Dlaczego postanowienia noworoczne można włożyć między bajki? Sprawdź, jak znaleźć dla nich sensowną alternatywę! Jak co roku czas hucznie ogłaszanych noworocznych postanowień przemija. Chociaż przemija raczej w ciszy, bo przykra prawda jest taka, że w większości przypadków nasze plany z początku roku często okazują się być niewypałami. Jak więc formułować postanowienia, aby były wdrażane w życie z większą skutecznością?
Początków tradycji noworocznych postanowień doszukiwać można się już w starożytnym Babilonie. Jego mieszkańcy zobligowani byli do zwracania wszelkich pożyczonych dóbr i pieniędzy prawowitym właścicielom wraz z nastaniem nowego roku. Chcąc nie chcąc musieli więc zmierzyć się z postanowieniem: "W tym roku będę zdany na siebie".
Ich tradycję, w nieco zmienionej formie, przejęli Rzymianie czczący kult Janusa - boga wszelkich początków. Według wierzeń bożek ów właśnie w Nowy Rok wysłuchiwał modlitw swoich wyznawców. Musiał być całkiem skuteczny, skoro to jego imieniem obwołano w kulturze łacińskiej pierwszy miesiąc roku.
Nie wiadomo kiedy dokładnie rozpoczęto podejmowania się noworocznych postanowień w formie, jaką znamy dzisiaj. Amerykanie opowiadają sobie anegdotę o czterech inwestorach, którzy w sylwestrową noc między rokiem 1928 a 1929 postanowili sobie, że ten rok będzie pod względem finansowym lepszy niż poprzednie.
Niezależnie od tego, kiedy zaczęto je składać, faktem pozostaje, że stosunek postanowień spełnionych do niespełnionych nie zmienia się wraz z upływem czasu. Wciąż pozostaje zatrważająco niski.
Badania, przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Scranton w Pensylwanii pokazały, że mimo, iż postanowienia składa aż 40 proc. amerykanów, jedynie 8 proc. z nich udaje zrealizować.
72,6 proc. postanowień nie utrzymuje się dłużej niż tydzień, 68,4 proc. dwa tygodnie, 58,4 proc. miesiąc i tylko 44,8 proc. udaje się dotrzymać przez pół roku. Tyle, jeżeli chodzi o statystykę.
Ale przecież to, że postanowienia trudno jest zrealizować wie każdy, kto chociaż raz próbował się z nich wywiązać. Powstaje więc bardzo istotne pytanie - dlaczego tak niewiele noworocznych założeń nie udaje się utrzymać?
W udzieleniu odpowiedzi znowu pomogą amerykańscy naukowcy. Otóż okazuje się, że nasze postanowienia w przeważającej większości są po porostu zbyt ogólnikowe, obszerne i ostateczne. A my, mimo wielkich chęci, zwyczajnie nie jesteśmy do ich realizacji odpowiednio przygotowani.
Z natury rzeczy, każde ze składanych przez nas postanowień musi być dla nas wyzwaniem. Gdyby nie było, nie mielibyśmy potrzeby go składać, a po prostu przeszlibyśmy z tym do porządku dziennego.
I na tym właśnie polega główna trudność w ich realizacji
Większość osób decydując się na wprowadzenie zmiany, od razu rzuca się na głęboką wodę planując ją w systemie zero jedynkowym. Wszystko albo nic. Takie podejście nie pozostawia pola do manewru, ani miejsca na ewentualny plan B w sytuacji gdy cokolwiek pójdzie nie tak.
Tymczasem całkowita zmiana danego nawyku jest sprawą niezwykle trudną nie tylko ze względu na naszą wolę zmiany, ale także wszelkie okoliczności zewnętrzne, których często nie bierzemy pod uwagę, bo nie jesteśmy ich w stanie przewidzieć.
Dobrym przykładem może być tutaj pewien Amerykanin, który postanowił, że od nowego roku koniec z mięsem. Definitywnie i nieodwołalnie. Po trzech tygodniach jego szef zaprosił go na business lunch, który odbywał się w restauracji serwującej burgery. Szef zachęcał go do zamówienia specjalności zakładu - podwójnego BeefBurgera z dodatkowym boczkiem. Ponieważ nasz bohater nie śmiał sprzeciwić się swojemu szefowi, bojąc się, że popadnie w niełaskę, zamówił tegoż właśnie burgera. Raz złamane postanowienie pozostało jedynie wspomnieniem.
Innym przykładem niech będzie mój podopieczny, który postanowił sobie, że w ramach pracy nad swoją nikłą wówczas aktywnością fizyczną zacznie codziennie dojeżdżać do pracy rowerem. Szło, a w sumie to jechało, mu się całkiem nieźle do czasu, gdy w lutym jego żona wyjechała w delegację. Pozostawiony sam z synem został zmuszony, by odwieźć chłopaka do szkoły autem. Zgadnijcie, co stało się z jego postanowieniem? Dokładnie to samo, co w pierwszym przykładzie.
· Postanowienia okazują się zbyt ambitne lub za bardzo restrykcyjne;
· Planujemy zbyt wiele zmian na raz;
· Nasze noworoczne cele wymagają od nas zbyt wielu poświęceń;
· Zaczyna brakować nam odpowiedniej motywacji.
Przede wszystkim nie czekać na konkretną okazję do rozpoczęcia postanowień. Jednym z głównych problemów - "Zacznę od nowego roku", jest łączenie nowej zmiany z konkretną datą. Nasze mózgi przekazują nam podświadomie informację, że skoro kończy się stary rok, a zaczyna nowy, wszystko będzie inaczej. Stąd też wzrasta w nas błędne poczucie, że w nowym roku my wygospodarujemy w sobie nowe siły, które pozwolą nam dokonać nowych rzeczy. Spirala oczekiwań rozkręca się na dobre, a my puszczamy wodze niczym nieuzasadnionej fantazji. Im ambitniej tym lepiej - od pierwszego stycznia będziemy mieć przecież mnóstwo nowej energii. W praktyce okazuje się, że noworoczna euforia opada znacznie prędzej niż jesteśmy w stanie zaobserwować pierwsze efekty naszych starań, co z kolei działa na nas szalenie demotywująco. I koło się zamyka.
A przecież prawda jest taka, że każdy nowy dzień okazuje się nowym początkiem. Ustalając datę rozpoczęcia, automatycznie nastawiamy nasz mózg na myślenie, w którym pojawi się też data końcowa, tymczasem zmiana nawyków powinna być przecież bezterminowa.
Jeżeli chcesz zmienić coś w swoim życiu, najlepiej zacznij od teraz. Jedyny czas, kiedy realnie jesteś w stanie dokonać trwałej zmiany to właśnie ten moment. Teraz, albo nigdy!
Dwunastomiesięczne postanowienie powinniśmy sobie rozłożyć na cztery trzymiesięczne cykle.
Zacznijmy od: Żadnych chipsów, frytek, ciastek i lodów przez trzy miesiące, zamiast: zgubię 10 kilogramów.
Albo: Zrobię trening siłowy w każdy wtorek i czwartek, zamiast: pójdę na siłownię.
Warto też podzielić się swoim postanowieniem z rodziną i przyjaciółmi. W dzisiejszych czasach można też skorzystać z potęgi mediów społecznościowych i pochwalić się swoja próbą zmiany, a następnie publikować nasze postępy. Znacznie łatwiej będzie dotrzymać postanowienia, które istnieje w świadomości wielu osób. Dodatkowym plusem jest to, że upublicznienie go wiązać może się z zewnętrzną motywacją, w postaci polubień i dopingujących komentarzy.
Piszę o nim na końcu, ale tak naprawdę, to właśnie od niego powinniśmy zacząć. Aby twoje postanowienie mogło zakończyć się sukcesem misi być odpowiednio sformułowane i rozplanowane. Na szczęście z pomocą przychodzi nam tutaj teoria zarządzania i bardzo popularna wśród managerów i strategów koncepcja wdrażania celów metodą S.M.A.R.T.E.R.
Zgodnie z akronimem, tworzącym nazwę tej koncepcji Twój cel czyli obiekt postanowienia, powinien być:
S czyli skonkretyzowany - jasny, klarowny i zrozumiały. Na przykład:
W tym roku poprawię wygląd swojej sylwetki oraz kondycję.
M czyli mierzalny - musi dać się go wyrazić w jakiejś skali, najlepiej w liczbach.
Zmniejszę obwód talii o 2 centymetry, zamiast: poprawię wygląd sylwetki i przebiegnę 5 kilometrów w godzinę bez zadyszki.
A czyli ambitny - poprzeczka powinna być ustawiona wysoko, by cel stanowił wyzwanie.
Zmniejszę obwód talii o dwadzieścia centymetrów i przebiegnę dystans 5 km w 10 minut.
R czyli realny - cel musi być ambitny, ale też możliwy do osiągnięcia w ustalonym czasie oraz realny.
Zmniejszę obwód talii o osiem centymetrów i przebiegnę dystans 5 km w 30 minut.
T czyli terminowy - Jest taka maksyma: cel to marzenie z datą realizacji, dlatego określenie deadline’u dla twojego celu to klucz.
Zmniejszę obwód talii o osiem centymetrów i przebiegnę dystans 5 km w 30 minut do końca marca.
E czyli ekscytujący - cel nie może być Ci obojętny. Dlatego powinien być ustalony według twoich potrzeb.
R czyli rozpisany - rozłożony na czynniki pierwsze i odnotowany tak, żeby już na etapie planowania wyszedł z naszej głowy zgodnie z powyższymi wskazówkami. Ważna uwaga: Z punktu widzenia psychologii gotowy cel najlepiej jest zapisać na kartce, w czasie teraźniejszym dokonanym i zawsze nosić przy sobie, często utrwalając w pamięci. Dzięki temu afirmujemy i wizualizujemy jego osiągnięcie. Ostateczna wersja naszego przykładu wyglądałaby zatem tak:
31 marca biegam 5 kilometrów w czasie 30 minut i mogę pochwalić się 8 centymetrami mniej w pasie!
To rzecz jasna jedynie przykład według którego ustalisz swoje własne postanowienie/cel, optymalizując tym samym szanse na powodzenie całego przedsięwzięcia. Więc? Jaki będzie Twój cel?
Łukasz Czyżkowski - trener personalny, trener przygotowania motorycznego, trener OCR, terapeuta manualny, coach drużyny RMF4RT Gladiators, pomysłodawca i twórca studio treningowego Kooźnia Training Sport - miejsca gdzie każdy, niezależnie od dotychczasowej przeszłości jest w stanie siebie wykuć na nowo.