Książka wydawnictwa Znak Literanova pod tytułem "Prezydent" - to pierwszy wywiad rzeka z Aleksandrem Kwaśniewskim. Z byłą głową państwa rozmawiał dziennikarz Aleksander Kaczorowski. Pomyślałem, że to znakomita okazja, abym i ja przeprowadził wywiad z politykiem, który odegrał tak znaczącą rolę we współczesnej historii naszego kraju.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Bogdan Zalewski w rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Bogdan Zalewski w rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim

Aleksander Kwaśniewski był Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej przez dwie kadencje, łącznie dziesięć lat: od 1995 do 2005 roku. Gdy stał na czele naszego państwa, rozegrały się kluczowe dla nas zdarzenia. Nasz kraj dołączył do NATO oraz do Unii Europejskiej. Był wielkim tego orędownikiem i osiągnął sukces. Przed dekadę jego prezydentury rozegrały się dramatyczne wydarzenia w Ukrainie. Swoją polityką wspierał naszych wschodnich sąsiadów w potrzebie. Włączył też Polskę do amerykańskiej koalicji militarnej w czasie wojny w Iraku w 2003 roku.

Jednak w książce "Prezydent" Aleksander Kwaśniewski zawarł o wiele szerszy zasób pamięci, także swoje prywatne, życiowe doświadczenia. Fascynujące dla mnie były zwłaszcza epizody młodzieńcze: liczne podróże zagraniczne w czasach studenckich, wyprawy nie tylko do państw tzw. Demokracji Ludowej czyli - jak to popularnie określano - "demoludów" z "Krajem Rad" na czele, ale także na Zachód. To był mityczny dla wielu ówczesnych Polaków raj demokracji i kapitalizmu, wolności i bogactwa.

Peregrynacje po Szwecji- wzorcowego socjaldemokratycznego państwa opiekuńczego, praca w Zachodnich Niemczech, w latach 70. XX w., odkrywanie Ameryki na własny użytek, wędrówka po ówczesnych Stanach Zjednoczonych, jak "American dream" śniony na jawie, i ciągła nauka języków, jednych perfekcyjnie, a innych tak, aby nie były całkiem obce, jak szwedzki opanowany fonetycznie.

Widać w książce wielką kulturę Aleksandra Kwaśniewskiego, nawet jeśli mamy świadomość, że "Prezydent" to rodzaj pozytywnej autoprezentacji, czy - stosując grę słów - autoprezydentacji. Zagraniczne epizody brzmią niemal jak fragmenty literackich powieści albo filmów. Ta amerykańska podróż z PRL-u do USA w dekadzie lat 70. pobrzmiewa chwilami jak książka Jacka Kerouacka "On the Road" ("W drodze"), albo jak słynny film Dennisa Hoppera "Easy Rider" ("Swobodny jeździec"). Z lekką przesadą można by rzec, że to rodzaj bitnikowskiej "powieści drogi" i jej hippisowskiego, kinowego wariantu. To obraz, który odbiega od stereotypowego portretu Aleksandra Kwaśniewskiego, jako komunistycznego działacza młodzieżowego, a potem partyjnego aparatczyka. Nawet ubiór z tych lat nie pasuje do tej kliszy. W pamięć zapadły mi fragmenty o stylu w zgodzie z modą "na Abbę". Gdy czytałem te rozdziały o latach 70. XX w., automatycznie przed oczyma wyobraźni stanęły mi sceny z mojego życia. Mimo że jestem trochę młodszy od Pana Prezydenta, przeżywałem w tym czasie podobne fascynacje. Występ słynnej szwedzkiej grupy w PRL-owskiej telewizji było niezwykle ważnym wydarzeniem kulturalnym także dla mojego pokolenia. To już był wyłom w szaroburym komunistycznym murze.

Ciężko to sobie uzmysłowić, ale wyłanianie się Polski z bagna komunizmu miało wiele różnych etapów. Emocje chłopca - jakim byłem wtedy - były bardzo silne. Wiem, że nie można zestawiać programu telewizyjnego - popkulturowego, lekkiego dania - ze strawą duchową, chrześcijańską "Agapą", narodowym, wspólnotowym posiłkiem ze Słowa. Jednak uwierzcie - emocje były prawie porównywalne. Wybór Karola Wojtyły na tron papieski 16 października 1978 r. i pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do zniewolonej Polski w dniach 2-10 czerwca 1979 r. wywołały we mnie ekscytację jak na popowym koncercie. Kontrowersyjne, co napiszę, ale w duszy chłopca w tych czasach angielskie słowa "pop" i "pope" ("papież") miały nie tylko podobne brzmienie. Aleksander Kwaśniewski był dużo bardziej ostrożny w tych zestawieniach. Bronił się przed zbyt łatwymi, efekciarskimi analogiami. Tak było choćby w przywołanej przeze mnie kategoryzacji czasu, dokonanej przez Klausa Schwaba - inicjatora i szefa globalnego szczytu w Davos. Kiedy Prezydent wskazywał na rolę pandemii COVID-19 we współczesnej historii świata, przywołałem stworzony przez Schwaba nowy podział na epoki - B.C. oraz A.C. Do tej pory skrót B.C. oznaczał "Before Christ" czyli "Przed Chrystusem". Niemiecki lider globalistyczny inaczej go rozwinął - jako "Before Coronavirus" ("Przed Koronawirusem") , a A.C. - "After Coronavirus" ("Po Koronawirusie"). Aleksander Kwaśniewski od takiego podziału natychmiast się zdystansował, zbył go żartem. Jest człowiekiem lewicy, zdeklarowanym agnostykiem, a mimo to dba o wizerunek człowieka dialogu, szanującego oficjalnie inne wiary, przekonania, wartości, postawy.

W książce pojawia się intrygujące zestawienie - Aleksandra Kwaśniewskiego i Władimira Putina. Rosyjski lider jest tylko dwa lata starszy od polskiego przywódcy. Jednak - zdaniem Kwaśniewskiego - między nimi jest ogromna różnica "formacyjna". Na czym ona polega? Dowiecie się w moim wywiadzie z byłą głową państwa i, oczywiście, z lektury książki "Prezydent".

Zestawiłem jej przesłanie z głośnym tomem pt. "Lata" ("Les années") ubiegłorocznej literackiej Noblistki, Francuzki - Annie Ernaux. Tam też przez pryzmat prywatnych wspomnień ocenia się generacyjne zdarzenia. Tworzy się w ten sposób autobiografia pokolenia, osobisty pamiętnik "kohorty", jak się w statystyce określa grupę ludzi, wyodrębnioną z populacji z uwagi na zachodzące jednocześnie dla całego zbioru wydarzenie lub proces. Ja na Prezydenta (osobę) spojrzałem przez pryzmat "Prezydenta" (książki) oraz obrazów prezentujących w mojej prywatnej pamięci.

Swoją drogą zastanawiałem się nad czasami nie tylko politycznie, kulturalnie, religijnie, życiowo, ale także gramatycznie. Czy obok czasów - przeszłego, teraźniejszego i przyszłego - są "czasy prezydenta"? W angielskim jest Present Perfect. Nie jest w nim istotne, kiedy czynność została wykonana (lub nie) ale ważne są jej skutki w teraźniejszości. Czy Aleksander Kwaśniewski może o swoim życiu, nie tylko politycznym, powiedzieć "Prezydent Perfekt"? Czy tylko pozytywne są skutki podjętych i nie podejmowanych przez niego działań? Pytania ja sam pozostawiam bez odpowiedzi.

To miejsce na Wasze czytelnicze refleksje. Pisemne, ustne lub w myślach. Już po lekturze wywiadu rzeki.