"Zmieniamy szyld i jedziemy dalej" - te słowa Wojciecha Kowalczyka znają pewnie wszyscy kibice piłki nożnej. Zawodnik wypowiedział je po igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, w których Polacy zajęli drugie miejsce, przegrywając w finale z gospodarzami. "Kowal" dał się poznać nie tylko przez pryzmat futbolu: zasłynął również wygłaszaniem kontrowersyjnych opinii. Jest kandydatem na polskiego piłkarza wszech czasów w plebiscycie eurosport.interia.pl i RMF FM!

REKLAMA

ZAGŁOSUJ I WYBIERZ Z NAMI ORŁA WSZECH CZASÓW! >>>>


Początek lat 90. ubiegłego stulecia to był czas chłopaka z Bródna. Wtedy znalazł się u szczytu popularności.

Urodzony w Warszawie Kowalczyk karierę piłkarską zaczynał w stołecznej Olimpii, potem był Polonez. Przełomem było przejście do Legii Warszawa w listopadzie 1990 roku.

Całe swoje życie związałem z Legią. Jako dzieciak jeździłem na mecze wesołym autobusem 162. Siadałem na "Żylecie" i darłem mordę. A później z tymi samymi zawodnikami spotkałem się jako kolega z drużyny - wspominał Kowalczyk w wywiadzie dla natemat.pl.

O chłopaku z Bródna słyszy cała Polska

Kilka miesięcy po transferze usłyszała o nim cała piłkarska Polska.

Legia grała w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów z Sampdorią Genua. Włoska drużyna była wówczas mocnym klubem, który bronił tego trofeum, sezon zakończył jako mistrz kraju, a w składzie miał takie gwiazdy jak: Gianluca Vialli, Roberto Mancini, Gianluca Pagliuca, Attilio Lombardo, Pietro Vierchowod, Sreczko Katanec czy Ołeksij Michajłyczenko. I takiej drużynie dwa gole w Genui wbił 18-letni napastnik z Polski! Spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a bramki Kowalczyka przyczyniły się do awansu "Wojskowych", ponieważ w pierwszym meczu Legia wygrała 1:0.

Nikt nam, legionistom, nie dawał szans wejścia do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. Gdy działacze usłyszeli, że chcemy negocjować premie za awans, kpili z nas pod nosem. - Ile chcecie? - zapytali. Gdybyśmy krzyknęli, że po milionie dolarów byłoby w porządku, toby podpisali! Rzuciliśmy sumę równie abstrakcyjną. - Jeśli awansujemy, chcemy po dziesięć tysięcy dolarów na głowę - powiedział Krzysiek Budka, kapitan zespołu - czytamy w biografii napastnika "Kowal. Prawdziwa historia", napisanej wraz z dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim.

W półfinale legioniści nie sprostali już Manchesterowi United: najpierw przegrali u siebie 1:3, ale w rewanżu na słynnym Old Trafford zremisowali 1:1, a bramkę zdobył właśnie bohater niniejszego tekstu. Niesamowity jest ten Kowalczyk - mówił komentujący spotkanie dla TVP Andrzej Zydorowicz.

Półfinał był wyrównaniem najlepszego wyniku Legii w europejskich pucharach (w sezonie 1969/70 warszawianie doszli do tego etapu w Pucharze Europy).

Dobra postawa na boisku pozwoliła Kowalczykowi na debiut w reprezentacji Polski, który nastąpił 21 sierpnia 1991 roku w wygranym 2:0 towarzyskim meczu ze Szwecją: "Kowal" zaliczył w nim debiutanckie trafienie.

Zanim jednak napastnik zadomowił się w dorosłej kadrze, pojechał z ekipą olimpijską do Barcelony. Igrzyska z 1992 roku okazały się sukcesem. Piłkarze dowodzeni przez Janusza Wójcika wygrali swoją grupę, a następne fazy przechodzili jak burza, prawdziwy popis dając w półfinale, kiedy rozgromili Australię 6:1. Finał odbył się na Camp Nou w Barcelonie. Kowalczyk tuż przed przerwą dał biało-czerwonym prowadzenie, ale ostatecznie lepsi okazali się Hiszpanie, zwyciężając 3:2. Kowalczyk został wicekrólem strzelców imprezy, ustępując pola tylko Andrzejowi Juskowiakowi.

"Zmieniamy szyld i jedziemy dalej"

Po powrocie z Barcelony nastąpił znamienny moment. Zmieniamy szyld i jedziemy dalej - powiedział do zebranych na Okęciu dziennikarzy Kowalczyk. Tak się jednak nie stało: Janusz Wójcik został selekcjonerem reprezentacji Polski dopiero w 1997 roku.

Kariera "Kowala" w dorosłej kadrze nie wyglądała natomiast tak, jak sobie zapewne wymarzył. W 1993 roku, po odebraniu Legii mistrzostwa Polski, zrezygnował na pewien czas z występów w drużynie narodowej. Dwukrotnie - w 1996 i 1997 - wchodził w ostry konflikt z Antonim Piechniczkiem, ówczesnym selekcjonerem.

Reprezentacyjną karierę Kowalczyk zakończył 31 marca 1999 roku meczem ze Szwecją. Niewiele wcześniej, bo w lutym, zdobył 1000. bramkę w historii reprezentacji Polski. Łącznie wystąpił w 39 meczach kadry i strzelił 11 goli.

Napastnik największe sukcesy odniósł z Legią, z którą zdobył trzy mistrzostwa Polski (1994, 1995 i 2002), Puchar Polski (1994) i Superpuchar Polski (1994).

Znany z krnąbrnego charakteru piłkarz w swojej biografii odsłonił kulisy piłkarskiej szatni. Często słyszę głosy, że pewnych rzeczy nie wynosi się z szatni. Że o pewnych rzeczach nie powinno się mówić publicznie. Ale wolałem napisać szczerą biografię - tłumaczył później w wywiadzie dla natemat.pl.

Picie było jednym z głównych tematów. Siedzieliśmy kilka godzin po zajęciach, najczęściej w "Garażu", koło samej Legii. Alkohol, śmiechy, żarty. Każdy się lubił napić. Były takie czasy, że nikt tam na herbatkę nie chodził. Ale przed istotnym meczem już się nie piło - dodał "Kowal".

Napastnik grał także w Hiszpanii: w Betisie Sewilla (w pierwszym sezonie z Kowalczykiem w kadrze trzecie miejsce w Primera Division i wyprzedzona m.in. Barcelona, natomiast czwarte miejsce w rozgrywkach 1996/97) i Las Palmas oraz na Cyprze: w Anorthosisie Famagusta (puchar kraju i król strzelców 2002) i APOEL-u Nikozja (mistrzostwo 2004).

Karierę Wojciech Kowalczyk zakończył w 2006 roku w klubie AZS Absolwent UW Warszawa, co jest o tyle ironiczne, że edukację zakończył na poziomie szkoły podstawowej.

Tak słabego trenera nie spotkał

Kowalczyk w ten sposób opisał w swojej biografii trenera drugoligowego Las Palmas, który wcześniej miał być kierownikiem drużyny: Otóż chciałem powiedzieć, że tak słabego trenera nie spotkałem w całej swojej karierze - oświadczyłem w pierwszym zdaniu. Dziennikarze w szoku, ale notują, aby nie stracić żadnego słowa. - To przez niego straciliśmy szansę na bezpośredni awans - kontynuowałem. - Tylko i wyłącznie przez jego niedokształcenie i głupotę. On zniweczył cały nasz wysiłek. Cały czas nie mogę zrozumieć, jak prezes mógł dać komuś takiemu pracę. Nie można kazać profesjonalnym piłkarzom pracować z takim amatorem.

Piłkarz w biografii nie oszczędzał nikogo. Dostało się Antoniemu Piechniczkowi, Piotrowi Świerczewskiemu czy Markowi Jóźwiakowi, koledze z Legii, który swego czasu miał pod wpływem alkoholu rzucać telewizorem w hotelu.

On, Piechniczek, jeszcze ktoś inny. Ale potem widywałem się z tymi ludźmi. Rozmawialiśmy i dziś już chyba nie chowają urazy - mówił Kowalczyk w wywiadzie dla natemat.pl.

Tak natomiast "Kowal" opisał innego legionistę Macieja Murawskiego: Wydawało mi się, że zawodnicy ligowi tak drewniani nie bywają. Murawski jest bardziej drewniany niż mój parkiet w domu. Gdyby urodził się w Grecji, pewnie nazywałby się Drewnopoulos, w Turcji - Drewnoroglou (...) No bo dla przykładu rozbierzmy go na czynniki pierwsze. Strzał? Podobno ma dwójkę dzieci i to by było na tyle.

Po zakończeniu kariery sportowej Kowalczyk został ekspertem Polsatu Sport. Stacja zakończyła z nim współpracę w 2017 roku. Poszło oczywiście o niewyparzony język - opinie, które zamieszczał na Twitterze...

ZAGŁOSUJ I WYBIERZ Z NAMI ORŁA WSZECH CZASÓW! >>>>


Wojciech Kowalczyk

Urodzony 14 kwietnia 1972 roku w Warszawie.

Kariera:

1990-1994 Legia Warszawa (109 meczów - 37 goli)

1994-1999 Real Betis Sewilla (62 mecze - 14 goli)

1998-1999 Las Palmas (wyp.) (28 meczów - 6 goli)

2001 Legia Warszawa (15 meczów - 3 gole)

2001-2002 Anorthosis Famagusta (27 meczów - 24 gole)

2003-2004 APOEL Nikozja (16 meczów - 3 gole)

1991-99 reprezentacja Polski (39 meczów - 11 goli)

Sukcesy:

Wicemistrzostwo olimpijskie z Barcelony (1992), mistrzostwo Polski (1994, 1995, 2002), Puchar Polski (1994), Superpuchar Polski (1994), Puchar Cypru (2002), król strzelców ligi cypryjskiej (2002), mistrzostwo Cypru (2004).


autor: Paweł Pieprzyca

(e)