"Wczorajszy protest był zrozumiały, uzasadniony i budujący w swoim przebiegu. Jego spontaniczność i rozmach zaskoczyły wszystkich" - mówiła politolog i filozof dr hab. Irena Pańków w porannej rozmowie w RMF Classic. Gość Tomasza Skorego w "Daniu do myślenia" komentowała wczorajsze demonstracje kobiet w całym kraju i analizowała rolę kobiet w ostatnich latach w polskim życiu społeczno - politycznym. "Od lat 90. przez kolejne dekady kobiety raczej zasiedziały się w dołkach i nie zrozumiały swojej sytuacji. Myślę, że tym razem kobiety się wkurzyły i poszły zademonstrować" - mówiła o "czarnym proteście" dr hab. Pańków, wykładowczyni Collegium Civitas.
Tomasz Skory: Pani zajmuje się polityką społeczną i rodzinną, rolą kobiet w polityce, decyzjami politycznymi. Wczorajsza seria demonstracji, strajk kobiet - to było działanie zrozumiałe, uzasadnione czy falstart?
Dr hab. Irena Pańków: Było to działanie zrozumiałe, uzasadnione - co więcej - bardzo budujące w swoim przebiegu. Jego spontaniczność i rozmach zaskoczył wszystkich. Jeśli falstart - to można "bieg" powtórzyć. Trzeba pamiętać, że są to kolejne próby. Od lat 90. przez następne dekady kobiety zasiedziały się w dołkach, nie zrozumiały swojej sytuacji. Oczywiście to wszystko jest procesem. Pewne rzeczy dojrzewają. Myślę, że tym razem kobiety się wkurzyły, oburzyły i poszły zademonstrować, żeby uprawiać coś takiego - trzeba się wkurzyć.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Użyłem określenia falstart, bo jedyne, co tłumaczy strajk kobiet - to przyjęcie do rozpatrzenia przez Sejm obywatelskiego projektu ustawy antyaborcyjnej. Rzeczywiście bardziej surowszego, bezwzględnego niż obecne przepisy, ale tylko projektu - do pierwszego czytania - bez gwarancji, zapowiedzi czy i czym się to skończy. Może kobiety przesadzają? A może - tak jak pani powiedziała - zasiedziały się przez kilkadziesiąt lat i chciały nagle wyjść na ulice i manifestować. Trochę trywialne, ale tak z tego wynika.
One protestowały nie tylko przeciwko procedowaniu ustawy, która jak bumerang - w coraz ostrzejszej formie - wraca do Sejmu...
Ale z woli obywateli - tym razem.
Dwa pierwsze projekty ustaw też były obywatelskimi inicjatywami ustawodawczymi. Wbrew zapowiedziom PiS - zarówno tym, które składał w okresie wyborczym, a wcześniej jako opozycja - że wszystkie ustawy obywatelskie będą procedowane, jedna z ustaw została odrzucona. Można się zastanawiać - czy to jest dobry moment, czy protest został właściwie zorganizowany. Istotne jest to, że po wygaśnięciu energii protestu KOD, na którym brakowało odpowiedniej ilości młodych ludzi - w ogólnym podziale wieku - zbuntowali się ludzie wszystkich pokoleń, przede wszystkim ludzie młodsi. Wczoraj byłam na inauguracji roku akademickiego w Collegium Civitas. Młody człowiek, świeży absolwent powiedział: "Wiecie państwo, jaka jest przeciętna wieku w Sejmie, która utrzymuje się od początku? 48 z przecinkiem. Ludzie w tym wieku chcą decydować za nas". Świetne jest to budzenie się podmiotowości młodych ludzi.
Demonstrujące, strajkujące wczoraj panie ze szczególną pasją krytykowały działania PiS. Przed siedzibą partii powstała "ściana furii". Nie za łatwo przychodzi takie proste identyfikowanie projektu obywatelskiego z rządem, który nie ma z tym nic wspólnego?
Obywatele i obywatelki, bo tak można mówić o uczestnikach demonstracji...
Wręcz w odwrotnej kolejności.
Myślę, że każda kolejność jest dobra, bo jest równość. Obywatele i obywatelki dobrze rozpoznają główny ośrodek decyzyjny, który stoi za przemianami, za trendami antydemokratycznymi w kraju. Jeśli jest zagrożona demokracja - przez kolejne posunięcia - zagrożona jest też wolność, autonomia, prawa człowieka. Ludzie nie mylą się protestując właśnie tam - zresztą protest miał też inne lokalizacje.
W całym kraju.
Dobrze rozpoznany jest adresat. Choć ten adresat teraz nieco plącze się w tej kwestii.
Adresat się tłumaczy, że nie jest adresatem - bo nie jest inicjatorem.
Jarosław Kaczyński nie wypiera się tego, że jest decydentem stojącym w wielu sprawach ponad prawem - w znaczeniu, że nie ponosi odpowiedzialności prawnej za swoje decyzje, które podejmuje w cichości gabinetu. Ludzie to rozpoznają, kobiety i mężczyźni to rozpoznają. Adresat był trafny, bo PiS - akurat może nie przy tej ustawie - firmuje politykę, która jest prowadzona w rządzie. Próbuje siłą prawa narzucić rozwiązania, które są bardzo drastyczne.