"Nie chodzi o to, żeby być znaną na świecie, ja po prostu kocham to robić. Uwielbiam trenować, uwielbiam się rozwijać i po prostu robię to tylko dla siebie" - mówi Agnieszka "Aguśka" Mnich, mistrzyni świata w freestyle footballu, na antenie internetowego Radia RMF24. W kenijskim Nairobi odbyły się mistrzostwa, na których Polka wywalczyła pierwsze miejsce, zdobywając po raz piąty tytuł mistrzyni świata.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Freestyle football jest liczącą kilkanaście lat dyscypliną sportu. Wywodzi się z piłki nożnej i polega na wykonywaniu ewolucji żonglersko-cyrkowych z wykorzystaniem piłki. Freestyle football rozwija się w szybkim tempie i z roku na rok zyskuje nowych fanów. Ja już trenuję prawie 11 lat, więc troszeczkę pracy jest włożone w to wszystko. Trenuję codziennie. Nie oszukuję, nie ukrywam tego, ale codziennie trenuję, bo po prostu to kocham - wyjaśnia mistrzyni świata w rozmowie z Łukaszem Królem.
Wspomina także o poświęceniu, którego wymaga ten sport. Dużo ludzi nie widzi tego, jak dużo pracy jest włożone w to wszystko. Przed tymi zawodami potrzebowałam od dwóch do czterech godzin dziennie na trening - tłumaczy "Aguśka". Pytana o to, czy miewa momenty zwątpienia, odpowiada: Zdarza się, że już masz taki czas, gdzie byś chciał rzucić tę piłkę i powiedzieć "koniec", ale po prostu tak jak mówiłam, to jest dla mnie pasja. Kocham to - podkreśla gość RMF24.
We freestyle footballu wyróżniamy 4 główne style. Air, czyli triki wykonywane przez podbijanie piłki nogami. Upper to toczenie i trzymanie piłki na głowie, karku i klatce piersiowej. Sit down nazywane są triki wykonywane na siedząco. Ground to zwody i triki wykonywane na ziemi. Na każde zawody, zawsze trzeba przyjechać z różnymi świeżymi trikami, których jeszcze sędziowie nie widzieli, bo to jest na twoją korzyść. Zaskoczenie sędziów jest bardzo ważne. Wykonanie bardzo trudnych połączeń trików też. Także ja zawsze próbuje czegoś nowego, rozwijam się - mówi Agnieszka Mnich.
W mistrzostwach świata w freestyle footballu bierze udział 16 najlepszych kobiet z całego świata. Rywalizacja przebiega w formie pojedynków jeden na jeden, w których zawodniczki stają naprzeciw siebie i pokazują swoje triki. Dwie dziewczyny na scenie. Mamy trzy wejścia, czyli coś na zasadzie breakdance. Pokazujemy, odpowiadamy sobie na triki i sędziowie na zasadzie pięciu kryteriów oceniają, kto był lepszy i kto przechodzi dalej - wyjaśnia polska mistrzyni.
Agnieszka Mnich zwraca uwagę, że bardzo ważne jest obserwowanie tego, co robią rywalki. Przed zawodami dużo dziewczyn wrzuca na Instagrama, co trenują i dla mnie to jest przewaga, bo ja śledzę codziennie każdą rywalkę, która tam będzie i po prostu sobie "rozkminiam". Jeśli będę ją mieć, to jak będę grała przeciwko niej - tłumaczy gość RMF24.
Na zawodach w freestyle footballu kluczowy jest element zaskoczenia. W przeciwieństwie do innych zawodniczek, Polka nie chwali się swoimi trikami w social mediach i stara się trzymać je w tajemnicy. Ja dużo ukrywam swoich trików, ja nie pokazuję nic na Instagramie, tylko takie główne treningi. Takie podstawowe triki, gdzie ludzie już je znają - ujawnia "Aguśka".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Jednego dnia byłam na orliku i widziałam dwóch chłopaków grających w freestyle i to mi się po prostu spodobało. To było coś takiego: OK, jak oni to mogą zrobić, to ja też chcę - mówi mistrzyni. Wspomina, że gdy w dzieciństwie grała z braćmi w piłkę, zawsze stała na bramce, bo nie potrafiła żonglować piłką. Zajęło mi dwa tygodnie codziennych treningów, żeby opanować żonglerkę. No i moim głównym celem w freestyle'u wtedy było zrobienie triku dookoła świata. Zajęło mi to chyba trzy tygodnie, ale tak mnie zmotywowało, że jak już jeden trik zrobiłam, chciałam się nauczyć kolejnego i po prostu zakochałam się w tym sporcie - przyznaje Agnieszka Mnich.
Gość RMF24 opowiada o reakcjach rodziny i znajomych, które nie zawsze były pozytywne. Miałam też takich ludzi, którzy mi mówili, że nie jest warto, że nic ze mnie nie będzie. Nigdy wsparcia w rodzinie nie miałam, ale na samym końcu po prostu wyszło na dobre i teraz wszyscy są w podziwie - wspomina Polka. Dodaje, że jej pasja przerodziła się w źródło dochodu, po wyjeździe do Londynu w 2016 roku. Pierwszy raz dostałam zaproszenia na różne pokazy w freestyle'u. Wtedy mi to otworzyło oczy, że tak naprawdę jest możliwość zarabiania na tym. Od 2016 roku utrzymuję się tylko z freestyle'u. Podróżuję dookoła świata, pokazuję swoje triki i mam nadzieję, że inspiruję wielu ludzi - wyjaśnia mistrzyni.
Agnieszka Mnich miała okazje spotkać się z piłkarzami francuskiego klubu PSG. Mieliśmy okazję z każdym piłkarzem spędzić 10 minut, porozmawiać, nagrać filmiki. Oni byli naprawdę bardzo otwarci, cieszyli się wszystkim, próbowali te wszystkie triki, które im pokazywaliśmy. Naprawdę to było super. Nigdy się nie spodziewałam, że piłkarze takiej wysokiej rangi będą tak otwarci i tacy prawdziwi - opowiada.
Wspomina także, że pod wielkim wrażeniem jej trików był Kylian Mbappe, przez wielu uznawany za najlepszego piłkarza na świecie. Mbappe bardzo się to wszystko podobało. Nagrania też pokazują bardzo dużo jego emocji i jak to wszystko wyglądało w tym czasie - mówi Polka.
Teraz jesteśmy w Afryce. Będziemy tutaj przez kolejne trzy tygodnie i naszym głównym celem jest spotkanie jak najwięcej dzieci i pokazanie im naszego sportu. Mamy nadzieję, że zainspirujemy i pomożemy im wyjść z ich codziennych problemów - tłumaczy gość Radia RMF24.
W dalszych planach, "Aguśka" ma zamiar odwiedzić Azję. Mamy taki cel, żeby po prostu zainspirować, pomóc i promować freestyle, bo on naprawdę zmienił moje całe życie i wielu innych freestylerów. Mamy nadzieję, że to pomoże też zmienić życie tych dzieci - mówi na zakończenie rozmowy Agnieszka Mnich.
Opracowanie: Rudolf Zych