Kilkadziesiąt godzin oczekiwania i 61 słów komunikatu. Pałac Buckingham rzadko reaguje na doniesienia medialne na własny temat. Tym razem zrobił wyjątek. W wywiadzie udzielonym przez księcia Harry’ego i księżną Meghan amerykańskiej sieci telewizyjnej CBS padło znacznie więcej słów. Niektóre były dla rodziny królewskiej bardzo bolesne, inne wręcz oskarżycielskie.
Księżna Meghan zarzuciła Pałacowi Buckingham rasizm. Nie sprecyzowała jednak tego oskarżenia. Do dziś nie wiemy, kto z kręgu rodziny królewskiej zastanawiał się nad kolorem skory nienarodzonego jeszcze syna Sussexów. Nie wiemy, jakich dokładnie użył słów, ale były one na tyle pozbawione subtelności, że księżna je zapamiętała, a swymi wspomnieniami podzieliła się z widzami podczas wywiadu dla telewizji CBS.
Przejawy rasizmu nie są na Wyspach Brytyjskich traktowane z przymrużeniem oka. Gdyby podobne zarzuty dotyczyły zwyklej firmy, mieliśmy do czynienia z interwencją prokuratorską, ustalaniem winnych i odpowiednią karą. Na pewno sprawa nie zostałaby w sferze anonimowej. Poznalibyśmy nazwisko sprawcy i zasądzonej kary. Ale Windsorowie to osobliwa firma. Żyją w przekonaniu, że funkcjonują ponad powszechnie przyjętymi normami. To wpajane jest im od kołyski. Wydany przed Pałac Buckingham komunikat jest tego znakomitym przykładem.
Pałacowy komunikat najwyraźniej sformułowany został pod dyktando królowej. Jest wywarzony i pada w nim sporo ciepłych słów pod adresem Harry’ego i Meghan. Na przykład Pałac z żalem przyjął informację, że ostanie kilka lat w szeregach rodziny królewskiej były dla nich dużym wyzwaniem. Zapewnia też, że cala rodzina Sussexów otaczana jest miłością dworu.
No i wspomina o kwestii rasowej, którą poruszyła Meghan w wywiadzie. I tu w komunikacie padają dwa kluczowe określenia - rodzina królewska subtelnie, ale podważa wiarygodność przedstawionej przez księżną wersji wydarzeń. Poza tym, choć traktuje sprawę poważnie, zamierza rozstrzygnąć ją prywatnie, wewnątrz rodziny.
To sygnał królowej, że dalszej części tej sagi nie będzie. Nie należy liczyć na kolejne komunikaty. Nawet jeśli te oskarżania nie zostaną zamiecione pod dywan, nie będzie publicznego dochodzenia w tej sprawie.
Nasuwa się porównanie z trwająca od wieku lat dyskusją nad pedofilią wśród księży Kościoła katolickiego. Władze duchowne przyznają, że to niezwykle poważny problem, ale wolą te sprawy załatwiać za zamkniętymi drzwiami. Niezwykle rzadko dochodzą do nas doniesienia o oskarżeniach prokuratorskich, procesach sądowych i wyrokach. Nie są one regułą i należą do wyjątków.
Windsorowie w pewnym sensie są współczesnym Kościołem, a sprzyjających im poddanych można porównać do wiernych. Bez względu na to, co dzieje się za pałacowymi murami, zawsze dadzą się za Koronę pokroić.
Jest jeszcze druga, analogiczne strona medalu.
Monarchia, podobnie jak Kościół, ma swoich przeciwników. Dla republikanów ten najnowszy skandal i ciężar gatunkowy zarzutów, jakie pojawiły się wywiadzie książęcej pary, przemawiają za jak najszybszym zniesieniem brytyjskiej Korony. To grupa ludzi równie fanatycznie nastawionych przeciwko Pałacowi Buckingham, jak ta bezkrytycznie wielbiąca wszystko co królewskie. W przyrodzie równowaga musi być zachowana.