....... .... ......... ..... . .......
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Czy ty też czytasz "Tytusa Romka i A’Tomka"?
Motto:
Wtedy w Polsce komiks nie był uważany za prawdziwą sztukę, ale za jakiś jej podrzędny gatunek. Taki sam był stosunek na przykład do murali. Musiało minąć dużo czasu, aby oba te gatunki zostały zaakceptowane przez tak zwane autorytety. Tata często nawiązywał do tego w rozmowach ze mną. Biło z niego rozgoryczenie, że on, artysta po akademii, jest tak miernie oceniany jako komiksiarz. W tym czasie na Zachodzie autorzy Mickey Mouse, Supermana i innych kultowych rysunkowych postaci zarabiali miliony dolarów. A u nas wytworzono taką atmosferę wokół komiksu, że powinniśmy się cieszyć samym faktem, że władza ludowa pozwoliła na jego wydawanie. A tata przecież zrobił milowy krok w rozwoju komiksu w Polsce. Przed nim to chyba tej rangi był jedynie Makuszyński i jego obrazkowe "Przygody Koziołka Matołka". ("Papcio Chmiel udomowiony. Monique Chmielewska-Lehman i Artur Chmielewski opowiadają Karolinie Prewęckiej")
1. Kadry komiksowe towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo, a były to dzieła wyłącznie polskich autorów.
2. Objawieniem był "Tytus Romek i A’Tomek" Henryka Jerzego Chmielewskiego.
3. Małym chłopczykiem będąc, z wypiekami na twarzy czekałem na kolejne przygody publikowane w "Świecie Młodych".
4. Intrygowały mnie fantastyczne przygody trójki bohaterów wpisane w krajowe realia np. Akcji Frombork.
5. Kiedy wracałem z zimowych ferii w Krynicy w którymś z moich wczesnych lat szkolnych w dekadzie lat 70., życiową scenką, którą dobrze pamiętam to wieczorna jazda taksówką z dworca do domu: ja na tylnym siedzeniu z świeżo kupioną młodzieżową gazetą, a w niej historyjka o żarcie z wiadrem na drzwiach, spadającym na głowę w taki sposób "wrobionego" bohatera.
6. Slapstick dość banalny, ale tkwiła w nim ulotna atmosfera chłopackich facecji, która sprawiała, że dreszczyk przebiegał po moich chudzieńkich plecach i bardziej pamiętam swoje emocje niż samą treść obrazkowo słownej historyjki.
7. Yyyy ... musiałbym odpowiedzieć na pytanie: a o czym to było?
8. Już byłem w stanie płynnie czytać, zanim poszedłem do szkoły, więc książeczki a potem książki, czasopisma takie jak "Płomyczek" a później "Płomyk", pochłaniałem od wczesnych lat dziecinnych; jednak komiksy to był świat równoległy, jakby niezależny.
9. Atrakcyjność tego gatunku nie wynikała jedynie z jego formy, ale także ze sprzedażowej otoczki.
10. Kiosk "Ruchu" w PRL-u był rodzajem świątynki dla małolatów, wyznawców kultu takich wydawnictw.
11. Oczekiwało się z ekscytacją na nowe numery "Kapitana Żbika", "Kapitana Klossa" i "Podziemnego frontu" bez świadomości, że to rozsadniki propagandy, dezinformacji i decepcji - wojny kognitywnej od najmłodszych lat.
12. Polski język gwarantował czytelność narracji, a plastyczne stylizacje na zachodnie komiksy zapewniały wysoki poziom artystyczny.
13. Łykaliśmy przaśną komunistyczną ideologię milicyjną i partyzancką w cudownej oprawie graficznej, karmieni byliśmy także fałszem historycznym połykając świetne "Przygody Czterech Pancernych i Psa Szarika".
14. Oczywiście były też inne propozycje, nie nasycone bezpośrednią indoktrynacją, nie nasączone trucizną sowieckiego totalitaryzmu, jak kapitalny komiks na temat naszej wielkiej polskiej piłki nożnej i spektakularnego sukcesu naszej reprezentacji narodowej na Mistrzostwach Świata w Niemczech w 1974 roku.
15. Mieliśmy mnóstwo - do wyboru do koloru - takich czasopism jak eklektyczny "Relax" czy popularyzatorsko-naukowy, pełen fabuł SF, magazyn "Alfa".
16. Integracja treści telewizyjnych i komiksowych występowała z doskonałym plastycznie "Janosiku", który ukazywał się jednocześnie z odcinkami filmowego serialu w TV.
17. Ewenementem był "Pilot Śmigłowca" - moja "biblia pauperum" socjalistycznej bohaterszczyzny - bo wiążę z nim naukę nowego słówka "zuchwały"; serio, nie znałem go wcześniej, więc do dziś tkwi mi w pamięci, jako najważniejsze przesłanie serii.
18. Nie załapałem się już na kult "Thorgala", to już nie była moja generacja bohaterów masowej wyobraźni.
19. Intensywność obrazkowych doznań mija z czasem, ogień gaśnie, zostaje pogorzelisko, które zarasta nowym "złotym runem", a dymki rozwiewają się w czasie.
20. Ewentualnie pamięta się, jak młodszy o prawie dwie dekady, inny mały chłopiec, syn koleżanki mojej mamy, pokątnie wynosi całe serie z mojego pokoju, na co przymykam oczy, przez palce patrząc na to, jak na ciasno zapełnionych komiksami półkach robi się coraz bardziej "łyso".
21. Nie pisałbym o tych, czasami żenujących, epizodach życiowych, gdyby nie moje niedawne spotkanie radiowe.
22. Akurat z okazji stu pierwszej rocznicy Henryka Jerzego Chmielewskiego zawitali do studia internetowego radia RMF 24 wspaniali goście : córka artysty - pani Monique Chmielewska-Lehman oraz Piotr Furmanek ze Stowarzyszenia Pamięci Papcia Chmiela.
23. Uśmiech od razu pojawił się na moich ustach, kiedy pani Monique, wybitna twórczyni gobelinów, opowiadała jak wykonywała je razem ze swoim ojcem, i to, co Papcio wykonał w dzień, ona spruwała nocą, niemal jak homerycka Peneolopa.
24. Kapitalne wierszyki wysłali do radia słuchacze, zachęceni do stworzenia okazjonalnych rymowanek.
25. Inspiracją dla mnie był jeden z utworków, który brzmiał mniej więcej tak: Papcio Chmiel ma 101 lat/ przeżył już czasu szmat/patrzy teraz na nas z góry/krusząc międzyludzkie mury.
26. Z zaświatów na nas spogląda Henryk Jerzy Chmielewski, zza komiksowej chmurki nieba.
27. Dany mi przez niego czas, najpiękniejszy czas mego życia, powrócił w niespodziewanej reminiscencji.
28. Y - tak wygląda rozwidlenie, bifurkacja chwil.
29. Mam teraz procę czasu, jak magiczny aparacik ekspediujący mnie błyskawicznie w przeszły czas.
30. Końce tej procy to : dzieje serii o Tytusie, Romku i A’Tomku oraz dzieje Polski zapisane w tym komiksie.
31. Istotą tego hipertekstu jest ukazanie owej dwoistej perspektywy.
32. Estetyka kształtuje nasze gusty, edukacja jest z nią ściśle związana w dziele Chmielewskiego.
33. Myślę o powrocie do lektury sprzed tylu lat i postanowiłem poszukać księgi, która byłaby dla mnie pisana przez wielkie "K" i znalazłem w krakowskim antykwariacie porządną książkę w twardej oprawie "Tytus Romek i A’Tomek w Bitwie Warszawskiej 1920 roku z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani", a teraz zaczynam czytać oglądając i oglądać czytając, jednocześnie oglądając się za siebie.