20 tysiące wolontariuszy z całego świata – bez nich nie byłoby zimowych igrzysk w Turynie. Pracują w halach, biurach prasowych i na dworcach autobusowych. Pomagają sportowcom, kibicom i dziennikarzom, a przy okazji przeżywają niezapomnianą przygodę.

REKLAMA

Chętni rejestrowali się przez Internet. Do Włoch przyjechali na własny koszt, a organizatorzy zapewnili im dach nad głową, wyżywienie i olimpijskie stroje. Wśród armii wolontariuszy są też Polacy. - Jestem w sercu wydarzeń, codziennie widzę sportowców - opowiada Ania z Poznania.

Aleksander z Legnicy z kolei mówi, że taki wyjazd na pewno zaprocentuje w przyszłości. - Jak wpiszę sobie do CV, że organizowałem igrzyska olimpijskie, to pracodawca powinien to docenić - argumentuje. Teraz jednak wszyscy żyją wielką przygodą, jaką przyszło im przeżyć w Turynie – i już planują wyjazd na kolejne igrzyska.