Książki - jak wiadomo - bywają różne, dobre, złe i takie sobie. Ja szczególnie lubię te, które starają się zmieniać nasze opinie o świecie i nas samych, używając do tego mniej lub bardziej przekonujących naukowych argumentów. W programie Ewy Stanek "Między Słowami" w RMF Classic opowiadam o takich właśnie książkach, które tuż po opublikowaniu (a czasem już przed) stały się głośne. Zapraszam.
TYTUŁ: "Tajemnice genomu człowieka". Autor: John C. Avise . Data wydania: 12. lutego 2010 roku.
Tytuł nie oddaje charakteru tej książki. Musimy więc pójść nieco dalej i zacytować podtytuł: "Przyczynek do teorii nie-inteligentnego Stwórcy". I tak jest lepiej, uczciwiej. John Avise, genetyk ewolucjonista z Kalifornii pisze bowiem o tym, jak wielki bałagan panuje w naszym kodzie genetycznym i stawia odważną tezę, że jeśli rzeczywiście nasze istnienie jest dziełem Stwórcy, to ów Stwórca albo nie miał pojęcia, co robi, albo zupełnie nie przyłożył się do pracy. Czym bowiem - zdaniem autora - wytłumaczyć tak wielką liczbę chorób genetycznych, które nie dają człowiekowi szans na normalne życie.
Skąd ta frontalna krytyka? Zdaniem Avise'a, dokładna analiza naszego DNA pokazuje, że mechanizmy jego powielania i naprawy są niedoskonałe, zalega w nim mnóstwo niczemu niepotrzebnego śmiecia, które marnuje nasze możliwości, a część ważnego materiału znalazła się w mitochondriach, gdzie szczególnie łatwo o uszkodzenia. Jaki inteligentny Stwórca mógłby na to pozwolić? Ta książka to oczywiście przyczynek do gorącej głównie w Stanach Zjednoczonych dyskusji między zwolennikami ewolucjonizmu i kreacjonizmu. Avise nie kryje, po której stronie leży jego sympatia i nie waha się używać mocnych słów, pod adresem Boga, w którego nie wierzy.
Cóż. Osoby, których religijne poglądy nie kłócą się z teorią ewolucji mogłyby co prawda zauważyć, że w doskonałym świecie nie byłoby miejsca dla Johna Avise'a i jego poglądów, ale to chyba byłaby złośliwość, a przecież... w naukowej dyskusji nie ma miejsca na złośliwości...