W ciągu ostatnich dwóch tygodni miałem serię spotkań autorskich w Kanadzie. Pojechałem tam na zaproszenie różnych środowisk polonijnych. Po jednym ze spotkań specjalnie wybrałem się do miasta Oakville pod Toronto, aby odwiedzić panią Władysławą Poliszczuk, żoną śp. dr. hab. Wiktora Poliszczuka. Jej mąż był postacią niezwykłą, bardzo cenioną w środowisku Kresowian i ich potomków. Urodził się on w 1925 r. w Dubnie na Wołyniu jako syn Ukraińca i Polki.
Jego ojca, wójta gminy, zamordowało NKWD, a on sam w wraz z rodziną został zesłany do Kazachstanu. Po uwolnieniu nie wrócił jednak w rodzinne strony, ale wyjechał do Jawora na Dolnym Śląsku, gdzie po ukończeniu prawa pracował jako adwokat. Tutaj poznał swoją żonę, nauczycielkę, też urodzoną na Wołyniu. Pochodziła ona z polsko-czesko-rosyjskiej rodziny. W czasie ludobójstwa uratował ją i jej rodzinę sąsiad, Ukrainiec, który został za to zamordowany przez banderowców.
W 1981 r. Poliszczukowie wraz z dziećmi wyjechali do Kanady, gdzie żyła ich rodzina. Tutaj zostali oni na stałe. Pan Wiktor najpierw pracował w ukraińskim radio, a następnie zajął się pracą naukową, głównie badaniami nad nacjonalizmem ukraińskim. Napisał kilkanaście książek, z których najgłośniejszą jest "Gorzka prawda", ukazująca zabrodnie UPA. Został on za to znienawidzony przez liczne w Kanadzie środowiska banderowskie i byłych członków SS Galizien, którzy znaleźni tutaj schronienie dzięki opiece władz brytyjskich. Dostawał od nich pogróżki. Z tego powodu był otoczony ochroną ze strony policji kanadyjskiej. Pomimo to pracował nadal, broniąc pracę doktorską i przeprowadzając habilitację. Zmarł w 2008 r. na raka mózgu. Zgodnie ze jego wolą na nagrobnym epitafium wyryte zostały dwa krzyże: prawosławny i katolicki.
Po zmarłym naukowcu pozostała ogromna liczba dokumentów, które jego żona przekazała w ostatnim czasie do Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Dzięki temu mogą z nich korzystać tak naukowcy, jak i studenci. O tym wszystkim rozmawiałem z panią Władysławą przy wspaniałych pierogach, przygotowanych przez nią osobiście według ukraińskiego przepisu. Zapalając znicz na grobie jej męża, pomyślałem sobie, że jeżeli dwa słowiańskie narody szukają wspólnych bohaterów, to z pewnością jednym z nich jest ów Ukrainiec, którego zamordowano za ratowanie Polaków, a drugim śp. Wiktor Poliszczuk, który poprzez prawdę dążył do pojednania.