Te wszystkie określenia pasują do Zamościa jak do żadnego innego miasta na świecie. Miasto wybudował pod koniec XVI wieku Jan Zamoyski. Pod jego budowę wykarczowano las. Było to prawdopodobnie jedyne w Rzeczypospolitej, jedno z nielicznych w Europie miast od A do Z budowanych zupełnie w nowym terenie, bez wcześniejszej jakiejkolwiek zabudowy. Dzięki temu można było wybudować miasto idealne, przemyślane. Jan Zamoyski był wielkim orędownikiem humanizmu, więc miasto w założeniu miało być jak ludzkie ciało – każdy z elementów miał spełniać swoją rolę.
Głową był pałac Zamoyskich, główna ulica łącząca rezydencję z bastionem VII - kręgosłupem, akademia i katedra sercem i płucami. Poprzeczna arteria z trzema rynkami była brzuchem, zaś służce do obrony bastiony - rękami i nogami. Miasto miało być funkcjonalne, bezpieczne, przyjazne mieszkańcom i piękne. Co architektowi Bernardowi Morando udało się bez wątpienia. Miasto było zaprojektowane na 3 tysiące mieszkańców, co do linijki- rynek idealnie płaski 100 na 100 metrów. Wszystkie uliczki są proste i przecinają się pod kątem prostym.
Kilka kamienic na rynku ma inne zdobienia. To zasługa Ormian, którzy dzięki Janowi Zamojskiemu znaleźli w mieście schronienie przed Persami. Ormianie byli kupcami i jak mówi Wojciech Łosiewicz, miejski przewodnik, twórcami pierwszych w Polsce galerii handlowych.
Mało kto wie, że z Zamościem wiąże się określenie "szwedzki stół". W czasie "potopu szwedzkiego", na przełomie lutego i marca 1656 roku, Zamość oblegały wojska dowodzone przez samego króla Karola Gustawa. Twierdza była nie do zdobycia dla Szwedów. Zamość był jedną z trzech twierdz, obok Gdańska i Jasnej Góry, które oparły się wojskom szwedzkim. Obroną dowodził wnuk założyciela miasta, III ordynat, Jan Sobiepan Zamoyski. Według historii to on urządził pierwsze w historii przyjęcie na stojąco.
Szwedzi postanowili użyć podstępu, by wejść do twierdzy. Szwedzki król przekazał wiadomość, że chce odstąpić od murów i wypadałoby, żeby Zamoyski ugościł go pożegnalnym śniadaniem. Zamoyski pomyślał, że owszem najeźdźca, ale jednak król. Nie dał się złapać w pułapkę. Postanowił, że przyjęcie urządzi pod murami. Służba rozstawiła nakrycia na bogato zastawionych stołach, ale nie postawiła... krzeseł. Ugoszczono Szwedów na stojąco - co odebrano jako zniewagę. I o to chodziło. Na znak oburzenia, mimo bogactwa na stołach, król zakazał jeść swoim wojskom. Zamościanie szczycą się tą historią - Szwedzi podobno udają w tej kwestii Greków.
A skoro już mowa o kulinariach. Lokalny przysmak to zupa pokrzywowa.
Oto przepis: Zupa pokrzywowa to zupa z młodej pokrzywy, gotowana na bulionie. Wcześniej podsmażamy na maśle startą marchew, seler, cebulę oraz czosnek. Zalewamy to bulionem, na koniec dodajemy sparzoną pokrzywę i oczywiście dużo szczypiorku, koperku, natki pietruszki, na koniec zabielamy śmietaną. Podajemy z kluskami. Smacznego!
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video