. Ameryki Południowej, szukając tam łatwiejszego życia.
Przyczyny kryzysu leżą więc całkiem gdzie indziej. Zwłaszcza, że księża żonaci, mając na utrzymaniu rodziny, najczęściej bardzo liczne, tym bardziej będą opuszczać ze względów ekonomicznych rodzinne strony.
O co więc w tym wszystkim chodzi? Bynajmniej nie o dobro Indian, ale o zaspokojenie tendencji, które są w innych kościołach lokalnych, zwłaszcza w krajach języka niemieckiego. Znajdują się tam bowiem, w przeciwieństwie do Amazonii, tysiące żonatych diakonów, którzy od lat upominają się o prawo otrzymania święceń kapłańskich.
Sprawa ta, choć miękko zarysowana w dokumentach synodalnych, zyskała jednak bardzo duże poparcie. A to jest już ogromnym zagrożeniem dla jedności.
W 1994 r. papież Jan Paweł II definitywnie - jako głowa Kościoła katolickiego - wypowiedział się przeciw udzielaniu święceń kobietom. W liście apostolskim Ordinatio Sacerdotalic napisał:
Choć nauka o udzielaniu święceń kapłańskich wyłącznie mężczyznom jest zachowywana w niezmiennej i uniwersalnej Tradycji Kościoła i głoszona ze stanowczością przez Urząd Nauczycielski w najnowszych dokumentach, to jednak w naszych czasach w różnych środowiskach uważa się ją za podlegającą dyskusji, a także twierdzi się, że decyzja Kościoła, by nie dopuszczać kobiet do święceń kapłańskich ma walor jedynie dyscyplinarny. Aby zatem usunąć wszelką wątpliwość w sprawie tak wielkiej wagi, która dotyczy samego Boskiego ustanowienia Kościoła, mocą mojego urzędu utwierdzania braci (por. Łk 22,32) oświadczam, że Kościół nie ma żadnej władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom oraz że orzeczenie to powinno być przez wszystkich wiernych Kościoła uznane za ostateczne.Jan Paweł II "Ordinatio Sacerdotalic"
Uczynienie więc choćby maleńkiej furtki w tej kwestii doprowadzi z pewnością do schizmy wśród duchownych i świeckich wiernych.
W Kościele katolickim istnieje i funkcjonuje wprawdzie ponad dwadzieścia różnych obrządków, głównie wschodnich, ale tworzenie kolejnego jest wątpliwe. W niczym bowiem nie rozwiąże problemów w ewangelizacji Indian. Co najwyżej wprowadzi elementy pogańskie do liturgii, co będzie powodem kolejnych kontrowersji.
Warto też zaznaczyć, że wspomniane katolickie obrządki wschodnie powstawały przez wieki, czerpiąc z bogactwa i tradycji ukształtowanych wspólnot chrześcijańskich, sięgających korzeniami pierwszych wieków chrześcijaństwa. Natomiast obrządek amazoński ma powstać odgórnie, czyli w sposób bardzo sztuczny.
Przeciwko łączeniu elementów pogańskich z chrześcijańskim zdecydowanie wypowiedział się wielu duchownych, w tym biskup Athanasius Schneider z Kazachstanu i kardynał Gerhard Müller, b. prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Sprawa najbardziej dyskutowana na spotkaniu w Rzymie. Typowy skręt w bok. Ochrona środowiska jest rzeczą bardzo ważną, ale dla Kościoła nie najważniejszą. Od tego istnieje niezliczona ilość organizacji i środowisk świeckich. Kościół może je wspierać, ale nie może ich zastępować lub do nich się upodabniać. Poza tym, istnieje wiele pilniejszych problemów duszpasterskich, które w ten sposób są spychane na margines.
No cóż, spotkanie w Rzymie, zwołane przez papieża Franciszka, zyskało z pewnością poklask wśród środowisk lewicowych i związanych z innymi religiami, ale wśród wielu wiernych i duchownych katolickich wywołało wielkie zamieszanie. Widmo schizmy nie tylko nie oddaliło się, ale niestety jeszcze bardziej się przybliżyło.