Zmarły w wieku 60 lat Diego Maradona, autor słynnego określenia "Ręka Boga", to kandydat do miana najlepszego piłkarza świata. Obdarzony ogromnym talentem Argentyńczyk nie radził sobie z ciężarem sławy, co skutkowało problemami zdrowotnymi.
Diego Armando Maradona urodził się 30 października 1960 roku w Lanus pod Buenos Aires. El Diego, jak siebie nazwał w autobiografii zatytułowanej "Yo soy El Diego", to mistrz świata z 1986 i wicemistrz z 1990 roku, 91-krotny reprezentant Argentyny w latach 1977-94, uczestnik 21 meczów w czterech mundialach. Mistrz Argentyny z Boca Juniors (1987), mistrz Włoch z Napoli (1987 i 1990), z tym samym klubem zdobywca Pucharu Włoch (1987) i Pucharu UEFA (1989).
Dla drużyny narodowej zdobył 34 gole, ale prawdopodobnie najsłynniejsze z nich uzyskał w tym samym meczu - w ćwierćfinale mistrzostw świata w 1986 roku z Anglią. Wówczas trafił na 1:0, pokonując bramkarza Petera Shiltona lewą ręką. Jak później komentowano, widział to cały świat, ale nie widzieli sędziowie. Sam Argentyńczyk, mówiąc o tej bramce, wypowiedział słynną w świecie futbolu frazę: "Ręka Boga".
Gol na 2:0 to już zupełnie inna historia. Trafienie to było kwintesencją talentu Maradony. Otrzymał on piłkę w okolicach linii środkowej, sztuczką techniczną zmylił dwóch rywali, później na pełnej prędkości mijał kolejnych, w tym bramkarza, i trafił już do pustej bramki. Straty Anglików zmniejszył potem Gary Lineker, ale spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1 dla "Albicelestes".
Za tego pierwszego gola mam pretensje do sędziów, nie do ciebie. Ale ten drugi... To był chyba jedyny moment w karierze, kiedy chciałem bić brawo rywalowi, który strzelił nam bramkę - zwrócił się po latach do Maradony Lineker. O byłym kapitanie Argentyny w ojczyźnie mówi się "El Pibe d'Oro" (Złoty Chłopak), ale tak, jak jedni go wielbią, tak inni widzieli w nim megalomana i boiskowego oszusta.
Argentyńczyk przeszedł klasyczną drogę kariery latynoskiego piłkarza, dosłownie ze slumsów Buenos Aires do sławy, zbytku i luksusów. Zaczynał w klubie Argentinos Juniors w latach 70. Debiutował w reprezentacji jako 16-latek (27 lutego 1977 r. w meczu z Węgrami). Ale selekcjoner Cesar Luis Menotti nie wziął go na tak udane dla Argentyńczyków mistrzostwa świata na własnych boiskach (tytuł dla gospodarzy). Uznał, że dla 17-letniego wówczas Maradony jest jeszcze za wcześnie.
W MŚ 1982 w Hiszpanii Maradona, wówczas już gracz Barcelony (kupiony za 10 milionów dolarów z Boca Juniors - ówczesny transferowy rekord świata), miał wzloty i upadki. Do tych drugich zaliczyć trzeba usunięcie z boiska w meczu z Brazylią (1:3) za brutalny faul.
Następne mistrzostwa (1986 r. w Meksyku) to była impreza Maradony, który poprowadził swoją drużynę do triumfu: finał 3:2 z RFN.
Posypały się nagrody i zaszczyty: Złota Piłka dla najlepszego gracza mistrzostw, Sportowa Osobistość Roku 1986 w Argentynie, najlepszy piłkarz świata w ankiecie "World Soccer" i "Onze".
W mistrzostwach świata 1990 we Włoszech znacznie słabsi obrońcy tytułu niemal dzięki samemu Maradonie zdobyli drugie miejsce (przegrywając w finale z Niemcami 0:1).
Sława i pieniądze zakłóciły równowagę ducha Maradony. Jego czwarte mistrzostwa świata, w 1994 r. w USA, zakończyły się dla niego przedwcześnie. W niesławie opuszczał USA złapany na dopingu (efedryna) i zdyskwalifikowany przez FIFA na dwa lata.
Odtąd staczał się jak po równi pochyłej. Nadużywał narkotyków, m.in. kokainy, objadał się, utył monstrualnie, zrujnował sobie zdrowie. Blisko śmierci był 4 stycznia 2000 r., gdy powalił go atak serca. Lekarze z trudem uratowali mu wówczas życie. Kilkanaście miesięcy trwały kuracje odwykowe, głównie na Kubie, bowiem piłkarz chwalił się przyjaźnią z samym przywódcą tego kraju Fidelem Castro.
Wiosną 2005 r. Maradona zrzucił 33 kilogramy. W czerwcu przyjął stanowisko dyrektora sportowego swego dawnego klubu Boca Juniors. Odchudzony i odrodzony odnosił sukcesy jako gospodarz telewizyjnego talk show "La Noche del 10" (Wieczór z dziesiątką, to numer jego koszulki piłkarskiej), do którego zaprosił - jako pierwszego gościa - rywala do tytułu najlepszego piłkarza wszech czasów Brazylijczyka Pele.
Od listopada 2008 do lipca 2010 roku (w którym obchodził 50. urodziny) był trenerem reprezentacji Argentyny, z którą z trudem zakwalifikował się do finałów MŚ 2010 w RPA i poniósł klęskę (0:4) w 1/4 finału tych mistrzostw z Niemcami.
To najsmutniejsze urodziny w moim życiu. Najlepszym prezentem byłaby możliwość kontynuacji pracy z drużyną narodową. Kiedy bowiem odpadliśmy z mistrzostw świata, dla mnie zaczął się okres żałoby - mówił wówczas.
Przez ostatnią dekadę imał się różnych stanowisk w świecie futbolu, m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Meksyku. W 2018 roku został prezesem białoruskiego Dynama Brześć, a od 2019 prowadził występującą w argentyńskiej ekstraklasie ekipę Gimnasia y Esgrima La Plata.
W niedawnym wywiadzie dla "France Football", w odpowiedzi na pytanie o wymarzony prezent na 60. urodziny, Maradona zażartował: Chciałbym powtórzyć "Rękę Boga" w meczu z Anglią, ale tym razem prawą ręką.
W dniu urodzin pojawił się na kilka minut na meczu swojej drużyny, ale oglądał jej poczynania z trybun.
Przebywał wówczas na zalecanej przez lekarzy kwarantannie, ponieważ wcześniej miał kontakt z osobą chorą na Covid-19. Trzy dni później został przyjęty do szpitala z objawami anemii, odwodnienia i depresji.
Potem wykryto jednak krwiaka podtwardówkowego i przeszedł także operację mózgu. Poza krwawieniem w czaszce lekarze zdiagnozowali też u niego wówczas objawy zespołu abstynencyjnego. Klinikę opuścił po ośmiu dniach od operacji.
Jako przyczynę śmierci Maradony media wskazały zawał serca.
Między innymi Arkadiusz Milik odniósł się do śmierci argentyńskiej legendy.
Grazie di tutto Diego, riposa in pace. Dzikuj za wszystko Diego. Spoczywaj w pokoju.Thanks for every single thing, Diego. Rip #maradona #D10S pic.twitter.com/NOE6BdlgO9
arekmilik9November 25, 2020
Dziękuję za wszystko, Diego. Spoczywaj w pokoju - napisał polski napastnik.
W internetowej ankiecie Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA) kibice przyznali Diego Maradonie tytuł najlepszego piłkarza XX wieku.