Z czym kojarzy się Olsztynek? Odpowiedzi są zazwyczaj dwie. Ze skansenem, w którym prezentowane jest stare XIX wieczne budownictwo oraz z jagodziankami, po które smakosze są w stanie przejechać kilkaset kilometrów. "Receptura nie zmienia się i jest pilnie strzeżona, przekazywana w tajemnicy" - powiedziała w rozmowie z dziennikarzem RMF FM właścicielka znanej cukierni z jagodziankami.
Piotr Bułakowski: W czym tkwi sekret olsztyneckich jagodzianek?
Emilia Witowicz, właściciel cukierni z jagodziankami: Naturalny smak jagód. Nie dodajemy żadnych sztucznych specyfików, czyli jagoda smakuje tak, jak zebrana świeżo z lasu, bez dodatku cukry. Ciasto drożdżowe też robimy starą domową recepturą, a ludzie teraz szukają takich ekologicznych produktów, naturalnych.
Od jak dawna wypiekacie jagodzianki?
Jagodzianki produkowane są od ponad 30 lat. Receptura nie zmienia się i jest pilnie strzeżona, przekazywana w tajemnicy. Jagodzianki oczywiście nie mogą się zmienić, bo klienci zakochali się w tych z lat 80. i receptura na zawsze zostanie niezmieniona.
Jagody z mazurskich lasów?
Oczywiście. Zbierane są przez całe wakacje, magazynowane w chłodziarkach. Co ciekawe magazynujemy tylko te zebrane w lipcu, bo są najsmaczniejsze.
A może sprzedawać jagodzianki poza Olsztynkiem?
Jeżeli byśmy chcieli sprostać prośbom klientom, musielibyśmy ustawić punkty w każdym mieście. W Warszawie są nasze wypieki, ale chciałby też np. Gdańsk. Nie jesteśmy jednak w stanie do wszystkich dotrzeć. Myślę, że to nawet dobrze, że trzeba do nas przyjechać. Każdy po roku przerwy kojarzy jagodziankę z urlopem, z odpoczynkiem. To też może wpływać na smak.
Ile trzeba zebrać jagód, żeby starczyło na cały rok?
W tym roku mamy prawie siedem ton. Mam nadzieję, że to wystarczy na jagodzianki dla wszystkich chętnych.