Zwycięstwo Gianniego Infantino to dla Polski bardzo dobra informacja - uważa prezes PZPN Zbigniew Boniek, który brał udział w wyborach nowego prezydenta FIFA w Zurychu, a swój głos oddał właśnie na 45-letniego Szwajcara. "Jestem szczęśliwy. Wygrał nasz dobry przyjaciel" - podkreślił.
Zwyciężył futbol. Na pewno FIFA zmieni swój wizerunek. Infantino dba o mocnych i słabych, jego zwycięstwo jest najlepszym wyjściem - stwierdził Boniek.
Jak dodał, kibice polskiego futbolu mogą mieć teraz powody do radości. Dla Polski to bardzo dobre wyjście. Infantino jest naszym dobrym przyjacielem. Realizujemy w polskim futbolu różne projekty, przy tym prezydencie mamy wiele szans - zaznaczył.
Jestem szczęśliwy z powodu jego zwycięstwa. Jak wyglądają moje kontakty z nowym szefem FIFA? Znamy się mniej więcej od 7-8 lat. Jest moim dobrym kolegą, tak bym określił. Już pogratulowałem mu zwycięstwa, mieliśmy również okazję rozmawiać w trakcie drugiej tury wyborów w Zurychu - zdradził szef PZPN.
Przypomniał również sytuację, do jakiej doszło podczas jednej z ceremonii losowania Ligi Europejskiej w poprzednim sezonie (finał rozgrywek odbył się w Warszawie): Infantino powiedział wówczas z uśmiechem, że finał zostanie rozegrany na stadionie imienia... Zbigniewa Bońka w Warszawie.
W wyborach, które przeprowadzono w piątek podczas kongresu FIFA w Zurychu, Infantino - dotychczasowy sekretarz generalny UEFA - otrzymał w drugiej turze 115 z 207 głosów, a zatem więcej niż wymagane w tej rundzie 50 procent.
Szwajcar pokonał w głosowaniu szefa Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC), szejka Salmana Bin Ebrahima Al-Khalifę (88 głosów), jordańskiego księcia Alego Bin Al-Husseina (4 głosy), a także byłego zastępcę sekretarza generalnego FIFA, Francuza Jerome'a Champagne'a (0 głosów). Tuż przed rozpoczęciem pierwszej tury z rywalizacji wycofał się biznesmen i polityk Tokyo Sexwale z RPA.
W pierwszej turze, gdy wymagana była większość 2/3 głosów, Infantino również otrzymał najwięcej głosów - 88. Szejk Salman miał ich 85, Al-Hussein - 27, a Champagne - 7.
Już pierwsza tura wskazywała, że wybory może wygrać Infantino. Ten, kto wygrywa pierwszą turę, często zwycięża również na koniec. Poza tym zdawaliśmy sobie sprawę, znając sytuację w środowisku piłkarskim, że głosy oddane na księcia Alego nie przejdą w drugiej turze na Al-Khalifę - przyznał Boniek.
Co ciekawe, jeszcze kilka miesięcy temu nic nie wskazywało na to, że Infantino będzie ubiegał się o fotel prezydenta FIFA. Szwajcar zgłosił się do wyborów po zawieszeniu przez Komisję Etyki FIFA Michela Platiniego.
Zobaczymy, co dalej z Michelem. Nie skończyła się jego procedura odwoławcza. Gdyby Francuz startował w Zurychu, pewnie on byłby teraz prezydentem - zaznaczył prezes PZPN.
W piątkowe przedpołudnie delegaci na kongres FIFA opowiedzieli się za przyjęciem reform, mających na celu skuteczniejszą walkę z korupcją. Zmiany w statucie przewidują m.in. lepszy rozdział władzy, większą transparentność jej działań, wzmożone kontrole finansów i etyki działaczy. Ponadto ustalono limit najwyżej trzech kadencji (maksymalnie 12 lat) prezydenta i członków Komitetu Wykonawczego.
Za dwanaście lat wszyscy będą płakać, że Infantino kończy swoje urzędowanie jako prezydent FIFA. On dba o wszystkich, nie kieruje się pieniędzmi ani czyimś interesem. Dzisiaj naprawdę dokonano najlepszego wyboru - podsumował Zbigniew Boniek.
(edbie)