Tak jak napisałem w ostatnim felietonie, decyzja ukraińskiego prezydenta Petro Poroszenki o ustanowieniu dnia 14 października świętem państwowym, wywoła protest rodzin ofiar ludobójstwa dokonanego przez UPA i SS Galizien.
14 października jest jednoznacznie kojarzony nie z Kozakami czy Matką Boża, ale z UPA, która powstała 14 października 1942 r. Zresztą sam Poroszenko nie pozostawia złudzeń. Przykładem jest jego wpis na Twitterze. "Pod tym żółto-błękitnym sztandarem maszerowali żołnierze UPA."
Czyż to nie jest gloryfikacja ludobójców? Tym bardziej, że Poroszenko wprowadza tutaj błąd, bo UPA, jak i OUN, używała nie obecnych barw Ukrainy, niebiesko-żółtych, ale czerwono-czarnych.
Kolejnym przykładem jest wypowiedź o "zasługach" UPA, wygłoszona przez Proszenkę do neobanderowskich bojowników. Cytuję w oryginale:
Рівно як і на досвіді Війська Запорізького, січових стрільців і вояків УПА. І вже на власному героїчному досвіді Вітчизняної війни чотирнадцятого року», - сказав також Глава держави.
Wypowiedź ta miała miejsce, co należy wyraźnie podkreślić, w dniu wspomnianego nowego święta, czyli 14 października br. Jej tekst znajduje się nie na żadnym "ruskim" portalu, ale na oficjalnej stronie prezydenckiej.
I co na to banderowcy propagandziści? Śmiem twierdzić, że będą wymyślą kolejną bajeczkę i znów wołać będą: "Polacy, nic się nie stało".
Rodziny pomordowanych przez UPA i SS Galizien na tę propagandę jednak nie dadzą się nabrać. Przeciwko takim działaniom Petro Poroszenki i jego popleczników, rodziny te, wsparte przez środowiska kresowe i patriotyczne, rozpoczynają ogólnopolską akcję protestacyjną. Jej kulminacją będą protesty w czwartek 23 października o godz. 17.00, w ramach który m.in. pikietowane będą ukraińskie placówki dyplomatyczne. Tu znajdziecie pełną informację na ten temat.