Już tydzień rodzice dzieci z Biskupca na Warmii okupują jedyne w tym mieście publiczne przedszkole. Lokalne władze zdradzają bardzo niewielką chęć negocjacji. Rodzice sprzeciwiają się pomysłowi samorządu, by wydzierżawić część przedszkolnych sal przedszkolu prywatnemu, chcą też zmiany stawek godzinowych za przedszkole.
Stawki ustalono na najwyższym możliwym poziomie, przez co miesięczna opłata wzrosła niemal dwukrotnie w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Nikt nie wie, kiedy strajk może się skończyć.
Rodzice są zdesperowani, a ich wściekłość zwiększa jeszcze postawa władze Biskupca i brak konkretnych negocjacji. W poniedziałek odbyło się spotkanie z przedstawicielami urzędu miasta, ale nic nie przyniosło. Kolejne miało odbyć się w środę, ale urzędnicy zignorowali protestujących.
Kiedy umówiliśmy się na godz. 18., poszliśmy do urzędu, a drzwi urzędu były zamknięte na głucho. Pani burmistrz była w środku, rozmawiała przez telefon, ale wyjść do nas nie chciała. - usłyszał nasz reporter Andrzej Piedziewicz.
Dopiero wczoraj wieczorem doszło do spotkania, niestety, znów bez efektów. Na dziś planowane jest kolejne, na razie jednak urzędnicy nie chcą zaakceptować godziny zaproponowanej przez protestujących. To chyba najlepiej pokazuje, jak bardzo lokalnej nie zależy na porozumieniu się ze zdesperowanymi rodzicami.