W piątek wieczorem rusza pierwsza kolejka nowego sezonu ligi hiszpańskiej. Faworytami do mistrzostwa są piłkarze Realu Madryt i broniąca tytułu FC Barcelona. "Trudno spodziewać się, by ktoś inny wskoczył na tron. Namieszać może jednak Atletico Madryt" - uważa dziennikarz Canal+ Sport Remigiusz Kula.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W obu klubach, które są głównymi pretendentami do tytułu mistrzowskiego, w letnim okienku transferowym działo się sporo. Każda z drużyn - i Real Madryt, i FC Barcelona - sprowadziła jedno hitowe nazwisko. W przypadku "Dumy Katalonii" jest to Ilkay Gundogan, a "Królewskich" - Jude Bellingham, który może stać się nową gwiazdą Primera Division.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Za tego piłkarza Real Madryt musiał zapłacić ponad 100 milionów euro, a mam wrażenie, że prezes "Królewskich" Florentino Perez czuje, iż kończy się era wielkich, czyli Luki Modricia i Toniego Kroosa, i trzeba do środka pola wprowadzać wielkich następców. Takim może być Bellingham - podkreśla Remigiusz Kula z Canal+ Sport. Ekspert dodaje, że większym problemem będzie jednak załatanie dziury po odejściu do Arabii Saudyjskiej Karima Benzemy.
Real kupił trzeciego strzelca ubiegłego sezonu - Joselu, który w ubiegłym sezonie grał w Espanyolu. To jednak nie będzie pierwszy wybór Carlo Ancelottiego. Włoski trener będzie grał w tym sezonie trochę innym ustawieniem, w którym Vinicius i Rodrygo będą grali tak jakby "pół dziewiątki" - wyjaśnia Kula.
Real Madryt w pierwszej kolejce w sobotę zagra na wyjeździe z Athletikiem Bilbao. Oczy polskich kibiców będą jednak bardziej zwrócone na stolicę jednego z autonomicznych regionów tego kraju, czyli Katalonię. Będzie to bowiem drugi sezon w Barcelonie kapitana reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego.
W okresie przygotowawczym Robert Lewandowski nie wyglądał najlepiej. Strzelał co prawda bramki w sparingach, m.in. w meczach z Tottenhamem i Arsenalem, ale w pozostałych spotkaniach wyglądał przeciętnie. Znając jednak polskiego napastnika, nie musimy się obawiać o jego formę w trakcie sezonu. Nadal jest on głównym kandydatem do korony króla strzelców hiszpańskiej ligi - mówi dziennikarz Canal+ Sport.
Barcelona w tym sezonie może jednak sporo stracić ze swojej siły - wszystko z powodu zmiany stadionu. Legendarny obiekt Camp Nou jest zamknięty z powodu remontu. "Duma Katalonii" z tego powodu swoje mecze nie tylko w tym, ale pewnie też w przyszłym sezonie będzie rozgrywała na starym Stadionie Olimpijskim.
Będąc parę razy na Camp Nou w poprzednim sezonie mogłem poczuć magię tego miejsca. Wtedy też zrozumiałem, że drużyna może być niesiona takim dopingiem i wsparciem. Camp Nou może pomieścić prawie 100 tysięcy kibiców, a Stadion Olimpijski - zaledwie ok. 50 tysięcy. To wpłynęło też na sprzedaż karnetów, bo tylko połowa karnetowiczów z ubiegłego sezonu kupiła karnety na ten, który się rozpoczyna - wyjaśnia ekspert.
To będzie też problem dla polskich kibiców, którzy w ubiegłym sezonie chętnie wybierali się na mecze do stolicy Katalonii. Teraz będzie trudniej o wejściówki na poszczególne spotkania.
Barcelona sezon otworzy w niedzielę spotkaniem z Getafe. Mecze ligi hiszpańskiej można oglądać w Canal+ Sport.