"To jest owoc jego życia, owoc jego postępowania" - tak ofiarę świętego Maksymiliana ocenia o. Ryszard Koczwara OFMConv. Franciszkanin z Niepokalanowa wpisuje w ten sposób poświęcenie życia dla drugiego człowieka, dokonane przez polskiego zakonnika w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz, we wzór zawarty w Ewangelii: „Nie może dobre drzewo wydać złych owoców, ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień rzucone. A więc: poznacie ich po owocach”. Dziś - 14 sierpnia 2023 roku - mija 82. rocznica męczeńskiej śmierci Franciszkanina. O jego życiu nasyconym niezwykłymi darami dla świata i jego końcu w głodowej celi rozmawiałem z franciszkańskim współbratem świętego. Kanwą mojego telefonicznego dialogu z o. Ryszardem, który w tym celu przystanął dla mnie na kilkanaście minut w swojej pielgrzymce na Jasną Górę (serdecznie dziękuję!), była unikatowa książka "Ojciec Kolbe nie wszystkim znany. Wybór wspomnień".
Tom, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Ojców Franciszkanów z Niepokalanowa, jest wyjątkowym świadectwem, zwielokrotnionym portretem zakonnika, misjonarza, organizatora, medialnego prekursora, publicysty, znakomitego wydawcy w habicie, świętego w obozowym pasiaku. Jak czytamy we wstępie - "pierwotnie planowano ją wydać w roku 1979, ale z powodów niezależnych od Niepokalanowa pozycja ta nie ujrzała wówczas światła dziennego". To przebogate archiwum na temat Ojca Kolbego zebrano "w toku przygotowywania i przeprowadzenia jego procesu beatyfikacyjnego". Czytamy w tym zbiorze poruszające osobiste relacje. To dla mnie jak ludzki "ikonostas" - ściana z obrazami św. Maksymiliana od czasów chłopięcych po ostatnie tchnienie. Ta "ściana życia" to dla mnie kontrast do "ściany śmierci" w niemieckim kacecie.
Pierwszy konterfekt to relacja cioci Rajmunda Kolbego (takie było chrzestne imię św. Maksymiliana):
Jednego razu Marianna Kolbowa (matka późniejszego świętego - przyp. mój) przyjechała z Pabianic do Henrykowa w celu odwiedzenia moich rodziców, a swoich teściów. W rozmowie podczas tych odwiedzin (...) opowiedziała, że Mundek (Rajmund) widział w kościele Matkę Bożą pokazującą mu jakieś symbole czy znaki. To powiedzenie matki Rajmunda pamiętam dobrze, bo byłam obecna podczas trwania tej rozmowy.Anna Galert z domu Kolbe (siostra Juliusza Kolbego, ojca Rajmunda)
Ostatni wizerunek w książce odmalował Franciszek Gajowniczek - człowiek uratowany w obozie od głodowej śmierci przez Franciszkanina.
W okresie żniw, w ostatnich dniach lipca 1941 roku, przy nadarzającej się sposobności, jeden z więźniów oświęcimskich z mojego bloku zbiegł. Jako represja za to, na wieczornym apelu nastąpiło dziesiątkowanie więźniów mojego bloku. Dziesięciu więźniów z mojego bloku wyznaczono na śmierć. Dowódca obozu Fritzsch w towarzystwie Rapportfuhrera Palitzscha dokonał selekcji (wyboru). Nieszczęśliwy los padł również na mnie. Ze słowami: – „Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam” udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa usłyszał O. Maksymilian Kolbe, franciszkanin z Niepokalanowa. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do Lagerfuhrera Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza: – „Was wünscht dieses polnische Schwein?” (pol. Czego chce ta polska świnia?) O. Maksymilian Kolbe, wskazując ręką na mnie wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Lagerfuhrer Fritzsch ruchem ręki i słowem: – „Heraus” (pol. Wyjść) kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął O. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki. W tej chwili trudno mi było uświadomić sobie ogrom wrażenia, jaki ogarnął mnie; ja, skazaniec mam żyć dalej, a ktoś chętnie i dobrowolnie ofiaruje swoje życie za mnie. Czy to sen, czy rzeczywistość?... Wśród kolegów wspólnej niedoli oświęcimskiej dał się słyszeć jeden głos podziwu heroicznego poświęcenia życia tego kapłana za mnie.Franciszek Gajowniczek - więzień Auschwitz nr 5659
W rozmowie z o. Ryszardem Koczwarą przywołuję inne, zawarte w książce świadectwo - Sigmunda Gorsona.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W depeszy PAP czytamy:
Uroczystości ku czci św. Maksymiliana Kolbego, w 82. rocznicę męczeńskiej śmierci, odbędą się w poniedziałek w Oświęcimiu i pobliskich Harmężach. Ich kulminacją będzie msza św. na terenie byłego niemieckiego obozu. Ołtarz polowy zostanie ustawiony przy Bloku 11, zwanym Blokiem Śmierci. W jego podziemiach znajduje się cela, w której został zgładzony polski franciszkanin Maksymilian Kolbe. Oddał dobrowolnie życie za współwięźnia. Mszy św. przewodniczyć będzie franciszkanin bp Tadeusz Kusy z Republiki Środkowoafrykańskiej. Homilię wygłosi biskup bielsko-żywiecki Roman Pindel. Główne wydarzenie poprzedzi nabożeństwo "Transitus" w Centrum św. Maksymiliana w podoświęcimskich Harmężach. Wierni wysłuchają opisu męczeńskiej śmierci zakonnika, który powstał na podstawie dokumentów, zeznań i świadectw. Odczytany zostanie też jedyny list, który Maksymilian wysłał z obozu do matki. Z Harmęż, po nabożeństwie, wyruszy do byłego obozu franciszkańska procesja z relikwiami św. Maksymiliana. Na miejsce celebry w byłym obozie wierni przyjdą także z kościoła św. Maksymiliana w Oświęcimiu. Grupy spotkają się przed historyczną bramą „Arbeit macht frei” i wspólnie przejdą poobozowymi alejami na miejsce odprawienia mszy św. Duchowni oraz świeccy złożą wieńce w celi śmierci franciszkanina a także na placu apelowym – miejscu, gdzie ojciec Kolbe zgłosił gotowość pójścia na śmierć za innego więźnia, pod Ścianą Śmierci, przed którą w czasie funkcjonowania obozu Niemcy rozstrzelali wiele tysięcy osób, głównie Polaków. Franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 r. z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. Pod koniec lipca 1941 r. z obozu uciekł więzień Zygmunt Pilawski. Za karę zastępca komendanta Karl Fritzsch wybrał dziesięciu więźniów i skazał ich na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek, który zaczął rozpaczać. Wówczas ojciec Maksymilian wyszedł z szeregu, zbliżył się do Fritzscha i poprosił o zastąpienie współwięźnia. Esesman zgodził się. O. Kolbe po dwóch tygodniach męki wciąż żył. 14 sierpnia 1941 r. został uśmiercony przez niemieckiego więźnia-kryminalistę Hansa Bocka, który wstrzyknął mu zabójczy fenol. Kilka tygodni przed śmiercią zakonnik powiedział do współwięźnia Józefa Stemlera: "Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość". Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę. Zmarł w 1995 r. w Brzegu na Opolszczyźnie w wieku 94 lat. Pochowany został na cmentarzu przyklasztornym franciszkanów w Niepokalanowie. Polski franciszkanin został beatyfikowany przez papieża Pawła VI w 1971 r., a kanonizowany przez Jana Pawła II jedenaście lat później. Stał się pierwszym polskim męczennikiem podczas II wojny światowej, który został wyniesiony na ołtarze. Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów. Spośród ok. 140-150 tys. deportowanych do obozu Polaków zginęła niemal połowa. W Auschwitz ginęli także Romowie, jeńcy sowieccy i osoby innej narodowości.Polska Agencja Prasowa
Dziś rano - po przebudzeniu - napisałem wiersz.
Ojciec Kolbe - obozowa Droga Syna Boga
Wiek XX chciał dopisać apokryf o Zbawcy:
"Przez rzymskiego Germanina Bóg w głodowej grocie
Włócznią w serce był dobity - z fenolem na grocie.
ARBEIT MACHT FREI mu przybili nad Krzyżem oprawcy."
Zmordowały się mordami sługi diabła. Nic ta
(bez)karna armia cezarów-führerów nie wskóra.
Wygra Prawda, Pokój, Dobro, Piękno i Kultura.
Jezus Chrystus zstąpił w Auschwitz, zabity Zauschwitzwstał.