Robert Lewandowski zdobył trzy bramki dla Bayernu Monachium, a jego zespół pokonał u siebie Borussię Dortmund 4:2 w szlagierze 24. kolejki niemieckiej ekstraklasy. Polski piłkarz ma już 31 ligowych trafień w sezonie i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców.

REKLAMA

Der Klassiker" zapowiadano m.in. jako rywalizację Lewandowskiego z Norwegiem Erlingiem Haalandem, który stracił w trakcie sezonu kilka kolejek z powodu kontuzji, ale już od pewnego czasu znów prezentuje wysoką formę. I faktycznie, obaj piłkarze wystąpili w sobotnie wieczór w bardzo ważnych rolach. Broniący tytułu Bawarczycy przegrywali po dziewięciu minutach już 0:2 po dwóch golach właśnie Haalanda (łącznie 19 goli w sezonie), ale jeszcze przed przerwą Lewandowski doprowadził do remisu.

W 26. minucie polski napastnik trafił z bliska do pustej bramki, a tuż przed przerwą wykorzystał rzut karny. Bramkę na 3:2 strzelił w 88. minucie prezentujący od wielu miesięcy świetną dyspozycję pomocnik Leon Goretzka, zaś chwilę później Lewandowski ustalił wynik, popisując się bardzo precyzyjnym uderzeniem tuż obok słupka z ok. 17 metrów.

To część naszego DNA, naszej tożsamości - wiara, że możemy w taki sposób odwrócić losy meczu - powiedział doświadczony gracz Bayernu Thomas Mueller. Ale jest to również trudne. I nie było częścią naszego planu meczowego - dodał.

Rezerwowym w ekipie gości był Łukasz Piszczek.

Lewandowski z każdą kolejką zbliża się do rekordu Gerda Muellera, który w edycji 1971/72 zdobył w Bundeslidze 40 goli. Do końca rozgrywek pozostało 10 spotkań, a Polak ma już 31 trafień. Od kilku sezonów coraz mniej fachowców pyta, czy polski napastnik będzie królem strzelców Bundesligi, ale raczej - czy pobije rekord Muellera. W obecnej edycji wydaje się to coraz bardziej realne.

Na razie Lewandowski, który rozegrał całe spotkanie (zobaczył w pierwszej połowie żółtą kartkę), ma dużą szansę na szósty w karierze tytuł króla strzelców niemieckiej ekstraklasy. Mueller sięgnął po taką koronę siedmiokrotnie.

Ekipa BVB, której barwy Lewandowski reprezentował w latach 2010-14, jest jednym z jego ulubionych rywali. W 23 występach przeciw niej uzyskał 22 gole. Jednocześnie w szóstym z rzędu meczu z Borussią Dortmund w Monachium polski napastnik zaliczył co najmniej jedno trafienie.

Zaczęliśmy dobrze, ale powinniśmy to kontynuować. Jestem bardzo rozczarowany. W pewnym momencie nie graliśmy już w piłkę. Dziś nie było wystarczająco dobrze - przyznał Emre Can z ekipy gości.

Sobotni mecz stał też pod znakiem kontuzji. Po godzinie gry boisko musiał opuścić Haaland, choć prawdopodobnie nie jest to groźny uraz. Natomiast wkrótce potem poważniej wyglądającej kontuzji doznał w ekipie Bayernu Jerome Boateng.

Skręcił kolano. Nie znamy jeszcze dokładnej diagnozy - powiedział trener Bayernu Hansi Flick.

W tabeli jego zespół jest liderem z dorobkiem 55 punktów i o dwa wyprzedza RB Lipsk, który w sobotę odniósł łatwe zwycięstwo na wyjeździe nad Freiburgiem 3:0. BVB zajmuje dopiero szóste miejsce - 39.

Wcześniej w sobotę Krzysztof Piątek strzelił gola dla Herthy w wygranym 2:1 w Berlinie meczu z Augsburgiem. To jego szóste trafienie w sezonie. W bramce gości wystąpił Rafał Gikiewicz.

Piłkarze z Augsburga prowadzili w Berlinie już od drugiej minuty po golu Słowaka Laszlo Benesa. Taki wynik utrzymał się do przerwy, ale później gospodarze zdołali odwrócić losy rywalizacji.
W 62. minucie do wyrównania doprowadził Piątek, który rozegrał tego dnia całe spotkanie. Napastnik reprezentacji Polski wykorzystał dośrodkowanie Czecha Vladimira Daridy i popisał się mocnym, bardzo precyzyjnym uderzeniem głową z około ośmiu metrów. Gikiewicz był bez szans.

Zwycięstwo berlińczykom zapewnił w 89. minucie belgijski napastnik Dodi Lukebakio, wykorzystując rzut karny. Robert Gumny siedział na ławce rezerwowych Augsburga.

Walcząca o utrzymanie Hertha z dorobkiem 21 punktów awansowała na 14. miejsce, Augsburg jest lokatę wyżej - 26 pkt.