Bez pamięci historycznej, wolnej od tzw. „poprawności politycznej” i naleciałości z epoki komunizmu, nie da się wychowywać nowych pokoleń w duchu prawdy i tożsamości narodowej.
Rzeszów, stolica Podkarpacia, należał przed wojną do województwa lwowskiego, na terenach którego w latach 1939 - 1947 doszło do ludobójstwa Polaków oraz obywateli polskich innej narodowości. Sprawcami byli członkowie Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich i Ukraińskiej Powstańczej Armii, a także SS Galizien innych ukraińskich kolaboranckich formacji na hitlerowskich żołdzie. Na tych terenach rozgrywały się tak samo dramatyczne wydarzenia, jak na Wołyniu i Podolu. Płonęły całe wsie, w barbarzyński sposób mordowano kobiety i dzieci.
Dlatego też od kilku lat rodziny pomordowanych i wspierające je środowiska patriotyczne dążą do tego, aby w Rzeszowie stanął pomnik upamiętniający ofiary ludobójstwa. Zwłaszcza, że podobne pomniki stanęły już np. w Krakowie, Chełmie i Wrocławiu oraz w wielu innych miejscowościach. W ubiegłym roku pomnik ten został odlany w Gliwicach. Miałem okazję oglądać jego projekt, gdyż jestem proboszczem tamtejszej parafii ormiańskokatolickiej, a sprawy Kresów Wschodnich są mi zawsze bardzo bliskie. Projekt ów, bardzo piękny i majestatyczny, opracował profesor Andrzej Pityński, znany rzeźbiarz, urodzony w podkarpackim Ulanowie, a mieszkający obecnie za Oceanem, autor kilku pomników, w tym Pomnika Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej na placu Grunwaldzkim w Warszawie. Fundatorami pomnika dla Rzeszowa zostali nasi rodacy ze Stanów Zjednoczonych, a konkretnie członkowie Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej - Okręg 2 w Nowym Jorku.
Wczoraj portal SuperNowości24 zamieścił następującą wiadomość: "Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że prezydent Rzeszowa nie wyraził zainteresowania ideą takiego uczczenia ofiar rzezi wołyńskiej.". Dodam, że prezydentem od czterech kadencji jest Tadeusz Ferenc (dawniej w szeregach komunistycznej PZPR, później SLD). Jeżeli wiadomość ta potwierdzi się, to będzie to duży szok tak dla rodzin ofiar UPA, jak i dla całego społeczeństwa, które doskonale pamięta wszystko to, co działa się w rożnych częściach podkarpackiego województwa. Zwłaszcza, że bez pamięci historycznej, wolnej od tzw. "poprawności politycznej" i naleciałości z epoki komunizmu, nie da się wychowywać nowych pokoleń w duchu prawdy i tożsamości narodowej. Do sprawy powrócę w następnym felietonie.