REKLAMA

Żalący się swojej ukochanej "Gazecie Wyborczej" pułkownik Krzysztof Dusza jest dla mnie pocieszną postacią. Jestem wstrząśnięty, nie stało się nic takiego, co usprawiedliwiałoby takie działania. To dalszy etap demontażu ośrodka, który działa na podstawie ustaleń NATO i pracują w nim oficerowie z Polski oraz Słowacji - wypłakał się w rękaw red. Wojciecha Czuchnowskiego dotychczasowy szef tak zwanego Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Dusza opisał w stylu politycznego thrillera nocny atak Macierewicza. Z relacji gazety Michnika wyłania się straszliwy obraz: w środku nocy w asyście żandarmerii, do nowej placówki NATO w Warszawie chcieli wejść m.in. szef SKW Piotr Bączek oraz szef gabinetu min. Antoniego Macierewicza - Bartłomiej Misiewicz. Horror!

Elementem budowania nastroju grozy jest jak zwykle epitet "nocny". To ten przymiotnik ma przesłaniać istotę sprawy, mroczną kotarą znaczeniową, ciemną choć oko wykol. "Noc" ma nie dopuścić do tego, aby na działania nowej władzy padł jakikolwiek promyk światła. Ja jednak nie dam się wpuścić w ten pogrążony w ciemnościach tunel. Nocna akcja bowiem nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Spodziewałem się takiego obrotu sprawy, co więcej, podejrzewam, że takiego rozwoju wypadków spodziewała się także grupa poprzednio trzymająca władzę w służbach specjalnych, która uwiła sobie natowskie gniazdko, aby przetrwać w nim czasy "PiS-owskiego reżimu". Jako dziennikarz z obowiązku czytam nie tylko "Wyborczą". Śledzę także uważnie inne źródła wiedzy.

Lektura artykułu Aleksandra Ściosa "Projekt Centrum Eksperckie NATO - desant z SKW" już z 14 grudnia otworzyła mi oczy na paniczne działania ludzi spec-służb poprzedniego obozu. Oto jak ten wybitny analityk opisał ich "natowską" przykrywkę. Wyobraźmy sobie, że wprawdzie PiS przejmuje kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a na czele MON staje Antoni Macierewicz, to nowi szefowie nie tylko nie mogą zwolnić wysokich rangą oficerów SKW, ale napotykają na całkowicie nową strukturę - swoistą "służbę eksterytorialną", wyjętą spod rozkazów przedstawicieli państwa polskiego. Struktura ta działa niezależnie od szefa SKW i nie jest poddana władzy polskiego ministra obrony narodowej. Ma natomiast całkiem realne kompetencje, bo może m.in. organizować szkolenia dla sił zbrojnych NATO w zakresie zwalczania zagrożeń wywiadowczych i terrorystycznych oraz koordynować wymianę tajnych informacji kontrwywiadowczych. Szefami tej struktury zostają zaś oficerowie SKW, przyjęci do służby przez poprzedni reżim.

Analiza Ściosa nie pozostawia złudzeń, co do prawdziwego charakteru i realnych celów nowej spec-struktury. Podobno, już w roku 2014 pojawił się pomysł powołania "Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO" w Polsce. Miało ono powstać w ramach organizacji o nazwie NATO CI COE (NATO-wskie Centrum Doskonalenia). Członkami założonego przez Rumunię Centrum, były Węgry, Grecja, Słowenia i Turcja, a od roku 2011, Polska, Słowacja i Czechy. Dla "umiędzynarodowienia" projektu sięgnięto po pomoc służb słowackich i wstępne porozumienie w sprawie powołania "Centrum Eksperckiego" polskie MON podpisało z ministrem obrony Republiki Słowackiej. Wybór partnera nie wydaje się przypadkowy. Jaką polityczną postawą kieruje się Bratysława?

Zebrałem inne cytaty, żeby nie było, iż w tendencyjny sposób dobieram argumenty w moim felietonie. Powołam się na tę samą "Gazetę Wyborczą", która tak potępia atak Macierewicza na tę spec-grupę polsko-słowackich przyjaciół ze służb, schowaną pod parasolem Paktu Północnoatlantyckiego. Oto na portalu wyborcza.pl czytamy artykuł z 02. 06. 2014 roku zatytułowany: "Słowacja - najbardziej prorosyjskie państwo Unii Europejskiej." Próbując złamać unijną jedność w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę, Moskwa szuka w Europie słabych ogniw. I wydaje się, że jedno znalazła - jest nim Słowacja pod lewicowymi rządami Roberta Ficy - donosi czeski dziennikarz Lubosz Palata z Mlada Fronta Dnes" cytowany przez internetowe wydanie "Gazety Wyborczej".

Następnie autor wymienia konkretne proputinowskie posunięcia premiera Słowacji. Za większość swoich problemów odpowiada sama Ukraina - powiedział Fico kilka dni temu na seminarium z niemieckimi inwestorami w Bratysławie, odrzucając jednocześnie tezę, że przyczyną problemów Kijowa jest Rosja. (...) Fico już w przeszłości zachowywał się w stosunku do Rosji bardzo ugodowo, kilka lat temu był nawet gościem Władimira Putina na zjeździe jego partii Jedna Rosja. (...) Fico daje do zrozumienia, że Słowacja będzie blokować wszystkie próby ogłoszenia rzeczywistych sankcji gospodarczych wobec Rosji. (...) W artykule czytamy pochwały pod adresem Bratysławy ze strony szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa: Doceniamy to, że Słowacja zachowuje się w stosunku do Federacji Rosyjskiej przyjacielsko.

Aspekt militarny porusza Aleksander Ścios, donosząc, iż Słowacy od dawna prowadzą intensywną współpracę wojskową, modernizując np. swój system przeciwrakietowy S-300 i planując modernizację śmigłowców Mi-17. Ważnym kontekstem działań resortu Antoniego Macierewicza jest także artykuł Agnieszki Burzyńskiej i Michała Majewskiego zatytułowany "Krakowska szkoła kontrwywiadu" zamieszczony 5 października na portalu kulisy24. Autorzy już wtedy pytali, czy ówczesne kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego szykuje sobie spadochrony na wypadek nadejścia nowej władzy? Dziennikarze powołując się na wysokiego rangą urzędnika ówczesnego MON pisali: Chłopcy z SKW przekonali generałów z NATO, że jest duże zagrożenie szpiegowskie ze strony Rosji i trzeba zacząć się wspólnie szkolić kontrwywiadowczo. Porozumienie o powołaniu centrum szkolenia kontrwywiadowczego podpisał w Norfolk w Stanach Zjednoczonych wiceminister obrony Robert Kupiecki. Ciężar zorganizowania nowej instytucji leży głównie po stronie Polski i Słowacji. Jednak prawdziwy cel umowy był inny. Z wewnątrz SKW napływają sygnały, że akcja "Centrum NATO" to w rzeczywistości sprytny pomysł kierownictwa Służby na wypadek spodziewanej zmiany władzy. - Pochodzący z Krakowa Piotr Pytel, szef SKW, i jego zastępcy zamierzają objąć w Centrum wysokie etaty, by przetrwać nadchodzący czas. Szefem Centrum ma być zastępca szefa SKW, pułkownik Krzysztof Dusza, który w ten sposób wejdzie na generalski etat - opowiada informator z SKW. Przyjrzyjmy się tej służbie.

Medialne informacje budzące zaniepokojenie pojawiały się o niej przed dwoma laty. Oto w maju 2013 mogliśmy przeczytać taką depeszę na portalu tvn24: Prezydent Rosji Władimir Putin polecił Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (FSB), by zawarła porozumienie o współpracy z polską Służbą Kontrwywiadu Wojskowego. SKW nie chce komentować tej informacji. Rozporządzenie Putina w tej sprawie ukazało się na stronie internetowej, na której publikowane są akty prawne Federacji Rosyjskiej. Z dokumentu wynika, że decyzję tę prezydent podjął na wniosek samej FSB, po konsultacjach z Ministerstwem Spraw Zagranicznych FR. Putin polecił również FSB przeprowadzenie rozmów ze stroną polską i po osiągnięciu porozumienia podpisanie danego dokumentu. Publikując rozporządzenie prezydenta FR, Kreml nie uzasadnił potrzeby zawarcia takiego porozumienia. Nie podał też żadnych szczegółów dotyczących przyszłej współpracy rosyjsko-polskiej w tej dziedzinie. - Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie komentuje aspektów dotyczących współpracy międzynarodowej - poinformował PAP dyrektor gabinetu szefa SKW płk Krzysztof Dusza.

Interpretacje tego faktu dawały do myślenia. FSB, czyli służba cywilna zaczęła współpracować z SKW, czyli służbą wojskową? Jeśli już to powinna nawiązać współpracę ze swoim polskim odpowiednikiem Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego - komentował wtedy dla portalu niezalezna.pl Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, obecnie podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Artykuł zatytułowany "Tajemnicza współpraca Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską FSB" opublikowała "Rzeczpospolita" 02. 10. 2013 roku. Warto wiedzieć, jak polscy (?) kontrwywiadowcy działali po Tragedii Smoleńskiej, kiedy już wszem i wobec wiadomo było, jaką postawę wobec naszego kraju prezentuje Putinowski reżim: Po dymisji szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego wyszła na jaw umowa o współpracy z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Gen. Janusz Nosek, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego podpisał ją ponad dwa lata temu, po katastrofie smoleńskiej. (...) Zakres tej współpracy jest tajny, ale wiadomo, że zarówno sama umowa, jak i jej szeroki zakres wzbudziła mieszane oceny na najwyższych szczytach władzy oraz wśród posłów z sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Według nieoficjalnych informacji FSB mogła dzięki tej umowie prowadzić szerokie i nie do końca kontrolowane działania w Polsce. Przypomnę, jak po publikacji "Rzeczypospolitej" ten skandal komentował pułkownik Krzysztof Dusza. Wszelkie działania Służby Kontrwywiadu Wojskowego realizowane są wyłącznie w sposób zgodny z obowiązującymi przepisami prawa i w jego granicach. Ten sam oficer dzisiaj użala się na działania resortu Antoniego Macierewicza.

O związkach Duszy i spółki z Rosjanami sporo napisała ostatnio "Gazeta Polska" oraz portal niezależna pl. Czytamy tam, że dopiero kilka dni temu MON wypowiedział umowę o współpracy pomiędzy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. W minionym tygodniu minister obrony Antoni Macierewicz podjął też decyzję o odwołaniu z Centrum Eksperckiego ds. Kontrwywiadu NATO płk. Krzysztofa Duszy i płk. Piotra Pytla. To właśnie oni byli we władzach SKW, gdy zawarto umowę z FSB. Dawała ona rosyjskim służbom specjalnym możliwość bezkarnej infiltracji polskiego kontrwywiadu wojskowego. Warto zadać sobie pytanie, jaka była skala spenetrowania służb w naszym kraju przez reżim Kremlowskiego satrapy?

Taki jest kontekst akcji obecnych władz neutralizującej bardzo wątpliwe - mówiąc delikatnie - działania poprzedniej prorosyjskiej władzy w Polsce. Nie może więc dziwić histeryczna reakcja w mediach tradycyjnie życzliwych wobec "długiego ramienia Moskwy" jak historyk Sławomir Cenckiewicz nazwał oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych.

Łatwo rzucać oskarżenia pod adresem rządu Prawa i Sprawiedliwości. Medialny szum nie służy rzetelnej informacji o prawdziwych przyczynach konfliktów pomiędzy dawną koalicją PO-PSL wraz z lewicowymi przyległościami a obecną ekipą Jarosława Kaczyńskiego. Histeria napędzana przez wielu dziennikarzy broniących status quo w III RP to element zaplanowanej akcji dezinformującej. Trzeba naprawdę sporo czytać i analizować, wiedzieć i pamiętać, aby nie dać się nabrać na te fortele prorosyjskich ośrodków propagandy.

Argumenty faktograficzne zebrane przeze mnie w tym tekście miały na celu ukazanie prawdziwej - według mnie - twarzy pułkownika Krzysztofa (nomen omen) Duszy, o którym niektórzy gdzieś tam, nie daj Boże, mówią per "nasza duszeńka".