Co powinno być dla mnie ważniejsze: przeszłość czy przyszłość? Zjawiają się kolejne pytania, bardziej szczegółowe: czy mam bardziej patrzeć w przyszłość osobistą, czy też na wspólne z innymi rodakami szanse, dzielone z nimi nadzieje, a także zagrożenia majaczące na naszym ojczystym horyzoncie? A jeśli mam się nastawić na polską wspólnotę, to jaką? Solidaryzować się ze wszystkimi, czy z wybraną grupą? Nastawić się na sondowanie młodych i podążanie tropami najnowszych tendencji i mód? A może postępować jak gentleman? Poglądy, zwyczaje i stroje dostroić do tego, co ponadczasowe?
To nie tylko mój współczesny dylemat. Nasz literacki i filozoficzny prowokator z zeszłego stulecia - Witold Gombrowicz - w swojej groteskowej, stylizowanej na szlachecką gawędę, powieści zatytułowanej "Trans-Atlantyk" ukuł nawet neologizm "synczyzna" w kontraście do "Ojczyzny".
Synczyzna, pisząc w uproszczeniu, to wybór tego, co indywidualne, wolnościowe i przyszłe. Ojczyzna - znów w dużym skrócie - to nurzanie się w przeszłości, wspólnotowych traumach oraz kurczowe trzymanie się tradycji.
Można to - odzierając tę dialektykę z całego bogactwa literackich chwytów - sprowadzić do sporu między progresywizmem a tradycjonalizmem, liberalizmem a konserwatyzmem.
To napięcie rodzi się we mnie z dużą siłą właśnie tego dnia. W czwartek przypada 75. rocznica śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego. Czytam o tym na moim smartfonie, zapoznaję się z multimediami, odsłuchuję podcasty, oglądam materiały filmowe, ściągam PDF-y ze skrzynki mailowej. Nie traktuję tego jako kolejnego obowiązku zawodowego, profesjonalnego zajęcia, radiowej roboty za pieniądze. Owszem, przygotowuję się do wywiadu. Robię sobie elektroniczne notatki, szkice do blogowego hipertekstu. Jednak, nikt mi tego nie każe robić. Słyszę w sobie wewnętrzny głos, że tak trzeba.
Piszę depeszę, ale po chwili prosty, informacyjny tekst znosi mi na literackie mielizny, górnolotne wielosłowie. To jest silniejsze ode mnie - jakby walczyły we mnie dwie siły. Charakterystyczny dla naszej epoki zimny, pragmatyczny styl, chwilami sarkazm, a czasem nawet cynizm, ścierają się z anachronicznym sentymentalizmem, tradycjonalistyczną martyrologią, potrzebą "rozrywania ran polskich, żeby się nie zabliźniły błoną podłości", jak mnie uczono w szkole, czerpiąc z narodowego, literackiego kanonu. W ten sposób mieszają mi się style: żurnalistyczny z Żeromszczyzną. Postawa na baczność, jakbym śpiewał "Mazurka Dąbrowskiego" przechodzi płynnie w luźną postawę "na Gombrowicza". Ojczyzna w pisanym tekście splata mi się z "synczyzną". Obie są moje. Nasze wspólne.
Dziś przypada 75. rocznica śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego. 25 maja 1948 r. o godz. 21.30 komuniści zamordowali w Warszawie jednego z największych polskich bohaterów XX w. Przy Ścianie Śmierci na terenie dawnego Aresztu Śledczego Warszawa - Mokotów rozpoczęły się uroczystości upamiętniające tę niezwykłą postać: nieustraszonego człowieka, który zstąpił do piekieł Auschwitz, aby utworzyć w niemieckim obozie ruch oporu, a potem uciec z kacetu i raportować o nazistowskich masowych zbrodniach. Z krwawego hitlerowskiego deszczu po wojnie wpadł pod stalinowską rynnę z posoką. Uwięziony, torturowany, stracony - w tych trzech słowach zawiera się niewysłowiona gehenna w Pawilonie X więzienia przy ul. Rakowieckiej 37. To tam znajduje się cela rotmistrza Witolda Pileckiego. O tym odrestaurowanym miejscu kaźni z rzecznikiem Instytutu Pamięci Narodowej, historykiem doktorem Rafałem Leśkiewiczem rozmawia Bogdan Zalewski, (... który dokonał montażu tego nagrania, żeby wyciąć swój nieudany, fatalny wstęp, w którym się całkiem "zakałapućkał").
Podcast zakończony wątkiem "Naśladowania Chrystusa"
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
"Polska ponad życie" - to hasło uroczystości upamiętniających postać jednego z największych polskich bohaterów XX w.
"Ja ponad wszystko" - to maksyma codziennego celebrowania siebie, jedyna sensowna życiowa Droga.
Wersja 1.
"Polska ponad życie" - to hasło uroczystości upamiętniających postać jednego z największych polskich bohaterów XX w.
"Ja ponad wszystko" - to maksyma codziennego celebrowania siebie, jedyna sensowna życiowa Droga.
Wersja 2.
"Polska ponad życie" - to hasło uroczystości upamiętniających postać jednego z największych polskich bohaterów XX w.
"Ja ponad wszystko" - to maksyma codziennego celebrowania siebie, jedyna sensowna życiowa Droga.
* Niepotrzebne skreślić?