Jest w polszczyźnie znane powiedzenie - "stawiam dolary przeciwko orzechom". Jak podaje słownik, zdanie to jest "używane w celu wyrażenia przekonania mówiącego, że stan rzeczy, o którym mówi, z całą pewnością wystąpi". Jest to najwyraźniej językowy ślad trwającego od dłuższego czasu przekonania, że amerykańska waluta ma prawdziwą wartość, że "zielone" rządzą światem i nic nie jest w stanie zakłócić tej finansowej hegemonii. A co by było, gdyby tą twardą walutą nagle stał się ... orzech? Sprawa trudna do zgryzienia.
Pomyślałem z przymrużeniem oka o takiej walutowej alternatywie po lekturze książki "Oczy szeroko otwarte. Polska strategia na czas wojny światowej" dr Jacka Bartosiaka, eksperta think tanku Strategy&Future. Tom ukazał się właśnie nakładem krakowskiego Wydawnictwa Literackiego i jest - jak zwykle w przypadku dzieł Bartosiaka - zbiorem przenikliwych diagnoz, oryginalnych scenariuszy i odważnych, a nawet zuchwałych chwilami propozycji strategicznych.
Bartosiak adresuje tę książkę do polskich elit politycznych i intelektualnych, ale nie tych obecnych, bo o nich ma bardzo złe zdanie, i nie widzi tu szans na poprawę. Autor książki na wstępie rysuje modelowym czytelnikom REALISTYCZNY obraz świata, jako darwinistycznej dżungli z dominującym prawem silniejszego, hegemona narzucającego innym własne zasady. Sięga do przykładów z historii, sprawnie porusza w gęstej materii relacji między państwami, dowodząc, że podstawowym wektorem działań podmiotów światowych działań jest dążenie do sprawczości. Ten, kto zyskuje największą sprawczość, przymusza słabszych do przyjęcia jego reguł walki.
Takim hegemonem były po II wojnie światowej Stany Zjednoczone, które opanowały globalne szlaki wodne przy pomocy swojej potężnej armii; zawładnęły przepływem dóbr w handlu dzięki monopolowi dolara; oraz zyskały przewagę nad innymi opanowując instytucje międzynarodowe w rodzaju Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego, Światowej Organizacji Handlu czy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Absolutna hegemonia USA pojawiła się po 1989 r., po klęsce Sowietów na wszystkich polach, kiedy Waszyngton nie musiał już liczyć się z globalnymi i lokalnymi interesami komunistycznej Moskwy. Ten szczęśliwy dla Polski okres spokoju, pokoju i rozwoju pod skrzydłami amerykańskiego orła już się jednak skończył.
Jego kres nastąpił w momencie ekonomicznej i politycznej emancypacji Chin. Pekin - jak dowodzi Bartosiak - doścignął, a wielu dziedzinach prześcignął swojego dotychczasowego senior-partnera. Ekspert stawia tezę o toczącej się mniej więcej od 2018 r. "wojnie systemowej". Polega ona na całkowitym zniszczeniu dotychczasowego globalistycznego ładu, pozrywaniu łańcuchów dostaw i zerwaniu z podziałem ról na producentów dóbr i kreatorów finansowych zasobów, alchemików fiducjarnego pieniądza i instrumentów pochodnych.
Żyjemy w nowej epoce chaosu, po której przyjdzie kolejny światowy ład, narzucony przez zwycięzcę w tej rywalizacji. I zdaniem Jacka Bartosiaka, wcale nie muszą to być Amerykanie. Widmem krążącym nad globem jest detronizacja dolara, która implikuje zawalenie się całej dotychczasowej światowej architektury stworzonej przez zwycięską w II wojnie Amerykę. Przecież już teraz na horyzoncie majaczy cyfrowy juan, a także Unit - waluta grupy BRICS.
Jak Polska powinna postępować w tej sytuacji? Mądrze, roztropnie, równym krokiem z USA i mainstreamem UE, w kontrze do Rosji, naszego odwiecznego wroga, ale już nie do Chin. W rozmowie z autorem książki skupiłem się na aktualnych relacjach Waszyngton-Moskwa. Poruszyłem też szerzej wątek z tego tomu, który najbardziej mnie zaintrygował - polskich ambicji nuklearnych. To oczywiście tylko cząstkowa wiedza. Zainteresowanych zapraszam do lektury książki "Oczy szeroko otwarte. Polska strategia na czas wojny światowej". Oczywiście po odsłuchaniu podcastu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio