To początek końca ery Guttenberga - twierdzą jedni... Nic wielkiego się nie dzieje - papierowe książki nie są zagrożone - mówią inni. Kto ma racje, przekonamy się zapewne dopiero za jakiś czas. Fakty są jednak takie, że dziś trafia na rynek elektroniczna książka "Kindle" wydawana pod patronatem najwiekszej księgarni internetowej na świecie, Amazon.com.
To nie pierwsza próba wprowadzenia na rynek elektronicznej książki. Dlaczego ta miałaby się udać? Stoi za nią potęga Amazona i zorganizowana już sieć dystrybucji książek. Kindle ma też znakomite parametry, waży niespełna 30 dekagramów, ma 6-calowy matowy ekran pokazujący tekst czarno na białym, bezprzewodową łączność z internetem, pamieć mieszczącą dwieście przeciętnych książek i baterię, która wystarczy na 30 godzin nieprzerwanego czytania.
Książkę można kupować bez pośrednictwa komputera, otrzymamy ją w ciagu minuty. W każdej chwili, do dyspozycji jest już 90 tysięcy tytułów, oprócz tego można ściągnąć bieżące wydania gazet, najpopularniejsze magazyny, tygodniki i czasopisma. Do dyspozycji są nawet popularne blogi. Można za darmo zamówić pierwszy rozdział książki przekonać się, czy chcemy ją przeczytać. Można wreszcie słuchać książek na płytach. Kindle kosztuje 399 dolarów, książki proponowane są po 9.99 $. Ekran nie świeci, nie grzeje się, można go zabrać wszędzie i czytać podobno bez zmęczenia, słowem ideał, tylko czy spodoba nam się takie czytanie bez szelestu przewracanych kartek...